Yumi oparła twarz na dłoni, znudzona wyglądając za okno na ciemne chmury. Wzięła głęboki wdech. Była zmęczona, na szczęście była to jej ostatnia lekcja, a trening został odwołany, bo ich trenerki nie było w szkole. Z tego co mówiła jej Saki, to pani Yabuki jechała, odwiedzić chorą matkę w szpitalu poza Tokio.Zerknęła mimowolnie na wolne miejsce po swojej prawej i wydęła wargę. Akaashiego nie było w szkole, bo jak dowiedziała się rano z sms'a, rozchorował się i został w domu. Dobrze wiedziała, że nauczyciel pod koniec lekcji poprosi aby ktoś zaniósł mu lekcje i zamierzała się do tego zgłosić, bo i tak zapowiedziała już przyjacielowi, że wpadnie do niego po zajęciach.
Od ich pocałunku minął tydzień, a oni ani raz o tym nie rozmawiali, tak jakby zupełnie nic się nie stało. Yumi tak też chciała myśleć, że wszystko jest w porządku, a to nic nie znaczyło ale chcąc nie chcąc zdrowy rozsądek mówił jej co innego. Czuła się inaczej i już nie potrafiła odsuwać od siebie uczuć, które towarzyszyły jej przy Akaashim. Wkurzało ją to, bo sama przed sobą musiała przyznać, że jej uczucia mogą w każdej chwili zrujnować ich przyjaźń.
Spojrzała na nauczyciela, który mierzył ją podejrzliwym wzrokiem. Dziewczyna wyprostowała się, a mężczyzna poprosił aby nie kładła się na ławce i wspomniał od razu o lekcjach dla Keijiego. Ku zdziwieniu siatkarki powiedział też, że chyba się przyjaźnią, więc mogłaby zanieść mu notatki, na co oczywiście się zgodziła.
Zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad słowami swojego wychowawcy. Było widać, że się przyjaźnią? Nigdy jakoś nie wydawało jej się, żeby bardzo pokazywali, że są ze sobą blisko. Odpuściła sobie w końcu, jednak rozmyślanie nad tym i postarała się skupić na lekcji. Co nie było takie proste, kiedy myślami była w innym świecie.
***
Spojrzała zrezygnowana na niebo, z którego powoli zaczynały spadać krople wody. Kotarou i Saki znów poprawiali jakiś sprawdzian, więc Yumi zmuszona była wracać sama. Na dodatek zaczynało padać, a ona nie miała ze sobą parasola. Westchnęła i schowała telefon do kieszeni spodni, po czym szybkim krokiem ruszyła przed siebie.
Było duszno, co zwiastowało burzę, więc Haiba wiedziała, że powinna się spieszyć. We włosy wpięła tego dnia dwie zielone wsuwki, których używała na meczach, bo jej włosy postanowiły się zbuntować. Poprawiła torbę na ramieniu i syknęła, kiedy poczuła jak jeszcze świeży strup zahacza o pasek i sprawia jej ból. Zdjęła już bandaże, bo ranki przestały krwawić ale dalej były dość uprzykrzające życie. Odczuwanie skutków tego co robiła, dawało jej to poczucie, że dostaje karę za swoje błędy i po prostu jej sumienie czuło się lekko odciążone. Jakby ból był wyznacznikiem jej winy, im bardziej zawiniła, tym bardziej powinno ją boleć.
Taka była właśnie logika Yumi, mimo że dobrze wiedziała, że to nie rozwiąże jej problemów.
Kiedy wysiadła z metra, z nieba lunęło już całkowicie. Poirytowana siatkarka biegiem ruszyła do domu przyjaciela, modląc się aby jej torba nie przemokła. Brakowało jej tylko, żeby jakiś samochód opryskał ją błotem ale na szczęście miała tego farta, że się to nie stało.
CZYTASZ
Bruises • Akaashi Keiji
Fanfiction[Bruises - Lewis Capaldi] There must be something in the water Cause everyday it's getting colder And if only I could hold ya You'd keep my head from going under |characterxoc|angst|fanfiction|