21

153 59 20
                                    

Każda chwila spędzona w pracy dla Karoliny była na wagę złota. Za każdym razem, kiedy wszystko dobiegało do końca, a zegar wskazywał szesnastą, dla kobiety oznaczało to powrót do przykrej rzeczywistości. Powroty do czterech ścian, w których czekał na nią jej syn, przyprawiały ją o dreszcze. Nie chciała widzieć ani jego, ani mieszkania. To jedynie bolesne wspomnienia z przeszłości, o których chce zapomnieć, lecz przez własne, niechciane dziecko nie ma nawet jak. Po dwunastu latach dalej nie odnalazła w sobie matczynej miłości i dalej nie była w stanie pokochać niechcianych skutków gwałtu. Wspomnienia od jej siedemnastego roku życia były koszmarem. Rodzice odwrócili się od niej, kiedy dowiedzieli się, że ich córka zaszła w niechcianą ciążę. Nie chcieli nawet słuchać o tym, że Karolina została ofiarą . Już wtedy nie miała co ze sobą zrobić. Znajomości się kończyły, a wraz z nimi jakiekolwiek wsparcie. Po porodzie została sama wraz z dzieckiem, którego nie była w stanie pokochać.

Kobieta po powrocie do domu zignorowała radosne powitanie przez Maćka, który stał uśmiechnięty, chwaląc się nową, dobrą oceną uzyskaną w szkole. Po drodze do kuchni Karolina zaczęła potykać się o zabawki syna, co z lekka ją zdenerwowało.

- Posprzątaj to - odezwała się oschłym tonem.

- Mamusiu, sprawdzałem pocztę i kolejne rachunki przyszły. A dzisiaj odcięli nam internet! - odezwał się smutny Maciek.

- Zapłacę to później, a ty nie masz lekcji do zrobienia? - zapytała Karolina bez jakichkolwiek emocji.

- Zrobiłem wszystko przed twoim przyjściem! Pobawimy się w coś razem? Albo zagrajmy w jakąś grę! Co ty na to mamusiu? - Ekscytacja Maćka była spora, co dało się wyczuć. Miał nadzieję, że choć raz spędzi odrobinę czasu z mamą.

- Nie, a teraz idź, zajmij się sobą. - Karolina odgoniła syna ręką jak muchę.

Kobieta miała dość obecności dziecka. Kiedy wsadzała swój obiad do mikrofali, usiadła przy stole, który był po drugiej stronie kuchni. Widziała jednak, że urządzenie przestało po chwili grzać jej posiłek. Z nerwów wstała i uderzyła w nie z otwartej dłoni. Chwilę po tym do kuchni wbiegł wystraszony chłopczyk.

- Mamusiu! Co się stało? Słyszałem głośne „bum", nic ci nie jest? - Zapytał zatroskany.

- Wyjdź! - krzyknęła matka do syna.

Kobieta nie wiedziała, co może teraz zrobić. Nie miała do kogo się odezwać, przytulić, spytać o pomoc. Uświadomiła sobie, że takie życie czeka ją aż do śmierci. Karolina była zmuszona zjeść zimny obiad, rozmyślając o całym jej życiu. Kiedy skończyła, rozejrzała się dookoła małego mieszkania, które wynajmowała. Nie były to wyżyny luksusu, ale tylko na takie coś było ją stać w tym momencie. Za każdym razem, kiedy spoglądała na swój telefon, ten przypominał jej o spłaceniu raty pożyczki, którą wzięła, by kupić samochód. Ciężko jej było utrzymać z jednej pensji i ją i Maćka. Nie miała pojęcia co będzie dalej. Miała dość samej siebie. Czuła, że jedynie krzywdzi każdego wokół niej. Mały, dwunastoletni chłopiec cierpi z powodu braku uczuć z jej strony. A przecież on i tak mimo wszystko zawsze stara się pokazać, że ją kocha. Dlaczego nie przełamie się i nie spróbuje znaleźć w sobie trochę miłości? Może to w jakiś sposób postawiłoby ją na nogi.

Karolina postanowiła, że przejdzie się po mieście z nadzieją zrozumienia kilku rzeczy z jej życia. Jak zwykle syna zostawiła samego w domu, nawet nie informując go o tym, że gdzieś wychodzi. Nie interesowało ją to, że za każdym razem pod jej nieobecność syn zamartwia się o nią i tęskni. Kobieta zbyt często myślała o sobie, co spowodowało utratę każdej bliskiej osoby z jej życia. Co, jeśli by się zmieniła? Choć w sumie, po co jej to? I tak nikogo w jej życiu nie ma, nikt nie interesuje się nią, ludzie nie chcą z nią nawiązywać znajomości. To zwykła strata czasu. Może kiedyś uda jej się znaleźć znajomych, miłość, szczęście, lecz na razie jest skazana na siebie. Czasami mogłoby się wydawać, że ta zimna suka, za którą ją wszyscy postrzegają, wyznaje zasadę "Me, Myself & I", jednak tak naprawdę w głębi jej serca samotność ją dość mocno dobijała.

Myślała, że spacer jej pomoże, jednak tylko wszystko pogorszył. Za każdym razem jak Karolina mijała kogoś na mieście, cały czas zastanawiała się, dlaczego to ona nie może być na miejscu tego kogoś. Chciałaby chodzić z grupką znajomych, znaleźć drugą połówkę i mieć szczęśliwą rodzinę. Jak miałaby to zrobić, skoro nie potrafiła zaakceptować nawet siebie? Nie potrafiła powiedzieć do siebie, patrząc w lustro: "jesteś piękna", czy „kocham siebie". Uważała, że takiej jak ona nie da się kochać. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że ktoś, kto ją kocha, jest tuż pod jej nosem. Nie zdawała sobie sprawy, że w jej domu czeka osoba, która chciałaby się do niej przytulić, porozmawiać i chciałaby okazać jej jak najwięcej miłości.

Kobieta czasami zastanawiała się, czy nie byłoby lepiej, gdyby tak naprawdę by jej nie było. Nikt nie miałby ją za sukę, nie miałaby problemów, miałaby spokój. Czasami po prostu chciałaby zniknąć... Nie miała nic, co by ją trzymało tutaj, a przynajmniej nie była w stanie tego znaleźć.

Kiedy jeszcze chwilę przed zachodem słońca przechadzała się po rynku, zauważyła matkę z dzieckiem, która biła je na środku chodnika. Wtedy pierwszy raz poczuła, że powinna zainterweniować. Dziecko płakało, jakby je obdzierano ze skóry. Karolina szybko podbiegła do nich, by zareagować.

- Czy pani nie rozumie, że w ten sposób krzywdzi swoje dziecko? - Zapytała wściekła Karolina.

- Jak pani będzie miała swoje dziecko, to będzie je pani wychowywała, jak chce! - Obca kobieta nie kryła oburzenia, że ktoś zwrócił jej uwagę.

Po tym zdaniu znęcająca się matka odeszła, trzymając swoje dziecko za rękę i tuląc je do siebie niczym idealna rodzicielka. Karolina natomiast poczuła, jakby dostała cios prosto w serce. Nagle pierwszy raz w życiu poczuła, że chce przytulić Maćka. Poczuła nagle silną chęć bliskości ze swoim dzieckiem, jakiego nigdy dotąd nie czuła. Było jej jednocześnie głupio, że nie była w stanie pokazywać mu uczuć, lecz jego twarz zawsze kojarzyła się z jej oprawcą, a nie z kimś, kto ją bezgranicznie kocha. Dopiero wtedy to poczuła.

Kiedy wróciła do mieszkania, jej syn przywitał ją w drzwiach ze szczerym uśmiechem.
- Cześć mamusiu! Zrobiłem dla ciebie laurkę!

- Jest przecudna! - Karolina przytuliła syna, patrząc na obrazek, który przedstawiał ją i Maćka, siedzących na różowej łące, patrząc w niebo. - Kocham cię synku.

- Ja ciebie też mamusiu! - Maciek był zdziwiony, że jego mama w końcu to powiedziała.

Karolina miała zacząć robić wspólną kolację dla ich dwojga, lecz nagle przypomniała sobie o jednej rzeczy, którą zawsze trzymała ukrytą w szafce z makaronami. Jednym ruchem wyrzuciła wszystkie tabletki nasenne, jakie posiadała. Czuła, że już nigdy nie będzie chciała ich użyć.

Manekiny |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz