Rozdział 2

17 2 0
                                    

- Czy my naprawdę musimy tutaj być? Tutaj jest tak nudno. - Jęknęłam w stronę mojej przyjaciółki, która chyba straciła cały swój wcześniejszy zapał. No cóż, mówiłam, że ta impreza nie będzie dobrym pomysłem. Kolejny raz miałam rację, Haley, kolejny.

- Nie marudź! Może się jeszcze rozkręci! - Haley starała się przekrzyczeć grającą naprawdę głośno muzykę. Nie wiem kogo ona starała się oszukać. Siebie czy mnie? Najwidoczniej chce zachować resztki swojej godności, aby nie wyszło, że to ja miałam znowu rację. Typowe zachowanie człowieka, który uwielbia mieć rację, ale zazwyczaj jej nie ma.

Blondynka poszła do baru, aby zamówić nam drinki. Nawet mnie nie zapytała czy chcę, ponieważ odpowiedź znała bardzo dobrze. Właśnie to uwielbiam w przyjaźni. Wystarczą tylko gesty, spojrzenia aby coś zrozumieć od razu. Znałyśmy się już trochę długo, bo aż 10 lat. Poznałyśmy się jak miałyśmy jedenaście. Podbiegła do mnie w podstawówce z zapytaniem czy nie chciałabym może zostać jej koleżanką. Tak wiem, to było naprawdę ciekawe zapoznanie, ale tak prawdę mówiąc, to kto by się odważył jako dziecko podejść do zupełnie obcej osoby, z zapytaniem czy nie chce się zaprzyjaźnić? To po prostu była odwaga, która z czasem zanikała w niej coraz bardziej.  Wpływa na to miało wiele czynników, prawdę mówiąc to aż za wiele.

- Nie chcę ci nic mówić, ale jakiś facet co chwilę na ciebie spogląda. - Usiłowała szepnąć mi na ucho dziewczyno, trzymając w rękach szklanki z alkoholem. Nie powiem, bo zaciekawiło mnie, więc mój wzrok momentalnie powędrował do  wskazanego mi przez przyjaciółkę miejsca. Nadal nie zamierzałam nikogo poznawać, to była tylko czysta ciekawość. 

Miała rację. Na jednej z kanap siedział mężczyzna wraz z kolegami, który bacznie mi się przyglądał nawet tego zbytnio nie ukrywając. Po prostu się na mnie gapił. Starał się zobaczyć każdy skrawek mojego ciała. Przynajmniej tak mi się wydawało. Nie pozostałam mu więc dłużna. Zaczęłam się przyglądać jak jest ubrany, jak się zachowuje i starałam się wywnioskować dużo rzeczy z jego gestów. Zawsze mi to wychodziło dobrze.  Tajemniczy mężczyzna był ubrany cały na czarno. Jego stylizację dopełniała czarna, skórzana kurtka, która wydawała się być droga oraz równie drogo wyglądający zegarek na jego lewej ręce. Jeśli już jesteśmy przy dłoniach, to na jego palcu wskazującym widniał złoty pierścień, lecz mężczyzna był zbyt daleko ode mnie, abym mogła dokładnie ujrzeć tą biżuterię. Na pewno musi coś dla niego znaczyć. Nie wydaje mi się, że nosi go od tak dla ozdoby. To nie ten typ człowieka. Jego perfekcyjnie ułożone włosy znaczą, że jest perfekcjonistą, co również można zaobserwować z jego gestów. Powoli i delikatnie obraca szklankę z alkoholem w swojej dłoni przyglądając się jej. Gdy stwierdzi, że nie ma w nim żadnej skazy podnosi szklankę do ust i w tym momencie nasz wzrok się spotyka. Mam wrażenie, jakby jego czekoladowe tęczówki chciały się dowiedzieć o mnie wszystkiego. Robił dokładnie to, co robię ja. Myślę, że był w tym równie niezły. Starał się dowiedzieć o mnie tyle, na ile jego umysł i wzrok mu pozwolą. Nie tym razem chłopczyku. Nauczyłam się dobrze kontrolować swoje gesty. 

- Maeve! Od paru minut wpatrujesz się w tego faceta, jakby ci zabił rodzinę. Wyluzuj się, to tylko zwykły napalony gościu, któremu się spodobałaś. Nie analizuj tyle, proszę.

Jak wspominałam wcześniej, analizowanie wszystkiego jest jedną z moich wad, ale i również talentów. Tylko tym razem trafiłam na równie dobrego przeciwnika co ja. Cholera, co ja gadam. W chuj ciężko jest go rozszyfrować, naprawdę.

- Dobrze, skończyłam. Może i masz rację, a ja jak zwykle przesadzam. Ale proszę, spójrz tylko na niego. Co tak bogaty człowiek robi w takim klubie jak ten? Przecież to nielogiczn... - Nie zdążyłam dokończyć.

- Dziewczyno! Jesteś tu, żeby się bawić a nie myśleć. Błagam, dopij drinka i idziemy na prakiet! Jeśli ty nie zamierzasz nikogo poznawać, nie znaczy, że ja również.- Zaśmiała się blondynka i zeskakując z krzesełka puściła mi oczko. Okej, czas wyłączyć myśli. Dzisiaj szaleję. 

Szybko dopiłam swojego drinka, po czym razem z Haley wyruszyłyśmy na parkiet. Zaczęłyśmy tańczyć do dobrze znanej nam muzyki. Zaczęłam poruszać biodrami, uśmiechając się przy tym. Może i tego właśnie mi brakowało? Tej odskoczni od rzeczywistości?

- Mogę prosić piękną panią do tańca? - Zauważyłam, jak jakiś mężczyzna stara się zaprosić Haley do tańca. Mój drogi, mogłeś się bardziej postarać z tym tekstem. Lecz ku mojemu zdziwieniu dziewczyna się zgodziła od razu. Okej, jak ona szaleje to już naprawdę alkohol zaczął krążyć w jej żyłach. Właśnie, jak już jesteśmy w temacie alkoholu, to pójdę zamówić sobie drinka. Nie zaszkodzi mi dziś trochę alkoholu.

Wracając do baru nadal czułam na sobie natarczywy wzrok mężczyzny. Tym razem już nie siedział z kolegami, lecz szedł w moją stronę. Nawet nie próbuj zagadać, uwierz. 

- Poproszę cztery drinki Long Island Iced Tea. - Wymówił głębokim tonem mężczyzna. Okej, czyli jednak nie chciał zagadać. Pomimo tego, moja intuicja nie wierzy, że zamawia drinki akurat w momencie, w którym ja to zamierzałam zrobić. Takie sytuacje nie są zazwyczaj przypadkami. Podkreślam, zazwyczaj. 

- Już się robi - Powiedziała uśmiechnięta barmanka, starając się zaimponować mężczyźnie, a nawet próbując go uwieść wzrokiem. On najwidoczniej również to zauważył, więc chciał wykorzystać sytuację i puścił jej oczko. Co za dupek, myśli, że każdej ugną się kolana, jak tylko się do niej uśmiechnie. Ewentualnie to dziewczyny cenią siebie tak nisko, że na to pozwalają. Myślę, że dziewczyna nie pracuje tu z własnej woli. Zdążyłam zaobserwować, że szuka pretekstu, aby się stąd wydostać. Chwilowy romans z przystojnym mężczyzną jest dobrym pretekstem na wyjście, aby się trochę oderwać od czegoś, czego nie chcę robić. Może to rodzice kazali jej tu pracować?

Obserwując ich dostrzegłam mała karteczkę, którą dziewczyna podała mężczyźnie. Pewnie jej numer. Prychnęłam pod nosem mając zamiar odejść, ale przypomniałam sobie, że chcę się napić. To było ważniejsze od niesmaku, który w tym momencie poczułam.

- Dla ciebie coś kochana? - Zwróciła się w moją stronę szatynka. On również na mnie spojrzał uśmiechając się i odszedł. Okej, to było dziwne.

- Tak, poproszę Sex On The Beach. - Uśmiechnęłam się do dziewczyny, podając jej pieniądze. 

- Jasne - Odpowiedziała dziewczyna zbywając mnie. Miałam wrażenie, że wywróciła oczami. Okej, to był dziwne, ale może mi się zdawało. 

Tak bardzo wkręciłam się w obserwowanie ludzi, że nawet nie zwróciłam uwagi na to, że Haley zniknęła mi sprzed oczu. Ona jest dorosła, powtarzałam w myślach jak mantrę, lecz nadal się martwiłam. A co jak on jej coś zrobił?

Z zamyśleń wyrwała mnie barmanka podając mojego drinka i schyliła się w moją stronę, aby mi coś powiedzieć.

- Pytał o ciebie, uważaj na niego. On ma swoje za uszami. - Usłyszałam po czym zszokowana spojrzałam na szatynkę odchodzącą w stronę jakiś drzwi.

Pytał o mnie?

*************

Mam nadzieję, że moje opowiadanie się wam spodoba kochani! <3

IllusionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz