3. Pheobe

67 8 3
                                    

Otwieram oczy i widzę, że promienie słońca wpadają do mojego pokoju. Zerkam na zegarek i widzę, że jest już 10. To mnie otrzeźwia, ja nigdy jeszcze tak długo nie spałam. Wyskakuję szybko z łóżka i idę pod szybki prysznic. Wkładam bieliznę, T-shirt i moje ulubione wysłużone dżinsy, z którymi nie potrafię się rozstać. Zostało mi tylko 5 godzin, a ja jeszcze muszę wykonać swoje obowiązki. Zbiegam po schodach na dół i idę do kuchni. Aż jęczę na widok chlewu, jaki zostawił mój ojciec, który zabawiał się w kucharza. Będę miała przesrane, bo nie zrobiłam mu śniadania. Ale to nie teraz mi zaprząta głowę. Zbieram się więc za ogarnięcie kuchni i po godzinie jest już czysto. Mogę w końcu coś zjeść. Robię sobie herbatę, następnie biorę płatki i mleko. Nie mam teraz czasu na coś więcej. Po skromny śniadaniu idę do pralni i włączam pranie. Widzę, że nazbierało się już sporo garniturów ojca, więc zbieram je i udaję się do pobliskiej pralni. Po powrocie biorę się za obiad. Dziś na szybko ryż z warzywami i piersią z kurczaka. W między czasie wycieram kurze i odkurzam. Następnie czeka mnie sypialnia ojca. Nienawidzę tego robić. Staram się szybko uwinąć, więc ścielę łóżko, zbieram śmieci i brudne ubrania, a następnie ogarniam łazienkę. Robię to codziennie, nie mam pojęcia jak mój ojciec może w ciągu jednego dnia tak zapuścić pomieszczenia. Jak już uznaję, że jest ok zabieram brudne ubrania do pralni. Wychodząc z pralni zerkam na zegar wiszący w kuchni i z przerażeniem odkrywam, że na przygotowanie do spotkania została mi tylko godzina. Zrywam się pędem do mojej sypialnia, zrzucam wszystkie ubrania i idę pod ekspresowy prysznic. Po wyjściu wycieram ręcznikiem ciało i włosy. Rozczesuję je i szybko suszę suszarka. Nie mam czasu na dokładne wysuszenie, więc zostawiam je lekko wilgotne. Wracam do sypialni i szybko zakładam czystą bieliznę, sukienkę oraz żakiet. Siadam przed lustrem toaletki i robię minimalistyczny makijaż, rozcieram podkład, tuszuję rzęsy i nakładam błyszczyk na usta. Na koniec na całej twarzy pędzlem rozprowadzam  pudrem matującym. Na więcej nie mam czasu. Moje długie kasztanowe włosy zostawiam rozpuszczone. Spoglądam ostatni raz w lustro i stwierdzam, że nie jest tak źle. Patrzę na zegarek i mam tylko pięć minut, aby znaleźć się na dole przy dziwach wyjściowych. Zatem w locie chwytam czarne szpilki i czerwoną teczkę z moim CV. Wręcz biegiem schodzę na dół. Ubieram w pośpiechu szpilki, chwytam torebkę, która leży na szafce w holu i klucze. Przed otworzenie drzwi biorę jeszcze głęboki uspakajający oddech i wychodzę przed dom.

W tym samym momencie pod dom podjeżdża czarny SUV. Wysiada z niego jakiś osiłek i czeka na mnie przy samochodzie. Jest wysokim, postawnym, dobrze zbudowanym i łysym mężczyzną. Oczy skrywa za czarnymi okularami. Jest ubrany w białą koszulę, krawat i czarny garnitur. Podchodzę do samochodu i wtedy on się odzywa:

- Panna McKenzie?? - pyta osiłek. 

- Tak, to ja – odpowiadam trochę zdenerwowanym tonem.

- Dzień dobry, Jestem Jared i zawiozę panią do szefa. – powiedział z lekkim uśmiechem.

- Dzień dobry, a ja jestem Phoebe. – wyciągam z uśmiechem do niego dłoń na powitanie a on delikatnie ją ujmuje swoją dłonią.

Po powitaniu Jared otwiera przede mną tylne drzwi, a ja zajmuje miejsce i zapinam pasy. Następnie ochroniarz okrąża samochód i zajmuje miejsce kierowcy i zaczyna się moja podróż w nieznane. Cały czas jedziemy w milczeniu w kierunku centrum, aż po 20 minutach jazdy Jared parkuje pod jednym z klubów nocnych. Pomimo wczesnej pory jak na tę działalność panuje spory ruch. Osoby wchodzą i wychodzą z klubu. Jared otwiera mi drzwi i przy jego pomocnej dłoni wysiadam z samochodu Wchodzimy do klubu frontowymi wejściem do sali, w której centralną część zajmuje bar. Wokół baru zostały poustawiane stoliki, a pod trzema ścianami znajdują się sceny z rurami. Po wejściu do klubu kierujemy się od razu w prawo do drzwi z napisem „Wejście służbowe". Przekraczając drzwi skręcamy w lewo i idziemy wzdłuż ciemnego korytarza. W miarę jak przemierzamy ten korytarz widzę, że po prawej co jakiś czas znajdują się drzwi zapewne do garderób tancerek. Idziemy tak i mam wrażenie jakbym ta wędrówka nie miała końca. Nagle drzwi na końcu korytarza otwierają się z hukiem i wybiega z niego wystraszona dziewczyna, a za nią słyszymy podniesiony ton głosu:

- Wypierdalaj stąd i więcej nie pokazuj mi się na oczy – po tych słowach drzwi się zatrzaskują z hukiem.

Aż podskoczyłam na ten dźwięk. Jared popatrzył na mnie z uspakajającym uśmiechem.

- Nie martw się, nie zawsze tak się zachowuje. Coś musiało go naprawdę wkurwić, że nawrzeszczał na tę dziewczynę. - wyjaśnia mi Jared. 

Nie wiem czy to mnie uspokoiło. Przecież zaraz ja mam tam wejść. Jestem przerażona. W końcu dochodzimy do drzwi na końcu korytarza. Jared puka, otwiera drzwi i wpuszcza do środka. Na nogach trzęsących się ja galareta wchodzę do pomieszczenia. Na wprost drzwi znajduje się mahoniowe duże biurko. Mężczyzna stoi odwrócony do mnie tyłem i opiera się rękami o biurko. Jest wysoki dobrze zbudowany, widać pod biała koszulą, że ćwiczy. Kiedy się odwraca nasze spojrzenia się krzyżują. Moje serce wręcz zamiera. Jego spojrzenie ciemnych oczów jest hipnotyzujące, a jednocześnie zimne i obojętne. Ma ciemne, krótkie, dobrze ostrzyżone włosy, oliwkową skórę i doskonale wykrojone usta. Stoję przy drzwiach jak zahipnotyzowana i nie mogę od niego oderwać wzroku. Jeszcze żaden mężczyzna nie wywarł na mnie takiego wrażania jak ten stojący przede mną. Aż zapomniałam po co tutaj przyszłam. 

Wybawca PhoebeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz