Aleks

73 8 12
                                    

--- 1 Dzień kwarantanny ---

Obudziłem się dość wcześnie, bo na wspólnym materacu z Nashem było dość niewygodnie.  Zbyt mało miejsca, a w dodatku w sali przez całą noc zrobiło się strasznie duszno mimo tego, że okna były cały czas otwarte.

Klasa miała być celowo podzielona w taki sposób żeby dziewczyny i chłopacy spali po przeciwnych stronach, wiecie, tak dla pewności, że nikt w nocy nie wpadnie na głupi pomysł ;)

Wszystkie biurka i krzesła wyniesione zostały na korytarz, żeby  zmieściły się wszystkie materace, śpiwory itd. Przez to w sali zrobiło się strasznie ciasno, nie dało się swobodnie przejść z jednego końca na drugi bez nadepnięcia komuś na mordę. Jedynie nieliczne klasy miały to szczęście, że uczniowie nocowali w sali gimnastycznej.

Oficjalnie wszyscy mieli wstawać o 7. Lekcje miały odbywać się zgodnie z planem, a codziennie o 7:20 miał przyjeżdżać catering ze śniadaniem, które w każdej klasie rozdawał wychowawca.

Jeśli chodzi o sprawny i bezproblemowy dostęp do kibla rano to mogliśmy sobie jedynie o tym pomarzyć. Żeby mieć czas w spokoju się ogarnąć, musiałbym wstawać o 5, jak nie wcześniej - mamy na całą szkołę jedną męską toaletę na parterze, a to stanowczo za mało. Nawet nie chcę wiedzieć co z rana dzieje się w damskiej...

Do czasu gdy przyjechało śniadanie chłopacy zdążyli się już wybudzić, oczywiście z wyjątkiem Nasha, który przeważnie zaczynał dzień przed 11, a jak miał dobry dzień to najwcześniej o 9.

Jedzenie podali w typowych plastikowych pudełkach, na widok których Greta Thunberg dostała by pewnie zawału serca czy innych drgawek : tego dnia dali nam jakąś tanią owsiankę... Jak możecie się domyślić, nie wyglądała zbyt apetycznie. Do picia każdy dostał po butelce wody.

- Co to ma być, jak można taki syf podać ludziom?! - zaczął narzekać Adam.

- Wygląda beznadziejnie i właśnie tak smakuje. Jak tak dalej pójdzie to sporo schudniemy w te dwa tygodnie - powiedział wyraźnie zawiedziony i zniesmaczony Nash. - Jak zamówimy coś z zewnątrz to pewnie Kristel podpierdoli i zjedzą gdzieś w gabinecie.

Po śniadaniu musieliśmy wynieść wszystkie rzeczy z podłogi, żeby zrobić miejsce na ławki i krzesła, które też całkowicie sami mieliśmy wnieść. Xavier  trochę nam pomógł, po czym musiał iść do swojej klasy.

Lekcje były beznadziejne i nudne jak zawsze - pod tym względem nic się nie zmieniło. Wszystkie mieliśmy w tej samej sali, jedynie nauczyciele zmieniali się co 45 minut.

Wszystkie przerwy też odbywały się planowo. Nie mogliśmy wyjść na szluga do naszej stałej miejscówki, dlatego zmuszeni byliśmy do zapalenia na terenie szkoły. Z uwagi na to, że dyrektorka bardzo chciałaby się nas wszystkich pozbyć, bo nie ukrywam, robiliśmy różne rzeczy w tej szkole, powinniśmy się ukrywać.  Nie jesteśmy jednak takimi pizdami, więc na szluga udawaliśmy się w nasze nowe ulubione miejsce na terenie szkoły: tuż pod oknem pokoju nauczycielskiego, tak żeby mieli na nas idealny widok. Wiedzieliśmy, że chuja nam zrobią, bo w razie czego wystarczyłoby poprosić naszych rodziców o dobrowolną wpłatę na rzecz rozwoju szkoły i nikt nie chciałby już nas z niej wyrzucić. Tak to tutaj działało. Zresztą w tamtym momencie to było nasze najmniejsze zmartwienie - znów dostaliśmy wiadomość od tego pojeba.

- Kurwa, poważnie? Zgadnijcie kto do mnie napisał - odezwał się Dawid.

- Niech zgadnę, nasz niecierpliwy, niedoczekany klient? - spytałem.

👑Corona Time👑 - school quarantine Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz