Dochodziła godzina 4 nad ranem, Słońce już świeciło.
W tym momencie telefon zaczął dzwonić.
Dredziarz lekko dobity po wczorajszym imprezowaniu podniósł się i odebrał telefon.
-Halo...
Hubert zaspany zapytał.-Siema Mordo jest problem możesz do mnie podlecieć?
Powiedział dziwnie.-jest kurde godzina 4 nad ranem człowieku czy ty myślisz?...
Dredziarz wkurzony zapytał.-no wiem ale jesteś mi bardzo potrzebny. Zgodzisz się?
Powiedział słodkim głosem.-gdzie to jest...
Zapytał zrezygnowany.-jestem przy tym starym tartaku co ostatnio był kemping.
Powiedzial radośnie.-jestem tam za godzinę...
Dredziarz powiedział zaspanym głosem.-dobrze. Raczej nigdzie nie pójdę także poczekam.
Powiedział z lekką nutką nieufności.Po tym telefonie Dredziarz wstał i poszedł w kierunku szafy, ubrał się w swój strój i wybrał się do łazienki.
Nałożył na siebie lekką warstwę makijażu żeby nie było widać skutku wczorajszej imprezy.
Kiedy nałożył makijaż umył zęby i zszedł na dół.
Gdzie spotkał kilka osób.
Kamerzystę leżącego przy blacie, i
śpiącą Wiole na hamaku.Popatrzył na nią chwile po czym zszedł do garażu gdzie czekał na niego już Motor, Dredziarz wyjął klucze i na niego wsiadł.
Kiedy otworzył garaż rozległ się hałas stłuczonego szkła.
Dredziarz nagle wypalił.
-o to już wiadomo że kamerzysta wstał.
Lekko podśmiechując.Nie zastanawiając się wyruszył, po drodze omijając parę dołów dojechał na prostą drogę i wyruszył w dal.
