Rozdział 3

18 2 0
                                    

Pytał o mnie.

Ciągle chodziło mi to po głowie. W jakim celu? Po co mu informacje o mnie? O co pytał tą dziewczynę?

- Tu jesteś! Szukałam cię! - Haley zjawiła się przy mnie, przerywając moje rozmyślenia. Teraz nagle jej się zachciało przychodzić? Zostawiła mnie i poszła gdzieś z obcym facetem. 

- Gdzie ty byłaś do jasnej cholery! - Krzyknęłam wyrzucając w powietrze ręce z frustracji, którą czułam w tym momencie. Niech wie, że nie czuję się dobrze z faktem, że mnie zostawiła. Martwiłam się.

- Poszłam z Henrym na zewnątrz. - Powiedziała jakby nigdy nic niebieskooka. Poszła z nieznanym facetem na dwór? Co jest, cholera? 

- Henrym?! Jakim, kurwa, Henrym? Wiesz jak się martwiłam? Poszłaś z obcym facetem na dwór! Wiesz co mógł ci zrobić? - Krzyknęłam, starając się przekazać jej, że to co zrobiła, jest po prostu nieodpowiedzialne. 

- Meave, w życiu czasem trzeba zaszaleć, a nie iść ciągle w dobrze znane nam miejsca. Czasem warto się przełamać, nawet jeśli to łamie wszystkie twoje zasady. - Odpowiedziała dziewczyna. Okej, miała trochę racji, ale to wciąż było nieodpowiedzialne według mnie. Ona ma dwadzieścia jeden lat, jest dorosła i wie jak ma ma żyć. Nie mogę jej niczego zabronić. Sama musi popełniać błędy i je naprawiać.

- Dobrze, twoje życie, ale proszę, uprzedź mnie następnym razem. - Nie chcę się dziś kłócić, mam w głowie teraz sprawę do ogarnięcia. Coś czuję, że nie będzie ona łatwa.

- Okej, ja idę do Hen'a. Miał zaczekać na mnie przy wejściu. Wiesz, idziemy porozmawiać. Okazało się, że mamy ze sobą dużo wspólnego. - Powiedziała uśmiechnięta dziewczyna, po czym zniknęła mi z zasięgu wzroku. Znowu mnie zostawiła, cudownie. Ten jej "Hen" wydaje mi się podejrzany. Nie patrzył na nią wzrokiem, jakby chciał się zaprzyjaźnić. To zdecydowanie nie był ten wzrok.

Nadal po głowie chodzi mi barmanka i ten facet. Oni mają ze sobą coś wspólnego? Znają się?Jeśli tak, to naprawdę dobrze to ukrywają. On wygląda jakby chciał ją po prostu zaciągnąć do łóżka, a ona jakby jej się to podobało.Może właśnie tu jest mianownik? Może chodzi o sprawy łóżkowe? Ale po co by mu miała dawać numer telefonu w takim razie? To nielogiczne. Zawsze jest wspólny mianownik i ja go znajdę. Przynajmniej postaram się znaleźć. Czy dobrym pomysłem będzie jak pójdę za tą dziewczyną? W końcu on tylko o mnie pytał, to nic takiego. Tylko dlaczego kazała mi na niego uważać? To nie ma sensu.

Po krótkiej chwili namyśleń doszłam do wniosku, że powinnam za nią pójść. Nie wiem czy to była wina mojej ciekawości, czy alkoholu, który krążył w moich żyłach w sporej dawce. Nie wiem również, czy owa dziewczyna tam będzie. Od momentu, w którym poszła minęło z dwadzieścia minut, czy jest sens ryzykowania? 

Dobra, jak to powiedziała Haley, czasem warto złamać wszystkie ustalone przez siebie i innych zakazy i po prostu zaszaleć. Oczywiście wszystko ma swoje granice.

Jak postanowiłam tak zrobiłam. Kilka chwil później znalazłam się pod drzwiami, którymi wchodziła dziewczyna. Nadal rozważałam w głowie, czy to dobry pomysł, ale czasem moje czyny są szybsze niż racjonalne myślenie, więc szybko pchnęłam drzwi i weszłam do środka. Lekko zakołysałam się do tyłu, ponieważ jak już wcześniej wspomniałam, miałam trochę procentów we krwi. 

Ujrzałam przed sobą korytarz, który nie był dość długi. Było w nim parę drzwi, co znacznie utrudniało mi zadanie, które sobie postawiłam. Zaczęłam się uważniej przyglądać każdej parze drzwi, aż w końcu ujrzałam napis "Dla Personelu". W tym momencie wiedziałam, że za cholerę nie mogłam tam wejść, lecz jak wspominałam czyny są szybsze od racjonalnych myśli, których i tak zbytnio nie miałam w tym momencie, więc weszłam do pokoju. Przed sobą zobaczyłam jakąś postać, lecz w słabym świetle nie mogłam zbytnio rozpoznać czy to była osoba, której szukam.

- Myślałam, że szybciej przyjdziesz. - Usłyszałam damski głos, po czym owa kobieta odwróciła się do mnie i zobaczyłam, że była osobą, której właśnie szukałam. Kocham cię intuicjo.

- Nie rozumiem zbytnio. -  Patrzyłam jej w oczy, które można było tak łatwo przejrzeć. Widziałam w nich iskierki radości, że jednak nie jestem głupia i przyszłam. 

- Nie masz tu czego rozumieć, kochana. Jaki jest cel twojej wizyty? - Ciągle patrząc mi w oczy chwyciła szklankę, prawdopodobnie z jakimś alkoholem i upiła trochę. Prawdę mówiąc, to zbiła mnie tym pytaniem trochę z tropu. Sama chciała, żebym tu przyszła po czym pyta co tu robię? Nie rozumiem. Tak cholernie nie lubię uczucia niewiedzy. W tym momencie to ona ma władzę, z czego chyba zdaje sobie sprawę, bo w jej oczach można ujrzeć diabelskie ogniki.

- Słuchaj, co miało znaczyć to, co do mnie powiedziałaś wcześniej?  On ma swoje za uszami? Mam uważać? Na co? Odpowiedz mi, proszę. - Wiem, że w tym momencie kompletnie poległam okazując fakt, że za nic nie zrozumiałam jej, a raczej ich intencji. Ona ma przewagę, chociaż to nie żadna gra. 

- Dziewczyno, nie masz tu co rozumieć, powtórzę ci to kolejny raz. Po prostu chcę ci powiedzieć, że masz uważać na tego gościa. Pytał o ciebie nie bez powodu, ma cię na oku, ale pamiętaj, on się w związki nie bawi. Ma w tym jakiś większy sens, ale ja już się nie wtrącam jaki. Wasza sprawa. - Oznajmiła dziewczyna, po czym odwróciła się w stronę okna, jakby kompletnie mnie tu nie było.

Najpierw mówi, że na mnie czekała, a teraz dowiaduję się tego, do czego sama doszłam? No cholera, to są chyba jakieś jaja. 

- Nie uwierzę, że ściągnęłaś mnie tu tylko po to, żeby to powiedzieć. Nie jestem głupia. 

Momentalnie dziewczyna znalazła się przy mnie. Nie spodziewałam się takiego ruchu z jej strony. Mój umysł za bardzo jej zaufał przez ten alkohol. Straciłam czujność, a nie wolno ufać nikomu. Nawet samemu sobie.

- Słuchaj, nie jestem zadowolona, że jestem w to zamieszana, więc kurwa nie utrudniaj mi życia. - Wycedziła przez zęby dziewczyna, czym trochę mnie przestraszyła, lecz nie mogę okazać strachu. Podniosłam więc głowę i patrząc jej w oczy powiedziałam:

- Nie wiem w co się wpakowałaś, kobieto. To nie moja sprawa. Przyszłam tylko, żeby dowiedzieć się co ten cholerny mężczyzna ode mnie chciał i co mu powiedziałaś! - Nawet nie usiłowałam się powstrzymać przed tym, aby mój głos nie był wredny. Chamstwo za chamstwo. Taka zasada.

Dziewczyna momentalnie odsunęła się ode mnie, po czym się uśmiechnęła, czym kolejny raz mnie zbiła z tropu.

- Wiesz co, chyba jednak pomyliłam cię z kimś. Przepraszam za zamieszanie, to nie o ciebie chodziło. Teraz możesz wyjść. - Powiedziała barmanka, po czym wyszła z pokoju jak nigdy nic, zostawiając mnie samą z myślami.

Co to kurwa było?

**************

Miłego dnia/ dobrej nocki kochana osóbko! :)




IllusionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz