12 - Obiecaj mi to

72 7 0
                                    

Per.Jimin

Obudziłem się koło godziny 10. Kookie jeszcze spał, więc wstałem tak, żeby go nie obudzić. Wziąłem swój telefon i zszedłem na dół do salonu.

-Cześć wszystkim- przywitałem się
-Cześć- odpowiedzieli hurem.

Usiadłem na kanapie i zacząłem przeglądać różne aplikacje w telefonie. Usłyszałem jakieś hałasy w moim pokoju, więc pobiegłem tam jak najszybciej. Na miejscu mogłem zobaczyć Jungkooka, który leżał na podłodze.

-Jungkook nic ci nie jest?
-Nie tylko nie mogłem wyplątać się z kołdry i spadłem- zaśmiał się
-Oo już humorek wrócił?
-No tak.

Popatrzył się na mnie tymi swoimi ślicznymi oczkami, czekaj co ja powiedziałem? Ze mną jednak nie jest dobrze. Zaczyna mi się podobać mój własny brat! Oderwałem wzrok i popatrzył się gdzie indziej, rumieniąc się trochę.

-Jimin wszystko dobrze?
-Tak. A teraz chodź na dół. Jestem głodny.
-A pomożesz mi?
-Jasnę

Podszedłem mu pomóc. Jak można się tak poplątać? Chwyciłem go pod pachami, na co on się zaśmiał i pociągnęłem go do góry, stawiając obok siebie.

-To co? Ty idź na dół, a ja skoczę tylko do łazienki.
-Ta.. Znaczy nie. Nie pójdę tam bez Ciebie. Jeszcze zaczną mnie o wszystko wypytywać. Nie ma opcji. Czekam tu na Ciebie.
-Ja tylko na chwilę pójdę. Dasz radę.- powiedziałem, ale gdy zobaczyłem jego "groźne" spojrzenie dodałem- No dobrze. Zaraz wrócę.

Per.Jungkook

On jest głupi. Chciał mnie zostawić samego. Przecierz jak go prosiłem ( w sumie to on sam to zaproponował) to nie dlatego, żebym musiał radzić sobie z tym sam, a po to, żeby mi pomógł.

Położyłem się znowu na łóżku i czekałem na Jimina, co nie trwało długo.

-O już jesteś. Szybko.
-Mówiłem. A teraz chodź- złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę kuchni.

Gdy byliśmy już na miejscu, to usiadłem przy stole. Zdziwiło mnie to, że wszyscy będący w salonie nie wypytywali mnie o wszystko. A może to tylko cisza przed burzą? Jestem tego pewien. Zamyślony przestraszyłem się kiedy na stół został położony talerz z kanapkami.

-Spokojnie Kook- zaśmiał się
-Ej! Ja się tylko zamyśliłem!- wykrzyczałem i sięgnąłem po jedną kanapkę.
-Przecież nic nie mówie

Nic więcej już nie powiedziałem, tylko zacząłem jeść kanapki. Gdy skończyłem popatrzyłem na Jimina, na co on odrazu zareagował.

-Teraz idziemy do salonu.- obdarowałem go smutnym spojrzeniem i spuściłem głowę w dół- Przecież wiesz, że to nieuniknione. Chodź. Im szybciej skończymy tę rozmowe, tym więcej czasu będzie dla nas. A poza tym to Jin cały czas Cię obserwuje, pożerając wzrokiem.
- Yhm

Wstałem z miejsca, zasuwając krzesło. Zaraz obok pojawił się Jimin, który złapał mnie za ręke. Ruszyliśmy do pomieszczenia, gdzie aktualnie zebrali sie wszyscy domownicy.

-Kookie. Nareszcie mogę Cie do siebie przytulić! Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś? Coś Cię boli? - mój tata odrazu do mnie podbiegł i zaczął o wszystko wypytywać, co było dość miłe z jego strony.
- Jin daj mu odetchnąć, bo go udusisz- powiedział półżartem Namjoon.
-Oj nie przesadzaj. Przyda mu się trochę wsparcia od rodziny.
-Kookie!-usłuszałem głos Taehyunga
-Tae...
-Już nic nie mów. Usiądź sobie. Ja zaraz przyniose twoje zamówienie z wczoraj, bo tak jak obiecałem, tak zrobiłem i zostawiłem kilka przekąsek dla ciebie. Ciesz się, że w pore zdążyłem zabrać jedzenie, bo by ci nic nie pozostało. Żarłoki.- powiedział radośnie, dzięki czemu choć trochę poprawił mi się humor.
-Dziękuję- szepnąłem na tyle głośno, żeby mógł mnie usłyszeć.
-Nie dziękuj. Należy ci się po tym co przeszedłeś. Mam nadzieje, że poprawie ci nastrój.

Po tej wypowiedzi się trochę rozluźniłem i stwierdziłem, że jednak ta rozmowa nie będzie taka zła.

Straciłem przez chwile Taehyunga z oczu, ale nagle zjawił się obok mnie z miską pełną moich ulubionych przysmaków.

-Naprawdę dziękuję.
-Tak jak już mówiłem, nie ma za co. A teraz zapraszam na kanapę.
-To miło że zajmujesz się tak Jungkookiem-wtrącił się Namjoon
-Robię co mogę.
-Jungkook...-odezwał się w końcu Jin- Ja wiem, że to jest dla ciebie bardzo trudne, ale...
-Tak wiem..- powiedziałem smutno
-Ale nie smuć się. Wszystko będzie dobrze, pomożemy ci przecież. Możesz na nas liczyć. Hej spójrz na mnie.-wykonałem jego polecenie prawie od razu i spojrzałem w jego tęczówki, było w nich widać troskę- Pamiętaj. Jesteśmy tu dla ciebie. Nie załamuj się, bo to będzie najgorsze co mógłbyś zrobić. Uwierz w siebie i się nie poddawaj. Kochamy cię wszyscy i nie zostawimy ciebie nigdy samego.

Po tej wypowiedzi się popłakałem. To nie były łzy smutku, a wzruszenia. To co powiedział było.. było po prostu piękne. Teraz jeż wiem, że nie jestem w tym wszystkim sam. Może się zdarzyć wszystko co złe, ale z moją rodziną będziemy sobie pomagać w każdej chwili. Za to tak bardzo ją kocham.

-Ja tak bardzo wam dziękuje za pomoc i wogóle. Kocham was. - powiedziałem i wtuliłem się w tors taty, który zaczął błądzić swoją ręką w moich włosach.

Przez zamknięte oczy czułem dwa razy bardziej mocniejszy dotyk na mojej głowie, dlatego mimo, że nie byłem śpiący to głaskanie sprawiło, że zasnąłem.

---------------

Przyniosłam wam trochę dłuższy rozdział niż zwykle

Za nie długo powinnam coś wstawić ale niczego nie obiecuje.  Prawdopodobnie we wtorek pojawi się rozdział.

Jak tam podoba wam się album BE?

Widzieliście już wnętrze albumu?

Jeszcze nie miałam okazji zobaczyć co jest w środku bo chciałabym poczekać z tym do przyjazdu mojej paczki z albumem.

Do następnego👋

Jikook ♡ kocia hybrydaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz