Może faktycznie kiedyś zdarzyło mi się palnąć od niechcenia, że coś obiecuję.
Obiecuję, że zacznę uczyć się tej pieprzonej chemii, mamo.
Obiecuję, że przestanę zachowywać się jak chad i oglądać się za każdą laską, Flo.
Obiecuję, że następnym razem nie wychlam pierwszej kolejki bez Ciebie, Cal. I może drugiej też. Ale to nie moja wina, że ciągle się spóźniasz, bo w przeciwieństwie do mnie, Ty nie umiesz zapanować nad swoimi loczkami.
Obiecuję, że nie dotknę już więcej tego gówna ~
możliwe, że to usłyszał ode mnie Michael, kiedy o mało co nie wpadłem w tarapaty zaraz po Tomlinsonie, a on pomógł mi wykręcić się od tego, że kiedykolwiek miałem z szatynem cokolwiek wspólnego. Pewnie nawet gdybym miał możliwość, nie umiałbym niczego wymyślić, bo uwielbiałem tego sassy cwaniaczka i nie dopuszczałem do siebie myśli, że mógłbym już więcej nie kupować od niego towaru.
Zazwyczaj sam siebie ratowałem z opresji, bo byłem już z definicją tego słowa tak zaznajomiony, że moja mama, gdyby znała moją przyszłość, sama dałaby mi tak na imię. Mam wrażenie, że na śmiecie istnieje jakaś magiczna loteria, gdzie danego dnia ktoś, kto miał mieć najlepszy dzień swojego życia, wcale go tak nie kończył. I jakimś cudem moje nazwisko wylosowano o wiele razy za dużo.
Caluma nie trzeba było dwa razy namawiać, bo on kochał wszelkie imprezy, gdzie można było porządnie się nafaszerować. Gdyby nie to, że osiemnaście lat temu moi rodzice poszli się gzić bez gumki, prawdopodobnie to on dzierżyłby wszystkie moje królewskie tytuły, jestem tego kurewsko pewien. To od niego nauczyłem się ujeżdżać dziwkę zajebistości i teraz przerosłem swojego mistrza. Ale mu to nie przeszkadza, bo obaj wiemy, że czasami mieć czegoś za dużo oznacza tylko kłopoty. A my tego dnia mieliśmy trochę za dużo ego, za wiele odwagi i za mocny głód narkotyku.
Michael szedł tam tylko jako moja przyzwoitka, żebym się tam za mocno nie napierdolił, a gdyby mógł (albo gdybym przynajmniej go słuchał), zabunkrowałby mnie w moim pokoju, bo od razu wyczuwał kłopoty, a największym kłopotem zazwyczaj jestem ja.
Niall dowiedział się o naszym wypadzie dopiero po fakcie. Frytek nigdy nie przeklina, a gdy dotarło do niego co odjebałem, nawet ja nauczyłem się od niego paru nowych przekleństw do kolekcji.
A Florence... To jest muza mojego życia. Ona była już na miejscu i przygotowywała nam pierwsze przydziały.
Jest zbyt mało słów, albo ja mam ograniczony słownik, żeby opisać, jak piękna była ta impreza. To był jebany paradise, tak idealny, że mógłbym tu wszystko przedawkować i umrzeć na brokatowych skrzydłach. Bawiłem się świetnie, no, może więcej tarzałem się w prochu na podłodze, ale i tak było mocno.
Przyjąłem wtedy taką dawkę, że nie wiedziałem już nawet, czy jestem człowiekiem, czy nie ewoluowałem już w motylka. Nawet Michael nie był w stanie mnie upilnować przed ćpaniem, chociaż muszę przyznać, że bez niego wziąłbym dwa razy tyle.
Przyczołgałem się z trudem do stolika, i gdy nie widziałem nigdzie w pobliżu niebieskich włosów, wysypałem na stolik zawartość woreczka, który przed chwilą od kogoś zdobyłem. Umiałem wydzielać sobie dawki, więc nie odpadłem szybciej nawet od zawodowców. Jestem w tym dość obeznany, nie bez powodu porównują mnie do Zayna, którego dzisiaj we wszystkim pobiję. Dzisiaj to mi oficjalnie przypadnie korona. Będę panował tym całym królestwem. Cały towar mój, wszyscy moimi dziwkami... Żyć i nie przedawkować.
Rozmarzony, zwinąłem w rulonik czyiś banknot i wziąłem się za jeszcze jedną kreskę.
Jeszcze jedną jeszcze jedną.

CZYTASZ
jeden z nas; muke [porzucone]
أدب الهواةRobisz dosłownie wszystko, by osoba, na której Ci zależy, była szczęśliwa. Nie chcesz nic w zamian, ale chciałbyś choć raz usłyszeć "dziękuję", "tak bardzo cieszę się, że Cię mam". Michael jest od bardzo dawna zauroczony swoim blond włosym znajomym...