𝐜𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 5

1.6K 91 46
                                    

Perspektywa Hermiony

Nie byłam pewna niczego. Nic nie układało się tak jak powinno. Związki i znajomości rozpadały się w drobny mak, i powstawały nowe. Właśnie - nowe. W Hogwarcie pojawił się ktoś, kogo nikt się nie spodziewał, po tak długim czasie. Kto to taki? W zasadzie nikt ważny. Ale zupełnie zmienił bieg histori.

Była to w rzeczy samej dziewczyna. Hannah Abott. Nie wiele osób ją kojarzyło. Dziewczyna z Hufflepuff, uważana za totalnie niewinną. Niektórzy tylko wiedzą, jaką jędze w sobie chowa. Tak jak Harry, błagała by nie trafić do Slytherinu. Tiara uznała, że gdyby nie jej mroczna dusza, byłaby idealną Puchonką. Jest Śmierciożercą. Przyjaźni się z Ślizgonami, i zawsze wszystkim to pasuje. Draco, też był po stronie Czarnego Pana, ale to było na innej zasadzie. A może właśnie na dokładnie takiej samej.

Gdyby przybliżyć jej historie, wydawałaby się jako depresyjna nastolatka szukająca atencji. Faktycznie - dużo przeżyła. Rodzice jej zostali umieszczeni w Azkabanie za masowe morderstwa. Ona sama niezbyt się od nich różni. Zabija "dla zabawy". Nie wiem, czemu tak bardzo mnie interesuje. Być może zbyt zbliża się do Pansy. Nie jestem zazdrosna. Martwię się o moją przyjaciółkę. Boję się, że ją stracę. Stawałam się dla nich obydwu chamska, i złośliwa. Sama się nie poznawałam. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Przeczuwałam, że nadejdzie najgorsze. Że nadejdzie burza.

No i nie mogłam się bardziej zdziwić, gdy owa nadeszła. Liczyłam, że to nie będzie ktoś, a bardziej coś. Już zwątpiłam, że nic się nie stanie. Przyjaźń gryfońsko-ślizgońska, nigdy nie mogła się dobrze skończyć. Choć, był jeden przypadek, ale tylko jeden. Moje rozmyślenia stawały się w większej ilości prawdą, i już mnie to nie martwiło. Ludzie nigdy się nie zmieniali. Harry został sam. Ja również. Nie mieliśmy nikogo. Znowu szok. Kolejny nowy uczeń. Chłopak, Ślizgon i bardzo przystojny. Nigdy nie oczekiwałam zbyt wiele po Ślizgonie. Na lekcjach był niemal tak szybki z odpowiedziami jak ja. Nazywał się Nicolas. Nicolas Black. Kolejny z rodu Black. Podobny do Syriusza z zachowania. Ciemnobrązowe włosy, niebieskie oczy i cholernie blada cera. Potter uważa, że to klon Regulusa. Nie mnie oceniać. Chłopak jest dość nieśmiały, ale i okrutny. Nie wiemy nic o jego przeszłości. Pozostała ona dla nas zagadką..

Obudziłam się o ósmej, przeczuwając, że coś się zdarzy. Odpędziłam tę myśl, tak szybko jak tylko przyszła. Popędziłam na śniadanie, w dość złym humorze. Harry podzielał moje odczucia. Szykowała się burza. Nie miał padać deszcz, lecz miało wydarzyć się coś złego. Wszyscy byli wyjątkowo szczęśliwi. Nie czułam się na siłach aby zjeść coś więcej niż kanapkę. Lekcje, po raz pierwszy były dla mnie nieważne. Wyjełam mugolskiego iPod'a, podłączyłam słuchawki i puściłam piosenkę. Monitor wyświetlał Criminal od nieznanej mi artystki. Dałam muzyce lecieć. Gdy tak szłam, spojrzałam obok na parapet. Zobaczyłam całującą się parę. Były to dwie znane mi dziewczyny. Hannah Abott i Pansy Parkinson. W moim gardle poczułam gulę. Chciałam krzyczeć, zniknąć, i nie wrócić. Nie zwróciły na mnie uwagi. Odeszłam z poczuciem narastającego smutku. 

Przy Wieży Astronomicznej, zdecydowanie moim ulubionym miejscu, wpadłam na kogoś.               - Uważaj jak lezie-.. Przepraszam to moja wina. - powiedział chłopak. Rozpoznałam w nim Nicolasa.                                                                                                                                                                           
- Nic nie szkodzi, a poza tym to moja wina.. - odparłam już odchodząc. Złapał mnie za ramie, próbując powstrzymać mnie przed pójściem dalej. Odwróciłam się więc, i beztrosko spytałam "Co".  Zapytał, czy możemy bliżej się poznać. Zgodziłam się. Nic nie stawało na drodze, by zapoznać się z ludźmi. 

Jego historia, hm, jest dość ciekawa. Ojciec nie żyje, matka ma innego, a Hogwart to miejsce zastępujące mu dom. Brzmi normalnie, ale wręcz wiedziałam że coś musi być nie tak. Wychwycałam każde słowo i je analizowałam. Śmierciożerca, Azkaban, zaklęcia niewybaczalne, śmierć ludzi. Zrozumiałam, że jest po jego stronie. Było za późno. W szkole rozległ się krzyk wielu osób naraz, a ja miałam nadzieje, że moi przyjaciele nie umrą..

Czy ja wam nie dałam za dużo info? Meh, chyba nie.  Następny oczywiście w środę około osiemnastej. I uwaga, już jutro prolog Wolfstar. Do następnego! ☁︎

𝐛𝐨𝐲𝐬 𝐚𝐢𝐧'𝐭 𝐦𝐲 𝐭𝐲𝐩𝐞 ; 𝐩𝐚𝐧𝐬𝐦𝐢𝐨𝐧𝐞 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz