8. Pheobe

46 5 0
                                        

Dzisiejszy dzień pracy to istny koszmar. Przed otwarciem restauracji dostałam informację od współpracowników, że jedna z kelnerek nie przyszła do pracy. Nie zadzwoniła do mnie ani nie odbierała ode mnie telefonów. Próbowałam znaleźć za nią zastępstwo, ale akurat dzisiaj wszyscy byli wielce zajęci. Wkurwiłam się. W końcu nie było innego wyjścia i sama wzięłam zastępstwo za tą dziewuchę. Wiedziała tylko jedno, że ona już dla nas nie pracuje i może szukać sobie gdzie indziej pracy. Akurat dzisiaj jest większy ruch niż zwykle, więc uwijam się jak mogę i latam z tacą między stolikami. W końcu udaje mi się znaleźć chwilę i idę na zaplecze do biura, żeby trochę odpocząć. Musze też zająć się zaopatrzeniem i sprawdzić, czy przypadkiem nie musze czego domówić.

Otwieram drzwi do biura i zamieram. Widzę, że za moim biurkiem siedzi Max i rozmawia przez telefon. Nie widziałam go od czasu otwarcia restauracji, więc jestem zdziwiona, że akurat dzisiaj się tutaj pojawił. Ale tak jak zwykle na jego widok moje serce przyspiesza, a jego spojrzenie przyprawia mnie o dreszcze. Zbieram się cała w sobie, żeby się opanować nie dać po sobie znać jak on na mnie działa. Biorę głęboki oddech na uspokojenie i się odzywam.

- Przepraszam – bąkam zawstydzona. Czuję, że na mojej twarzy wypłynął rumieniec.

Chciałam już się wycofać, ale kiedy mnie dostrzegł daje znak, że mam wejść do środka i usiąść w fotelu znajdującym się przed biurkiem. Max kończy rozmowę i odzywa się do mnie:

- Witaj Pheobe - mówi do mnie tym swoim opanowanym i zimnym tonem. - Nie musisz przepraszać, przecież to twoje biuro – dodaje spokojnie Max. – Miałem właśnie ciebie szukać, ale przerwał mi telefon.

- Cześć Max. – witam się z nim - Akurat dzisiaj niewiele czasu spędzam w biurze, bo zastępuję kelnerkę, która nie przyszła do pracy i nawet nie raczyłam dać nam znać, że jej nie będzie – zaczynam tłumaczyć się Maxowi.

- To musisz ją zwolnić – mówi zirytowany Max. – Nie potrzebujemy takich pracowników.

- Właśnie taki mam zamiar – odpowiadam pewnym siebie głosem. – A od jutra zacznę szukać kogoś nowego do pracy.

- To dobrze – mówi już spokojniej Max i potakuje głową na potwierdzenie, że zgadza się ze mną. - Ale ja tak naprawdę przyszedłem w innej sprawie niż kontrolowanie jak działa restauracja.

- To w takim razie w jakiej sprawie przyszedłeś? – pytam zaciekawiona.

- Jutro mam kolację biznesową, w sprawie podpisania umowy na dostawę ekskluzywnych alkoholi do naszej restauracji i chcę, żebyś jako manager mi towarzyszyła – wyjawia mi w końcu powód swojej obecności w restauracji.

- Słucham? – pytam zaskoczona.

- Pójdziesz jutro ze mną na spotkanie z klientem – powtarza Max wciąż wpatrując się we mnie.

- Tylko, że ja jutro muszę być tu w restauracji – próbuję się wywinąć z tej kolacji.

- Jutro będziesz miała wolne. Zastąpi cię Jason – informuje mnie Max – Chcę, żebyś zaprezentowała się z klasą i elegancko, więc kup sobie jakąś ładną sukienkę na tą okazję, a przy okazji kup też nowe ubrania do pracy. Jako manager restauracji musisz być jej wizytówką. Tutaj masz kartę firmową. Twój budżet jest nieograniczony żadnym limitem – mówi do mnie głosem nie znoszącym sprzeciwu i podaje mi kartę

Biorę od niego kartę, a na mojej twarzy maluje się zdziwienie i niedowierzanie.

- Ale... - nie kończę, bo Max gestem swojej ręki mnie ucisza.

- Nie ma żadnego ale, uznaj to jako premia za twoją pracę. Naprawdę jestem z ciebie zadowolony. – wydało mi się, że w tonie jego głosu usłyszałam uznanie.

Jestem kompletnie zaskoczona, ale właściwie ten argument przemówił do mnie. A wiem, że i tak nie mam co się z nim kłócić, bo i tak postawi na swoim z nim. I tak wydam niewiele, bo nie jestem przyzwyczajona do luksusu. Wiem też, że mój opór na niewiele się zda, bo i tak Max postawi na sowim.

- Dobrze. Pójdę. I tak przecież nie przyjąłbyś ode mnie odmowy – mówię z przekąsem.

- I to mi się podoba – mówi z nieznacznym uśmiechem. – Kolacja jest o 19:00. Przyjadę po ciebie o 18:30.

Pokiwałam tylko głową. Max wstał zza biurka, więc i ja też się podniosłam z fotela. Kiedy kierował się do wyjścia nagle przystanął przede mną i nieznacznie nachylił się w moją stronę.

- Do zobaczenia jutro mała – wyszeptał mi do ucha i złożył przelotny pocałunek na moich ustach.

Kurwa mać, co to miało być. Stałam jak wryta, a w tym czasie Max skierował się do wyjścia. Nie zdążał już nic odpowiedzieć, bo drzwi się za nim zamknęły. Po raz kolejny mnie zaskoczyło jego zachowanie. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Kiedy już się ocknęła, to wróciłam do swoich zajęć.

Po pracy jak zwykle Jared na mnie czekał, żeby odwieź mnie do domu. W trakcie jazdy umówiłam się z nim na jutrzejszy dzień, żeby pojechać na zakupy. Bardzo go polubiłam, zawsze w trakcie jazdy miło sobie gawędziliśmy. Był naprawdę miły i zabawny, a ja bardzo dobrze czułam się w jego towarzystwie. Kiedy podjechał pod dom pożegnałam się z nim i weszłam do środka. Byłam tak zmęczona dzisiejszym dniem, że o niczym innym nie marzyłam tylko o tym, żeby się położyć. Więc od razu poszłam do mojego pokoju, rozebrałam się i wzięłam ekspresowy prysznic. Po umyciu się ubrałam piżamę i położyłam się do łóżka. Sen przyszedł bardzo szybko.          

Wybawca PhoebeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz