Rozdział dziesiąty - Mercy

1K 65 3
                                    

Obudził się niewyspany. Nie miał ochoty opuszczać łóżka, próbując zatopić się w znany mu sposób pocieszenia, który był cykliczną niemalże częścią jego procesu wracania do siebie. Za każdym razem, gdy próbował wychylić się ze swojej strefy komfortu, dawał zrobić sobie krzywdę i wracał z powrotem do znanej rzeczywistości. Pozwalała mu ona zagoić najświeższe rany, stopniowo przechodzące w niemalże bezbolesne blizny. Spróbował ułożyć się wygodniej, ignorując wpadające do pokoju promienie słońca. Było o wiele za wcześnie, nawet z perspektywy bardziej obowiązkowej niż ta, którą teraz przyjmował Krzysztof. Przez jego niespokojny ruch, wyczulony na to Berkowicz zamrugał wyrwany ze snu. Jego zaspane oczy zamrugały nieobecne, obrzucając pokój pół-świadomym, szarym spojrzeniem. Westchnąwszy sennie, ponownie wtulił się w leżącego obok szatyna. Ten leżał nieruchomo, nie chcąc budzić Konrada. Nie miał co ze sobą zrobić. Jako, że ponowne zaśnięcie wydawało mu się niemożliwe, logicznym byłoby podjęcie się jakiegokolwiek zajęcia produktywnego. Niestety znając siebie, wątpił, iż byłby w stanie wziąć się za cokolwiek. Wciąż zmęczone myśli, jak na złość wracać chciały do poprzedniego wieczoru. Jakby pozbawione instynktu samozachowawczego, biegały w jego wyobraźni, tnąc nieprzyjemnie. Dobrą stroną przedwczesnego przebudzenia, był dłuższy czas na mentalne przygotowanie się na następny dzień. Może i dobrze, że stało się to już na początku szczytu? Choć nie był on bynajmniej dobrym momentem na takie rozterki, przynajmniej napięcie zostało rozładowane. Przecież nie było niemożliwym nie natknąć się na Zandberga, przynajmniej w cztery oczy... Spiął się, gdy jego serce znowu ukuł ścisk zawodu.

- Krzysztof - zamruczał cicho blondyn - Wiem, że nie śpisz - dopowiedział po chwili milczenia ze strony Bosaka - Przepraszam - przesunął dłoń po torsie starszego - Nie powinienem był tego wczoraj mówić. Miałem słaby dzień i... wiesz, że nie chcę, żeby znowu ktoś Cię...

-  Nie ma za co - łagodnie przerwał mu Bosak, nie słyszeć końca tego zdania. Nie chciał o tym rozmawiać, musiał to przepracować sam. Wtulił się w ciepłą klatkę piersiową blondyna, wdychając jego kojący zapach. Będzie tak jak zawsze, tak, po prostu jak zawsze.


Zandberg siedział przy restauracyjnym stoliku sam. Już od kilku minut próbował przeżuć croissanta, ale rozpraszał go każdy ruch i każdy dźwięk i nie pozwalał oderwać myśli od poprzedniego wieczoru. "Weź się w garść" prosił siebie już dwudziesty raz. Tak, musiał się opanować. Do cholery. Tak, zranił Bosaka, ale Bosak mu wybaczy. Dzisiaj, po kolacji wszystko mu wyjaśni i za wszystko go przeprosi, mężczyzna na pewno mu wybaczy. Prawda? Teraz nie był czas na obwinianie siebie. Zandberg musiał skupić się na tym, co czekało go na szczycie. Czuł, że szykowała się ciężka walka z prawicowymi partiami, które już zdążyły ochłonąć po wczorajszym dniu. Musiał zebrać się w sobie, gdyż postanowienia tego szczytu mogły mieć wpływ, który przerastał by jego samego i jego nic nie znaczące problemy. Uczucia należało zamknąć w sobie i trzymać je tam, póki nie nastała noc. Zandberg przymknął powieki i starał się wymazać wszystko, co czuł w tym momencie. Gdy jednak otworzył oczy, pierwszym, co ujrzał, była postać Bosaka siadającego przy stoliku restauracyjnym po przeciwnej stronie. Po lewej usadowił się już Berkowicz, osławiony korwinista. Powiedział coś, co rozbawiło Bosaka, który uśmiechnął się szeroko. Zandberg odczuł ulgę, nie zranił widocznie mężczyzny tak bardzo, jak sądził. Jednak wobec jego towarzysza poczuł gwałtowną niechęć, którą spotęgował ironiczny uśmiech na twarzy Berkowicza. Emocje, mimo wcześniejszych postanowień, wzięły nad Zandbergiem górę. Wstał i skierował się ku stolikowi zajętemu przez przedstawicieli Konfederacji. Postanowił nie analizować swojego postępowania i zrobić wszystko, by ukoić to poczucie winy, które nim targało. Zbliżając się do stolika zauważył, że oczy Bosaka robią się szerokie z zaskoczenia, a na jego twarzy odmalowało się coś na wyraz lęku.

Choroba dyplomatycznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz