Kolejny zwyczajny dzień. Przed dziewczyną tylko morze. Fale w równym tempie obijały się o ściany statku a każdy wschód czy zachód na wodzie wyglądał tak samo. Mimo to Sofia zawsze je oglądała. Przypominały jej ukochaną siostrę, która może być wszędzie. Przypomniawszy sobie czasy gdzie obie zostały wysłane do sierocińca po śmierci rodziców. Na pokładzie nikogo nie było, oprócz dwóch umorusanych węglem chłopców. Jeden starszy i ciemnoskóry. Drugi zaś blady z ciemnymi lokami.
- Co to za dziewczyna? Nigdy nie widziałem damy w spodniach - odezwał się blady chłopak.
- To jest nieznana dama, podobno uciekła z okropnego domu a kapitan tego statku przygarnął ją i starał się wychować - odpowiedział ciemnoskóry - jak nas przyłapie to możemy pożegnać się z przespaną nocą.
- Dlaczego tak się nazywa?
- Bo nikt jeszcze nie spytał mnie o imię - wtrąciła się dziewczyna z uśmiechem na twarzy dalej wpatrując się w fale.
- No to mamy przechlapane - odparł ciemnoskóry.
- Spokojnie, nie będziecie mieć problemów, przynajmniej nie przeze mnie - zaśmiała się uroczo.
- Jak się nazywasz nieznana damo? - spytał młody chłopak.
- Sofia Shirley, a wy to?
- To jest Bash, to znaczy Sebastian Lacroix, a ja jestem Gilbert Blythe - przedstawił chłopak.
- Po co płynięcie na Trinidade? - zapytała blondynka.
- Poznać trochę świata - odpowiedział Gilbert.
- Tak umorusanych wezmą was za robotników do kupna - powiedziała dziewczyna - Może uda mi się coś dla was znaleść, a teraz idźcie lepiej bo was złapią.
- Dziękujemy ci, ale co zrobiliśmy, że chcesz nam pomóc? - spytał nieuprzejmie Sebastian.
- Odważyliście się spytać mnie o imię. Do tej pory od 4 lat nikt tego nie uczynił - zaśmiała się blondynka i odeszła.
Po tym spotkaniu Sofia wróciła do swojej kajuty, a Sebastian z Gilbertem pod pokład.
- No już nie rozmyślań tak o niej Blythe - zaśmiał się z niego ciemnoskóry.
- Wcale o niej nie myślę - skłamał.
- To o czym myślisz tak się uśmiechając? - spytał podejrzliwie.
Gdy chłopak mu nie odpowiedział zaśmiał się serdecznie i położył na swoim hamaku. Gilbert tej nocy kilka razy przyłapał się na myśleniu o nowo poznanej pannie Shirley , czyżby jakaś rodzina z Anią Shirley? A może tylko zbieżność nazwisk. Sofii bardzo różni się od Ani z Zielonego Wzgórza. Dziewczyna w spodniach jest długo włosom blondynką o oczach przypominający kolor morskiej wody. Ania natomiast ma marchewkowy kolor włosów a oczy jej są szaro-zielone. Mimo to obie dziewczyny mają podobny do siebie nos oraz piegi. Sofia ma ich o wiele mniej ale jednak. Poza tym obie są bardzo szczupłe i mają piękny kolor cery.
Następnego dnia o świcie statek dobił do portu w Trinidadzie. Sofia cierpliwie czekała na Sebastiana i Gilberta przy wielkich skrzyniach. Kapitan zgodził się, by zabrała ich do domu, aby doprowadzili się do porządku i trochę zjedli. Chłopcy jednak nie rozpoznali dziewczyny więc szybkim krokiem podeszła do nich.
- Przepraszam ale jak możemy panience pomóc? - spytał uprzejmie Bash dziewczynę w eleganckiej sukni koloru pudrowego różu i białym kapeluszu.
- Wiem, że sukienka dodaje mi lat ale bez przesady Sebastianie - zaśmiała się - chodźcie za mną. Załatwiłam dobry obiad dla was i trochę czystej wody.
Bez zastanowienia chłopcy ruszyli za blondynką. Po kilku minutowej przechadzce we troje weszli do dość zaniedbanego mieszkania, niczego nie różniącym się od innych.
- Witaj Renato - przywitała dziewczyna starszą kobietę ściągając przy tym kapelusz.
- Dzień dobry panno Shirley, a gdzie kapitan Black? - spytała uprzejmie.
- Dzisiaj nie przyjdzie ale przeprowadziłam dwóch innych gości, czy dałabyś radę przygotować też porcje dla nich Renato?
- Ależ oczywiście. Wyglądają jak by nie jedli przez kilka dni - mówiąc to kobieta zniknęła za rogiem.
Mieszkanie to nie było za duże. Mimo bardzo starych rzeczy, wszystkie błyszczały się od nadmiernego czyszczenia.
- Tu macie łazienkę - wskazała dziewczyna czarne, poobijane drzwi - Gdy będziecie gotowi zasiądźcie przy stole.
- Dziękujemy - powiedzieli razem.
Gilbert umył się jako pierwszy i tak jak kazała dziewczyna usiadł przy stole. Dopiero gdy chłopak zmył ze swojej twarzy czarną sadze Sofii dostrzegła ledwo widoczne piegi na jego nosie. Gdy tylko złapała się na długim przypatrywaniu chłopakowi natychmiast się opamiętała i pomogła Renacie w kochani.
- Co wam dają do jedzenia tam na dole? - spytała dziewczyna wnosząc do jadalni przygotowane dania.
- Nie wiem czym można takie coś nazwać, ale to w porównaniu wyglada o wiele bardziej smakowicie - orzechowe oczy chłopca rozbłysły.
- Poczekaj na Sebastiana Gilbercie - upomniała chłopaka że śmiechem.
Gdy Bash dołączył do stołu Renata ulotniła się do kuchni, życząc smacznego. We troje zaczęli spożywać posiłek. Gilbert co jakiś czas pytał się co to jest, tłumacząc, że nigdy jeszcze czegoś takiego nie widział. Mimo to Sofia widząc radość z posiłku siedzących przed nią gości postanowiła nie przeszkadzać im zbędną rozmową.
- A ja się bałam, że będę musiała połowę tego dać świnią, a panienka takich głodomorów mi tu przyprowadziła - zaśmiała się Renata zbierając puste naczynia.
Sebastian z Gilbertem nie czekali długo. Po jedzeniu zebrali się szybko i podziękowali za wszystko.
- To widzimy się na pokładzie Sofio - powiedział Gilbert.
- Pamiętajcie o 20:00 odpływamy. Bądźcie trochę wcześniej.
- Nie martw się, młody Blythe z przyjemnością do ciebie wróci - zaśmiał się Bash, na co dostał dość mocne uderzenie w zamian.
Statek odpłynął, a Sebastianowi i Gilbertowi w ostatniej chwili udało się wejść na pokład. Sofia tak jak co wieczór stała na dziobie statku, przebrana już w swoje wygodne spodnie. Dziewczyna wypatrywała oddalający się ląd, za którym chowało się słońce. Chłodny wiat z wielką siłą zawiał w kierunku dziewczyny, rozwiewając jej złociste włosy.
- O czym tak myślisz? - dziewczyna podskoczyła na dźwięk głosu tak wysoko, że z gardła Gilberta wydał się melodyjny śmiech - Przepraszam.
- Nic się nie stało - Sofia wróciła do swojej pozycji.
- No więc o czym tak myślisz? - powtórzył pytanie chłopak.
- Zastanawiam się czy gdzieś jest miejsce dla mnie i mojej siostry - odpowiedziała spokojnie - Najpierw wypadało by ją znaleść.
- Zaginęła? - spytał zaciekawiony chłopak.
- Rozdzielono nas w sierocińcu. Mnie wysłano do państwa Corton, okropne małżeństwo. Panna Corton w 9 ciąży, a pan Corton zawsze pijany. Więc uciekłam. Gdy wróciłam do sierocińca zapytać, co z moją siostrą, jej już nie było. Nie podali mi nazwiska rodziny do której trafiła - Sofia ponownie zapatrzyła się w tafle wody - Bardzo za nią tęsknie Gilbercie to jedyna osoba, która mi została a już od 5 lat nie mogę trafić na choć jeden jej ślad - westchnęła - Ona jest naprawdę piękna. Pewna stara panna powiedziała mi, że była bardzo podobna do naszej mamy, tylko oczy miała po tacie. Ja natomiast mam odwrotnie, moje blond włosy mam po tacie a oczy po mamie. Mamy jednak takie same nosy jak mama oraz odziedziczyliśmy po niej również piegi. Od tamtej pory gdy nas rozdzielono, wszystkie moje przygody zapisuje w tym dzienniku, choć i on też się kończy. Lubię zapisywać swoje myśli by kiedyś o nich nie zapomnieć. Niestety nie jest mi dane zapisać w jaki sposób poznałam ciebie i Sebastiana. Ostatnio jak pisałam moje pióro wpadło do morza - zaśmiała się na wspomnienie.
- Jak się nazywa twoja siostra?
- Ania Shirley - odpowiedziała dziewczyna.
Czyli jednak zbieżność nazwisk jak i podobieństwo nie było przypadkowe. Sofia i Ania były siostrami. Chłopak przez chwile zastanawiał się, jak zareaguje dziewczyna gdy dowie się, że wie dokładnie gdzie znajduje się rudowłosa.
- Znam Anie Shirley - odpowiedział czekając na reakcje Sofii.
Dziewczyna przez chwile nie dowierzała co usłyszała. Jednak szybko zorientowała się, że wcale się nie przesłyszała. Szybko odwróciła się do chłopaka i dostrzegła szeroki uśmiech na jego twarzy.
- Naprawdę? - dalej była niepewna.
- Tak, mieszka na Zielonym Wzgórzu w Avonlea - odpowiedział pewnie Gilbert.
- Niemożliwe Gilbercie, niemożliwe, moja Ania? - oczy dziewczyny zaczęły świecić nadzieją - Wspaniała nowina. Dziękuje Gilbercie, nie wiem jak ci się odwdzięczę. Och Gilbercie tak bym chciała być znowu z nią razem, tylko o tym marze. Powiedz mi proszę do dobrej rodziny trafiła moja kochana Ania?
- Przekonasz się jeśli pojedziesz ze mną i Sebastianem do Avonlea - uśmiechnął się chłopak.
- A co na to twoi rodzice w domu? - dziewczyna spytała, lecz gdy dostrzegła znikający uśmiech z twarzy Gilberta nie orientując się do końca co powiedziała źle natychmiast przeprosiła.
- Moja mama zmarła przy porodzie - zaczął chłopak i oparł się o statek. Sofia poszła w jego ślady czekając na dalszy ciąg opowiadania Gilberta - a ojciec zmarł dwa miesiące temu , dlatego tutaj jestem. Musiałem trochę odpocząć od Avonlea i od ludzi, którzy na każdym kroku składali mi kondolencje. Na statku poznałem Sebastiana, postanowiliśmy, że zamieszka razem ze mną w Avonlea i gdy będę w szkole zajmie się uprawą roli. Oczywiście mu w tym pomogę i tak dom stoi pusty więc jeśli tylko chcesz, możesz jechać z nami. Anią opiekuje się starsze rodzeństwo. Maryla i Mateusz Cuthert, na pewno zaopiekują się też tobą, gdy dowiedzą się, że jesteś siostrą Ani.
- A co jeśli nie? - westchnęła dziewczyna.
- Wtedy możesz zamieszkać ze mną i Sebastianem. Na pewno nie będzie miał nic przeciwko. Bardzo cię polubił - uśmiechnął się chłopak - Do Ani będziesz musiała tylko przejść przez Aleje Zakochanych.
- Ania wymyśliła tę nazwę. Nie wiem skąd się wzięła - zaśmiał się melodyjnie chłopak.
- Dziękuje ci Gilbercie - tym razem Sofia powiedziała spokojnie - Za to, że powiedziałeś mi gdzie jest moja kochana Ania - słońca już praktycznie nie było widać, a koło nich zaczął zapadać zmierzch - Powiem ci, że bardzo nie mogę się doczekać ale jednak trochę się stresuje. Czy ona mnie pozna Gilbercie? Przecież nie widziałyśmy się 5 lat, w których najbardziej zaczęliśmy się zmieniać. A co jeśli o mnie zapomniała? Och Gilbercie bardzo się boje - na to chłopak tylko się zaśmiał. A ląd już całkiem znikł im z oczu.

CZYTASZ
Siostry Shirley
Historia CortaA co gdyby Ania Shirley miała siostrę? Rozdzielone bliźniaczki, każda w innym domu. Wciel się w Sofii Shirley i przeczytaj zmienioną historie Ani z Zielonego Wzgórza. Na podstawie serialu oraz serii książek.