Zostawił zdziwionego Rosjanina i biegł do łazienki na złamanie karku. Przy wejściu do budynku nie zauważył biednego Kanady, na którego wpadł. Wywrócili się. Syn Francji miał tyle szczęścia, że spadł na trawę, a tyle pecha, że został przygnieciony przez blondyna. Czując, jak zielsko chce się wydostać, Polska wstał i biegł dalej, ledwo ogarniając, co się właśnie stało i zostawiając oszołomionego Kanadę na trawie.
W panice pomylił dwa razy drogę.
Kiedy w końcu po otwarciu drzwi zobaczył znajome wnętrze na szczęście pustej łazienki dziękował by Bogu gdyby nie słoneczniki.
Wpadł do kabiny i...
Zdążył.
Oryginalnie żółte kwiaty, teraz obficie oblepione czerwoną posaką opuściły jego wnętrze, kiedy tylko otworzył klapę od muszli klozetowej.
Czuł się podobnie, jak po dowiedzeniu się wyników konferencji jałtańskiej. Dokładnie wtedy, kiedy patrzył prosto na unikającego jego wzroku Anglię. I jak usłyszał od Ameryki tylko jebane "sorry dude".
Czuł się przeżuty.
Kompletnie bezsilny wobec czegokolwiek.
Ta bezsilność sprawiła, że łzy zaczęły mu lecieć po zarumienionych policzkach.
Po krótkiej chwili klęczenia w tym stanie się po ludzku rozbeczał.
Parę sekund później zacisnął pięści i zaczął okładać nimi ściany biednej łazienki.
W tamtym momencie nie myślał racjonalnie, chciał tylko się wyżyć. Osłabiony słonecznym kwiatem miłości, po paru minutach jednostronnej walki ze ścianami skapitulował. W końcu, fizycznie i psychicznie wykończony, położył głowę na zimnej, pochlapanej kropelkami krwi desce klozetowej.Był obrzydzony, co w połączeniu z kwiatem w płucach potęgowało zmęczenie.
W tej chwili żałował, że personifikacje nie mogą umrzeć.
Że pozostaje im tylko tańczyć ten pierdolony danse macabre do końca ludzkości.
Zamykając oczy był świadom tylko kojącego zimna deski od sedesu.
A stojąca nad nim postać tylko gorzko się uśmiechnęła.
Możecie winić wattpada, który postanowił, że nie opublikuje tego rozdziału wcześniej
...I może troszeczkę tych w mediach za zajęcie mi czasu.Tak czy siak wesołego jajka wszystkim, mam nadzieję, że mieliście podobną bitwę wodną, co ja dzisiaj rano (opłacało się nie spać).
CZYTASZ
SUNFLOWER ruspol
Fanfiction||Już od dawna nie kwitnął dębem, ani lnem. W jego płucach zadomowił się za to wielki, zabójczy słonecznik. A jego przeszła miłość do Litwy, czy Ukrainy się drastycznie różniła od teraźniejszej miłości do Rosjanina.||