O dziesiątej pod dom podjechał Jared i teraz jedziemy na zakupy. Ponieważ ja nie wiem gdzie kupuje się porządne ubrania zdaję się na Jareda, który wiezie mnie do ekskluzywnych butików. Odwiedzamy tego dnia kilka butików. Szkoda mi było Jared, że musiał tak ze mną latać po tych wszystkich sklepach, ale z drugiej cieszyłam się, że nie muszę robić tego sama i przynajmniej miała doradcę. Jared pod tym względem był nieoceniony, bardzo mi pomógł w doborze nowej garderoby. Nakupowała sporą ilość bielizny, sukienne, spodni, spódnic, żakietów, bluzek, torebek i butów oraz innych drobiazgów. Wydałam na to wszystko niebotyczną sumę pieniędzy, aż było mi głupi, bo nigdy w całym moim życiu nie wydałam tylu pieniędzy na ciuchy, moja dotychczasowa garderoba jest warta może jedną dziesiątą wydanej kwoty. Ale Jared widząc moje zakłopotanie cały czas powtarzał, że mam się tym nie przejmować i nie patrzeć na metki z cenami. Mam kupić wszystko co mi się podoba. Takie było życzenie i rozkaz szefa. Kiedy wspólnie uznajemy, że już wszystko mam jest już godzina czternasta, więc udajemy się z Jaredem na szybki lunch, a potem odwozi mnie do domu. Jared pomaga mi jeszcze wnieść do domu wszystkie torby z zakupami, a następnie odjeżdża.
Zanoszę wszystkie pakunki do swojego pokoju. Jest już wpół do czwartej więc mam jakieś trzy godziny na przygotowania. Zakupy rozpakuję później, a teraz wyciągam tylko sukienkę która zamierzam dzisiaj założyć, bieliznę, żakiet, torebkę oraz buty. Zaczynam zatem od prysznica, aby się odświeżyć. Po prysznicu biorę się za suszenie włosów, które następnie zaplatam w fantazyjny warkocz. Jak kończę z włosami biorę się za makijaż. Tym razem stawiam na mocniejsze podkreślenie oczu makijażem typu smoky eyes, a usta muskam różowym błyszczykiem. Kiedy uznaję, że makijaż jest gotowy spoglądam na zegarek i widzę, że jest już osiemnasta. Zeszło mi więcej niż zakładałam. Więc nie tracąc więcej czasu zakładam na siebie nową bieliznę, szmaragdową satynową sukienkę na cienkich ramiączkach, której długość sięga tuż nad kolana oraz srebrne sandałki na niewysokiej szpilce. Dopełnieniem mojej stylizacji jest klasyczny krótki czarny żakiet oraz srebrna kopertowa torebka. Przeglądam się w lustrze i uznaję, że wyglądam lepiej niż dobrze. Trochę się stresuję tą kolacją, bo nie wiem czego się spodziewać i jak się zachować. Nie mam żadnego doświadczenia w tego typu spotkaniach. Ale dochodzę do wniosku, że najlepiej będzie jak będę miła i nie będę za dużo gadać. A i jeszcze nie zapomnieć o uśmiech.
Z moich rozmyślań wyrywa mnie nagle dzwonek do drzwi, więc spoglądam na zegarek i widzę, że jest po wpół do szóstej. Więc biorę torebkę do której wrzucam najpotrzebniejsze rzeczy i szybko kieruję się do drzwi. Otwieram je i widzę Maxa ubranego w czarny garnitur, białą koszule i czarny krawat. Wygląda niesamowicie, aż zatkało mnie na jego widok, a moje serce zaczęła szybce bić, nie wiadomo czemu. Wzięłam głębszy oddech, aby uspokoić moje rozkołatane serce i nerwy. Widział, że Max też mnie lustrował i tak przez chwilę staliśmy oboje w milczeniu, aż w końcu pierwszy odezwał się Max.
- Cześć Pheobe. – mówi z figlarnym błyskiem w oku i delikatnym uśmiechem.
- Cześć Max. – odpowiadam trochę speszona.
- Gotowa? Możemy już jechać?
Potaknęła tylko twierdząco, bo jakoś przy nim nie miała odwagi za wiele mówić. Zamknęłam drzwi i Max podał mi swoje ramię, które ujęłam. Kiedy tak szliśmy w kierunku limuzyny Max pochylił się w moją stronę i wyszeptał do ucha:
- Ślicznie wyglądasz Pheobe. – mówi lekko ochrypłym głosem.
- Dziękuję. – odpowiadam nieśmiało czując wypływający rumieniec na twarzy.
Kiedy wsiedliśmy do środka doznałam szoku na widok wnętrza. Było tak luksusowa do czego ja kompletnie nie byłam przyzwyczajona, więc patrzyłam na wszystko wielkimi okrągłymi oczami jak jakaś idiotka. Kiedy popatrzyłam na Maxa zobaczyłam w jego oczach rozbawienie. Tak właśnie jego bawiło moja niezręczność. Odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam, że kierownicą siedzi Jared. Poczułam się trochę pewniej w całej tej sytuacji i spokojniej. Jechaliśmy w milczeniu, która trochę mnie krępowała, więc postanowiłam przerwać cisze między nami i odezwać się.
- Możesz mi powiedzieć coś o osobie, z którą mamy się spotkać? – pytam z ciekawości. Lepiej wiedzieć wcześniej z kim się człowiek ma spotkać.
- To Sam Williams, jest dystrybutorem ekskluzywnych alkoholi. Tyle na razie powinno ci wystarczyć. – odpowiada mi Max.
- Czy na tym spotkaniu mam się jakoś specjalnie zachowywać? – wypowiadam to pytanie na głos zanim dokładnie je przemyślałam, ale już było za późno.
- Co masz na myśli? –pyta zdziwiony moim pytaniem. Przygląda mi się z uważnie, a ja poczułam, że zaczynam się rumieni.
- Chodzi mi o to czy może masz jakieś wytyczne lub wskazówki, co do mojego zachowania podczas kolacji. Wiesz nie chciałabym popełnić jakiejś gafy. – wyjaśniłam zawstydzona.
Max się roześmiał.
- Nie, nie mam dla ciebie żadnych wytycznych. Bądź po prostu sobą – mówi z uśmiechem, który miał mnie uspokoić.
Faktycznie trochę się rozluźniła, ale jeszcze cały czas się trochę stresowała. Dalszą część podróży odbyliśmy w milczeniu, a ja obserwowała mijające widoki za oknem. Po pół godzinie Jared zatrzymał limuzynę pod .... moją restauracją. To znaczy pod restauracją, w której pracowałam.
CZYTASZ
Wybawca Phoebe
Roman d'amourOjciec Phoebe załatwia jej pracę u swojego szefa Maxa w charakterze barmanki. Tak naprawdę miałaby podjąć pracę w charakterze striptizerki i prostytutki w zamian za umorzenie części długów ojca. W ostateczności po spotkaniu obojga bezwzględny Max p...