𝘤𝘩𝘢𝘱𝘵𝘦𝘳 1

2.6K 156 129
                                    

Długo nie było, wiem. Nie będę wymyślać że dużo lekcji, tylko powiem szczerze - lepiej pisało mi się Drarry. Zaczynając :

Perspektywa Hermiony
Wstałam dość wcześnie, około szóstej. Zauważyłam, że Ginny nie było - zdziwiło mnie to, ale nie na tyle aby jej szukać. Często się wymykała. Ogarnęłam się szybko, nie budząc innych dziewczyn. Kurwa. Mam dziś te korepetycje z Parkinson. Nie wiem jak to wytrzymam, ale chyba muszę..

Powoli ruszyłam na Wieżę Astronomiczną, ale szybko stamtąd uciekłam widząc dwóch zadziwiająco znajomo wyglądających, aka całujących się chłopaków. Wow. Może Draco udało się zdobyć serce Harrego? Muszę mu pogratulować. Zamiast na Wieże, powędrowałam na mało uczęszczany  korytarz tuż przy bibliotece. Była sobota, więc nie miałam dziś lekcji. Postanowiłam zakuwać, z Harrym. Kiedyś dołączyłby do nas Ron, ale teraz był zbyt zajęty Lavender, żeby przejmować się swoimi przyjaciółmi. Nie miałam mu za złe że byli parą. Miałam mu za złe, że nie spędzał już z nami czasu. Dlatego zaprzyjaźniłam się ze Ślizgonem. Wysokim, blondwłosym  i szarookim  Ślizgonem. On miał czas dla mnie, i dla być może swojego chłopaka, Harrego. Nawet sprowadzał innych Ślizgonów, na tak zwaną inicjację w bibliotece. Nauka z nim była trudna. Musze przyznać, że wyłapywał moje błędy. To było najgorsze.
Sprawdziłam zegarek - była już siódma trzydzieści, a ja nadal byłam pogrążona w myślach. Śniadań od jakiegoś czasu nie jadłam. Miałam kompleksy, uważałam że jestem niezbyt chuda, i że gdy zacznę się głodzić, schudnę. O dziwo działało.

Biblioteka była już otwarta. Pobiegłam  tam najszybciej jak tylko dałam radę. Nie chciałam, aby ktoś wiedział że nie jem śniadań, bo być może chciałby we mnie wmuszać , a tego nienawidziłam. Nienawidziłam jak ktoś wsadzał swój nos w moje sprawy. Szczerze wielu rzeczy nienawidziłam. Nie dawno na przykład, zorientowałam się, że nie lubię chłopaków. Nie w sensie że nie lubię się z nimi przyjaźnić, ale w sensie związków. Tylko Harry o tym wiedział.

W bibliotece wzięłam potrzebne książki, i udałam się na najbardziej odległy koniec biblioteki. Tutaj właśnie za pół godziny miał pojawić się Harry i Draco. Tutaj za trzy godziny miałam udzielać korepetycji Parkinson.

Czytając podręcznik od Eliksirów, usłyszałam kroki. Speszyłam się, ale gdy zobaczyłam okrągłe okulary, już wiedziałam kto to. Harry przyszedł sam.
- Dobra, muszę przeprowadzić z Tobą wywiad. - zaczęłam.
- Oj, a co ja żem zrobił? - zapytał ironicznie Harry.
- Muszę wiedzieć, kto był około szóstej na Wieży Astronomicznej.
Harry wybałuszył oczy pokrywając się rumieńcem. Wtedy już wiedziałam że to on. Uśmiechnęłam się, a wtedy podbiegł do nas zdyszany Draco.
- No, no no. Nieładnie się tak spóźniać - zaśmiał się Harry.
- Nieładnie się tak całować na Wieży Astronomicznej, bez powiadamiania swojej najlepszej przyjaciółki - odgryzłam  się. Ich miny były tego warte. Draco posłał Harremu zabijający wzrok, który oznaczał to, że miałam rację. Zaśmiałam  się, i siedliśmy do lekcji. Nawet nie zorientowałam się, że gdy tylko skończyliśmy, wybiła dziesiąta. Harry z Draco uciekli, a ja czekałam na Mopsicę.

Przyszła. Jednak serio przyszła.. Ma tak idealne włosy.. Jezu Hermiona o czym ty myślisz?! Faktycznie wyglądała zjawiskowo. Czarne włosy obcięte na 'garnek' idealnie pasowały do jej jasnego odcienia skóry. Bordowa szminka była nieodłącznym elementem ubioru Pansy - zawsze ją nakładała. Miała czarne, długie spodnie z dziurami, i równie czarną bluzę z zielonym napisem 'Slytherin'. Mogłam się tego spodziewać. Każdy ze Ślizgonów, ma nieokreśloną obsesję na punkcie własnego domu.

Zaczynając naukę, ciągle czułam jej wzrok na sobie, ale nie zwracałam na to uwagi. Gdy już skończyłyśmy się uczyć, przytuliła mnie, i pobiegła do dormitorium. Czemu życie nie może być tak cudowne zawsze..?

Następny rozdział po dłuższej przerwie. Kolejny będzie chyba za dwa trzy dni. Postaram się wstawiać regularnie.
Do następnego! ♡

𝐛𝐨𝐲𝐬 𝐚𝐢𝐧'𝐭 𝐦𝐲 𝐭𝐲𝐩𝐞 ; 𝐩𝐚𝐧𝐬𝐦𝐢𝐨𝐧𝐞 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz