Poznaliście już moich braci, ja mam jeszcze jedną tajemnice przed światem oprócz rodziców alkoholików, jestem gejem. Właśnie wracam z wymiany międzynarodowej i muszę się zmierzyć z tym problemem w moim mieście, gdzie nikt o tym jeszcze nie wie. Na wymianie trochę poeksperymentowałem i tam nie udawałem, tam byłem naprawdę sobą, nie wiem jak odnajdę się w starej codzienności, dlatego chcę to zmienić i małymi kroczkami, pokazać światu prawdziwego siebie. Pewnie dziwicie się skąd miałem kasę na wyjazd, część uzbierałem z pracy w kawiarni, a część to spadek po dziadkach, stąd też rodzice mają kasę na litry alkoholu, ale dzięki temu żyjemy w dobrych warunkach, a nie w jakiejś melinie ćpunów. Pewnie byli by zachwyceni na co ta kasa idzie, na rozpijaczonych rodziców i na moją edukację, ale nie taką jakby chcieli, tylko na edukację seksualną i eksperymentowanie oraz moje wyjścia do klubów szczególnie tych gejowskich za granicą, chociaż Alec nie jest lepszy.
Wszedłem do domu i oczywiście zamiast miłego powitania, powitały mnie rozwalone butelki na podłodze i zapach alkoholu. Chcąc otworzyć okno, kopnąłem w kilka i zrobiłem straszny hałas. Nie ma jak w domu. Sweet home. Sweet home.
-Wrócił wasz kochany syn i brat - krzyknąłem nawet nie wiem do kogo bo odpowiedziała mi głucha cisza. Rodzice pewnie odsypiają ciężką noc a braci pewnie gdzieś wywiało. Wyjąłem telefon i napisałem do Aleca i Johna.
Serpentyn się nie spodziewałem, ale miło by było chociaż usłyszeć cześć, tęskniliśmy.
Wasz kochany brat o którym nigdy nie zapomnicie Nick.
Po sekundzie dostałem wiadomość od Johna.
Odbierz Sam, proszę.
Szybko odpisałem.
Też się za wami stęskniłem.
Otworzyłem lodówkę i zrobiłem sobie na szybko kanapki, oczywiście w lodówce za dużo nie było wyboru. Z kanapka w buzi wyszedłem z domu by zdążyć na czas po Sam, nawet nie zdążyłem się wykąpać więc ludzie w autobusie trochę pocierpią. Przekroczyłem próg przedszkola, już miałem iść porozmawiać z przedszkolanką gdy ktoś na mnie wskoczył.
-Nick-usłyszałem radosny głos Sam i klęknąłem do niej, ona objęła mnie swoimi małymi rączkami i dała buziaka w policzek.-Tęskniłam.
-Przynajmniej ty słoneczko. Ja za tobą też. A teraz ubieraj się, idziemy do sklepu.
-A kupisz mi moje ulubione płatki ?-i zrobiła oczka kota ze Shreka.
-No nie wiem a byłaś grzeczna i nie zrobiłaś niczego, czego ja bym nie zrobił ?
-Byłam smutna.
-Jak też słoneczko wiele razy byłem smutny.
-Ale ty zawsze jesteś uśmiechnięty.
-Czasami uśmiech jest ukryciem smutku. Czasami to jedyny sposób, żeby sobie z nim poradzić. Jak się uśmiechasz, roznosisz pozytywną energię wokół siebie i może w ten sposób umilisz komuś dzień.- uśmiechnąłem się szeroko-widzisz w ten sposób jak widzisz, że ktoś jest szczęśliwy, myślisz że ty też możesz być-powiedziałem to i jednocześnie uniosłem palcami jej usta do góry-a po za tym mam piękny uśmiech i muszę się nim chwalić.
Spojrzałem na ubiór Sam, miała lewy but na prawą nogę, a prawy na lewą.
-Podoba mi się, że nie chcesz być jak inni, ale może być ci niewygodnie-powiedziałem ze śmiechem i szybko poprawiłem jej buty.
**********************************************
Życzę miłego dnia :* i jeśli podoba się opowiadanie zostaw gwiazdkę, dzięki temu chce mi się bardziej pisać <3
CZYTASZ
Bracia
Teen FictionAlec-typowy buntownik, zły chłopak, bad boy, ale czy wewnątrz też ma czarne serce? "To niewłaściwe pożądać byłą dziewczynę swojego najlepszego przyjaciela. Problemem jest jeszcze to, że z jakiegoś powodu ona mnie nie lubi, o czym daje znać na każdym...