Rozdział 9

7 1 0
                                    

Nigdy w życiu bym nie pomyślała, że kiedykolwiek będę się tak stresować stojąc przed więzieniem. Czuję się jakbym zrobiła coś nielegalnego, a wczoraj tylko rozmawiałam z Chrisem.  Wdech i wydech, Maeve. Wszystko będzie dobrze. Musisz tylko uważać i nie wpakować się w kłopoty, jak zawsze. 

- Wszystko w porządku, Maeve? - Zapytał profesor. - Od wczoraj dziwnie się zachowujesz, nawet nie powiedziałaś, jak było. Chcesz zmienić obiekt? - O nie, profesorze. Ja tą sprawę wyjaśnię, choćby nie wiem co. Muszę w końcu przestać się denerwować, to podejrzanie wygląda.

- Jest świetnie, naprawdę. Potrafię się dogadać z osadzonym, nie sprawia mi on zbytnich problemów. Po prostu kłopoty rodzinne. - Starałam się wybrnąć z sytuacji, która była dziwna. Bardzo dziwna. 

-Jeśli tak uważasz. W razie co, zawsze pomogę, pamiętaj.

- Mam jeszcze jedno pytanie, profesorze. Czy nasze rozmowy są w jakikolwiek sposób nagrywane, lub słyszane przez policję? - Istotne pytanie. Naprawdę mam wrażenie, jakby ci policjanci czekali tylko na moją pomyłkę.

- Panno Maeve, skąd ci przyszło to do głowy? Mówiłem już, że rozmowy są jak najbardziej poufne, więc nie ma opcji, aby ktoś je słyszał. - Parsknął z oburzeniem, jakbym co najmniej powiedziała coś, co go uraziło. No cóż, on jest czasem dziwny.

***

Wchodząc do celi nie wiedziałam czego się spodziewać. Nie bałam się samej rozmowy z Ethanem, lecz tego, że policja mogła nas podsłuchiwać.

- Witaj, jak ci minął dzień? - Zapytałam, przy okazji rozglądając się po całej sali. Nie zauważyłam nic podejrzanego. Wszystko wyglądało normalnie. Tylko się zastanawiałam co miało wyglądać podejrzanie, jak przebywam w celi, w której jest tylko biurko z dwoma krzesłami. Bingo! Biurko lub krzesła!

- No wiesz, mój dzień od paru lat wygląda codziennie tak samo. Zbytnio nic się tu nie zmieniło. - Skrzywił się mężczyzna. Okej, czas zacząć przedstawienie.

- Opowiesz mi coś więcej o popełnionym przez ciebie czynie? - Specjalnie zadałam to pytanie, aby nie było podejrzanie cicho. Gdy Ethan zmarszczył wrogo brwi, przyłożyłam palec do ust i schyliłam się pod biurko. Wiem, to musiało wyglądać komicznie ze strony Ethana, ale musiałam sprawdzić, czy moje przypuszczenia o podsłuchu były słuszne. Mężczyzna załapał o co mi chodzi i zaczął gadać jakieś bzdury, których nawet nie słuchałam. Starałam się wyczuć coś podejrzanego pod moim krzesłem udając, że wiążę sznurówkę.

Moją uwagę przykuło małe  urządzenie wczepione w krzesło. Wiedziałam. Moja intuicja jest prawie nieomylna. Bardzo nieodpowiedzialnie z mojej strony, że posuwam się na taki ruch, bo jest tu przecież kamera, ale myślę, że moja strona biurka jest już niewidoczna dla niej. 

Za bardzo nie wiedziałam co zrobić z podsłuchem, więc spróbowałam go zgnieść w palcach. Udało się. Nie sądziłam, że moje głupie pomysły kiedyś mi się przydadzą. Chyba widziałam to gdzieś w filmie, tak mi się zdaje.

- Wiedziałam, że był tu podsłuch. Od momentu, w którym przerwano nam rozmowę myślałam, dużo myślałam nad tym wszystkim co mi powiedziałeś. Pomogę ci, tylko musisz mi zaufać. - Patrzyłam łagodnym wzrokiem w oczy Ethana, starając się dobrać odpowiednie słowa. 

- Poczekaj. Jeśli zniszczyłaś podsłuch to zaraz tu przyjdą i się przyjebią, że coś knujemy laleczko. Nie przemyślałaś tego. 

- Zaskoczę cię, ale przemyślałam. Nie mogą tu wejść, bo jeśli ktoś się dowie, że założyli podsłuch, wpadną w swoje własne sidła i będą musieli za to odpowiadać. Musisz mi powiedzieć dzisiaj jak najwięcej rzeczy możesz, jeśli chcesz, bym ci pomogła. Następnym razem może nie być tak łatwo. 

- Skąd myśl, że chcę od ciebie pomocy? Możesz być dokładnie taka sama, jak oni. - Parsknął śmiechem Miller. No cóż, jeśli nie chce pomocy to nie. 

- Rozumiem, jeśli nie chcesz mojej pomocy, ale myślałam, że wizja spędzenia tu trzydziestu lat jest okropna. Trwają jeszcze rozprawy odnośnie twojej osoby, więc ten wyrok może się znacznie wydłużyć, Ethanie. - Ja jestem pewna, że on chce mojej pomocy, on jej naprawdę potrzebuje. Widzę to w jego oczach i sposobie  mówienia. Najzwyczajniej w świecie się boi, tylko czego?

- Dobra, kurwa, zgadzam się. Jeśli mnie oszukasz to nie chcę być na twoim miejscu, laleczko. Mam bardzo dużo znajomych poza więzienie. Radziłbym uważać.

Niech mnie jeszcze zastrasza, ma rację. To bardzo mądre w tej chwili. 

- Mów co wiesz o ulicy Bourne, o wszystkim. Każdą twoją informację nagram i przeanalizuję w domu jeszcze raz, ale się pośpiesz. Masz godzinę, zanim tu wejdą. 

Miller spojrzał na mnie nie będąc do końca pewny, czy to, co robi jest słuszne, ale w końcu zaczął mówić.

- No więc to wszystko zaczęło się od...

*** 

- Rozegrałaś to bardzo dobrze, Maeve. Po koniec tygodnia wybierzemy się na Bourne i zobaczymy, co nas tam spotka. Nie spodziewałbym się tego, naprawdę. 

- Chris.. a co jeśli to pułapka? Co jeśli będzie tam Aiden lub inni przestępcy? - Zaczęłam mówić z niepokojem. Musimy mieć jakąś broń, cokolwiek, abyśmy byli bezpieczni. Co jeśli trafimy tam na coś, co nas zabije? Ja nie chcę umrzeć w tym wieku, naprawdę.

- Myślałem nad tym. Załatwię nam jakąś broń lub gaz pieprzowy. Nie wiem, załatwię cokolwiek. Nie pozwolę, by stała ci się krzywda pamiętaj. - Pocałował mnie w czoło, po czym dodał. - Muszę już iść, bo zaśpię na jutrzejszy wykład, a tego nie chcemy.

I znowu zostałam sama, ze swoimi myślami. Spojrzałam na telefon nie widząc żadnego powiadomienia. Haley się do mnie nie odezwała? Dziwne, a nawet bardzo. Chyba muszę do niej zadzwonić. 

- Maeve? Dlaczego dzwonisz o pierwszej w nocy? Stało się coś? - Powiedziała dziewczyna, wcale nie brzmiąc na właśnie obudzoną osobę. 

-  Nic się nie stało. Przepraszam, obudziłam cię? Nie dzwoniłaś i nie pisałaś, więc  zaczęłam się martwić.

- No a co innego mogłam robić o pierwszej w nocy, co? Jakoś tak wyszło, że nie miałam wolnej chwili, by to zrobić. - Zaśmiała się nerwowo, nie potrafiła udawać, ale na szczęście nie była tego świadoma. 

- Spotkamy się jutro wieczorem? - Zaczęłam, ignorując jej poprzednią wypowiedź.

- Wiesz co, jutro nie mogę. Mam dużo nauki. Spotkamy się kiedy indziej, jasne? Ja uciekam, zmęczona jestem, dobranoc.

Połączenie zakończono.

Co to, kurwa, było? Nie ma szans, żeby ona jutro się uczyła, przecież jutro kończy o dwunastej, a kolejny dzień ma wolny. Coś mi tu nie pasowało. Trochę zabolało, jak okłamała mnie moja własna przyjaciółka. Chwila. Może to ma związek z tym tajemniczym chłopakiem z klubu? No cóż, muszę z nią to wyjaśnić. Myśląc o tym wszystkim, zasnęłam.


************

Jak się dziś czujecie, kochani? Mam nadzieję, że dobrze. Pamiętajcie, uśmiech jest bardzo ważnym elementem dnia! <3

IllusionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz