John

206 4 1
                                    

Nie wiem jak, ale totalnie wyleciało mi z głowy,że Nick dziś przyjeżdża, żeby uratować sytuację szybko napisałem do Aleca.

John:Kupiłem nam czas. Zróbmy naszemu Nikusiowi imprezę niespodziankę. Kupimy mu te serpentyny,które tak bardzo chciał.Wolisz zrobić na tą okazję zakupy czy ogarnąć w domu?

Po sekundzie zawibrował mi telefon, szybko jak na Aleca, pewnie bał się,że to on skończy z ogarnianiem tego syfu.

Alec:Zakupy

John:Czyli tak jak się spodziewałem,zaraz prześlę ci listę.

Alec: Zawsze musisz mieć wszystko pod kontrolą, nie potrzebuje listy zakupów, wolę polecieć na żywioł

John: Lista zakupów:

serpentyny(dużo serpentyn)

piwo

sok

przekąski

napis welcome home

ciasto

To masz kupić, zresztą,możesz polecieć na żywioł.

Alec: A co z naszymi starymi?

Kurcze tego nie przemyślałem, nie wiem jak mogłem o nich zapomnieć. Chyba naprawdę mam ostatnio za dużo na głowie skoro nie umiem dopiąć wszystkiego na ostatni guzik.Dobrze nie myśl teraz o tym John. Pomyśl lepiej jak się ich pozbyć.Może zorganizuje im randkę, tylko czy te pijaczyny będą chciały ruszyć tyłki, zostaje ich wysłać do jakiegoś pubu i załatwić nocleg w jakimś hotelu.Na szczęście jestem ich idealnym synkiem więc uwierzą w dobre intencje. Oj Nick drogo będziesz mnie kosztował, chyba po tej imprezie będę musiał zwiększyć ilość korepetycji,których udzielam. Nie myśl teraz o tym John, pomyśl lepiej o tym, żeby wszystko wyszło wspaniale.Nic nie może pójść źle.

Odpisałem Alecowi.

John:Pozbędę się ich, ale możesz jedynie zaprosić trzy osoby,żeby nam chałupy nie rozwalili.

                                                                              ***********************************

Wszedłem do domu, oczywiście zastałem melinę. Szybko poszedłem do sypialni rodziców gdzie oczywiście po podłodze walały się butelki więc prawie się przewróciłem. Otworzyłem okno i spojrzałem na łóżko gdzie leżeli pomimo późnej godziny.

- Mam dla was niespodziankę- krzyknąłem,żeby ich obudzić, ale odpowiedziało mi jedynie głośne chrapanie.

Po 10 minutach udało mi się dobudzić rodziców. Od obudzenia ich jeszcze trudniejsze było przekonanie ich do opuszczenia łóżka, ale udało się, powiedziałem im,że to prezent na ich rocznice,która jest dzisiaj,oczywiście to kłamstwo, ale w dobrej wierze więc się nie liczy, mam nadzieję,że zostanie mi to wybaczone.Gdy tylko zamknąłem za nimi drzwi zacząłem szybko sprzątać. W czasie gdy wrzucałem kolejną butelkę do kosza, usłyszałem pukanie do drzwi, oby był to listonosz a nie Nick. Szybko podszedłem do drzwi i otworzyłem.

- Nie spodziewałem się ciebie o tej godzinie.

- Stwierdziłem,że ci pomogę, od tego są kumple nie - powiedział Max

- Dzięki nie trzeba było poradziłbym sobie

- Wiem,że nigdy nikogo nie potrzebujesz, ale czasem warto dać sobie pomóc- powiedział to rozglądając się po pokoju- Widzę,że już wcześniej mieliście tu imprezę i mnie nie zaprosiłeś, no wiesz co John, ale z ciebie kumpel- na co szturchnął mnie dla żartu w ramię.

Nie oceniajcie okej, nie powiedziałem mojemu najlepszemu kumplowi o moich problemach, zresztą nikomu się nie spowiadam z tego, wolę to w sobie dusić, mam wrażenie,że jak nikt tego nie wie to problem nie istnieje.

BraciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz