Kiedy Dredziarz dojechał na miejsce
Od razu doznał De javu, przypomniał sobie jak to tu się wychowywał, i jak tu bawił się z kumplami.Patrząc chwilę na te miejsce zaczął szukać kolegi.
-Mordo gdzie jesteś nie będę cię szukał!
Powiedział oburzony.-pomóż mi!
Krzykną jakby niewiem co.-WTF co?
Powiedział wystraszony.Dredziarz zaczął biec w kierunku kolegi i kiedy dobiegł zobaczył go pijanego robiącego piknik
-pomóż bo chleba ni ma.
-jesteś szalony!..
-pijany nie szalony zaraz cie nauczę kultury...
Gość wstał i chwiejnym krokiem poszedł na Dredziarza.
Lecz dredziarz miał tym razem wieeeelkie szczęęęęście przez wielkie ę.
Dredziarz szybko go poskładał po czym po prostu odszedł w kierunku motocyklu.
Problem tkwił w tym że motoru nie było.
Dredziarz stał jak wryty, po czym ruszył w stronę pijanego.
-co to ma być...
Powiedział wystraszony.-ale że co?
Pijany powiedział zdezorientowany.-gdzie mój motocykl...
Powiedział wkurzony.-nie wiem.
Powiedział zdziwiony.-jak to nie wiesz?!
Powiedział już bardzo wkurzony
- no nie moja wina że Adrian ci motor ukradł.
W tym momencie pijany pożałował że w ogóle się odzywał.
-skąd wiesz że to on!?
- nie wiem
-jakim cudem powiedz?
-No po prostu boże.
-gadaj bo pożałujesz!
- no ok spokojnie
-to było tak. Miałem cię tu zapędzić a Adrian miał ci motor ukraść.
-ale ty mądry jesteś..
Dredziarz powoli się wycofał skierował się w kierunku domu.
-to będzie sporo drogi..
Dredziarz nie zastanawiając się po prostu poszedł do domu.