7. Zbliżenie i obietnica.

115 8 2
                                    

Per. Shawn

Po skończonym treningu każdy się zbierał do domu.
-Aiden idziemy!- krzykną za mną Fudou (tak o nim się nie zapomina).
-CO?!GDZIE?!- werzasną brat jak opażony.
-Ej chyba nie myślisz, że się wywiniesz?
-Eee... Co?
-No chodź nie mamrocz.

Iść za nimi i ich słuchać czy czekać na barata?
Postanowiłem pójść i słuchać rozmowy. Wiedziałem, że Fudou nie może nic mu zrobić, a tym samym zdradzić Judoa.

Większym ździwieniem było to, że rozmawiali o...

















mnie?!
-I jak?-zapytał Fudo.
-Co? Jak?
-No przyznałeś się dla Shawna?
-Ech... Nie.
-Marnujesz okazję.
-Jak to?
-Wiesz, że Kewin szybko nie odpuści nie?
-Dobra, dobra. Ale-
-Nie ma "ale" jest tylko "tak, kocham go i twoje rady kochany Fudole" lub "nie, nie przyznam mu się i będę cały czas w depresji ale dziękuje Fudouku" to jak?
-To pierwsze.
-Czyli?
-Tak.
-Co "tak"?
-Tak kocham go.
-I?
-I twoje rady Fudole.
-E "kochany Fudole".
-No, no "KOCHANY FUDOLE".
-Wyczuwam sarkazm.
-Och...
-A i swont pingwina... JUDEE!!
-Takkk! Jaaa!-krzykną Jude.
Podczas gdy Fudo i Jude się ściskali Aiden i ja szpiegując go poszliśmy daleko od nich.

Per.Aiden

Ech... I co ja mam teraz zrobić?
Nie przyznam się dla Shawna... To za trudne...
-O hej- nagle za mną usłyszałem znajomy głos. Odwróciłem się i zobaczyłem brata.
-Och... Hej, co tu robisz?
-Mogę zadać to samo pytanie, ale właśnie sobie idę do domu.
-A czemu tędy?
-Bo wracam od Axela.
-Hm? Co ty tam robiłeś?
-Nieważne,a co ty tu robisz?
-Ja? Ja sobie idę.
-Ech... Czemu idziesz tędy?
-Bo nie lubię iść sam przez tłum w mieście to idę tędy do domu.
-Okej.

Gdy wróciliśmy do domu byłem bardzo głodny więc postanowiłem coś zjeść.
Z lodówki wyjąłem jogurt brzoskwiniowy i sobie zjadłem (trochę jak taki ham).
-Idę się myć!- krzykną z sypialni Shawn i poszedł do łazienki.

Hmmm... Co by tu zrobić? Myślałem leżąc na kanapie przed telewizorem.
O!
-BRAAAT!
Serio? Teraz? -_-
-COO?!
-NIE WZIĄŁEM RĘCZNIKA!
-I?!
-PODASZ MII?!
-GDZIE ON?!
-NIE WIEM POSZUKAJ GO!
I tak właśnie mój plan by posiedzieć na telefonie upadł.
Znalazłem jego ręcznik na kanapie tuż za mną meh.
Bez namysłu wszedłem jak głupi do łazienki.
-Umm...-Chwilę się zastanawiałem stojąc w przejściu czemu nie pukałem.
-Aaaa! - wrzasną Shawn i próbował się zakryć.
-S-Sory-czułem jak rumieniec pokrywa moje policzki, a jak było widać to jakby on też był czerwony...
Wyrwał mi ręcznik i szybko się zakrył.
-Uch...-odetchną-Nic się nie stało.
-Tak?
-Taa... Możesz już wyjść?
Pomimo tego iż słyszałem to co powiedział stałem dalej. Miałem już chęć by wyjść ale coś mnie ogranęło i szybkim ruchem zbliżyłem się do niego i go pocałowałem.
-Hm?-ździwił się brat.
-Nie mogę już tak dalej! Oooch! Shawn.
-Słucham?
-K-K-Kocham cię! Zostań moim chłopakiem!
-Uch...-był lekko zmieszany- A-ale...
-Proszę.
-Jesteśmy braćmi.
-I co z tego?! Ja cię kocham bardziej niż brata-złapałem go za ręce i spojrzałem mu w oczy-Proszę.
-Umm...a-ale obiecaj...
-Hm? Co?
-Obiecaj, że jak będę z tobą to nie poleci mi już łza smutku tylko szczęścia.
-Nie spodziewałem się ale tak obiecuje czek-czekaj, CO?!
-Co?
-Płakałeś?
-Kiedy coś mi powiedziałeś nie tak lub jak się coś działo...
-Achh... Cały ty haha.
-Z czego się śmiejesz?
-Och, ja? Z niczego.
-Jasne i już wyjdź.
-Dobrze- zatrzymałem się w pół kroku przypominając sobie coś.
-Hm?
Pocałowałem go w czoło i poszedłem.

Gdy wyszedł z łazienki zobaczyłem, że miał już piżame na sobie.
-A ty co? Idziesz już spać?-zapytałem.
-Się zmęczyłem.
-Ciekawe czym?
-Tobą.
-HUH?!
- Co?
-Nic, a tak wogóle to nawet się nie przytuliliśmy po tym jak postanowiłeś ze mną być hehe.
-Ja się zgodziłem? Kiedy?
-Nie rób ze mnie głupka.
-Hehe by było śmiesznie, ale dobra- niespodziewanie mnie przytulił.
Obróciłem twarz bardziej w jego szyję i poczułem jak się uśmiecham.
________________________
A słowo ciałem się stało. Amen

641 słów.

ostatnia łza aiden x shawn |zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz