1. Weekend po szkole.

215 8 0
                                    

Per.Shawn

Siedzenie z moim bratem w szkole to masakra.
Gada mi o każdej dziewczynie zamiast zająć się lekcjami.
A gdy przechodzi nauczycielka nagle do niej podbiega i przymila a potem znów mi wszystko opowiada.
A gdy tylko jest lekcja to żuca do mnie karteczki z tym jak bardzo naiwne są dziewczyny i nauczycielki bo w sumie to tak załatwia nam dobre oceny.

Obecnie se siedze w klasie a pani gada nam coś o geometrii.
I znów karteczka -,- daj już spokój człowieku noo.
Ona nam załatwi na jutrzejszym sprawdzianie 6 i może nawet dostanę plusa haha.
Hm... Za co on ma mieć plus a ja nie :\
Nareszcie! Koniec lekcji teraz tylko trening i do domu. Tak!! Albo nie -,-
Idzie Aiden ten idiota.
-No cześć, odczytałeś?
-Tak, i za co masz tego plusa?!
-Po pierwsze nie krzycz a drugie to jestem lepszy od ciebie.
-Aha.
-Dobra chodź już na ten trening.
-Idę idę.
Jak tak szłem to nagle ktoś pociągną mnie za rękę do siebie.
-Hm...
-Uważaj bo kiedyś serio kogoś walniesz.
Popatrzałem i tak to on Aiden.
-Mhm... Dzięki-podziękowałem bratu i poszliśmy dalej trzymając się za rece bo on uznał że jeszcze musi mnie pilnować.
Doszliśmy na boisko i co pierwsze zauważyliśmy? No jasne Evans siedział na ławce krzycząc do Axela, że bardzo dobrze gra. (jak zawsze).
-Cześć-powiedziałem równocześnie z bratem do Marka.
-Hej!!-odpowiedział i napił się wody.
-Cześć różowy-prychną Aiden do Kewina i zaczęli się wyzywać.
-Um... Czemu nie idziesz na boisko- zapytałem się Marka.
-A. Yyy... Hah. No więc... Wcześniej spadłem i skręciłem sobie kostkę- wydusił brunet.
-Mhm... Dobrze to ja idę- powiedziałem i poszedłem na boisko.
-Hej! Też gram!!- krzyknąłem do chłopaków i przybiegłem do nich.
Reszta czasu minęła szybko.

Per. Aiden

Właśnie wracałem z Shawnem do domu i zobaczyłem tego różowego łysola.
-Siemasz łysy!- krzyknąłem w jego stronę na co on tylko się wrogo na mnie popatrzał i poszedł dalej.
-Czemu go tak nazywasz? - zapytał mnie zaspokojony braciszek.
-Hm... Wiesz według mnie jesteś za miły dla wszystkich. A i nazywam go tak bo chcę.
-Nie powineineś.
-Czemu?
-Bo to nie miłe.
-Przestań już okej?
-Al- no dobra...
Weszliśmy do domu a pierwsze co zrobiłem to zaglądanie do lodówki.
Eh... Znów nie ma co jeść -,-
-Brat!!
-Co?
-Pójdziesz do sklepu?
-Czemu?
-Bo lodówka jest pusta.
-Eh... Dobra zaraz wracam.
-Dzięki ^^.
No więc jak poszedł to można to zrobić.

Wziąłem żyletkę i zacząłem sobie ciąć rękę.
O tak, o tak, idealnie, dobrze, pięknie !
Czemu to robię?
Bo mnie zdenerwował ten ,,Pan dobra dusza'' zresztą jak zawsze wszystko przez niego.
Nagle drzwi sie otworzyły a w nich staną... Tak on...
-Aiden! Co ty robisz?!
-Tne się a co?
-Aiden... Nie rób tego... Proszę... Nie rób mi tego...
- Nie robię tego dla ciebie.
-To przez co?!
-Przez całe życie, ciebie i świat.
-Przeze mnie..?
-Tak.
-Czemu?!
-Denerwujesz mnie swoją dobrą duszyczką...
-Al- dobra to może... Hm... Mam sie zmienić?
-Jak możesz...
-Dla ciebie... Zawsze...

Kocham Shawna bardziej niż kochałem rodziców.
Czemu?
Bo oni kazali nam jechać w tą podróż autem.
I mam im za to za złe.
A Shawn... Został ze mną cały czas... Do teraz...
Ale jak to opuszczę poprzez samobójstwo to...
NIE CHCE TEGO ROBIĆ!!!
pomocy...

ostatnia łza aiden x shawn |zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz