John

19 2 0
                                    

John:

Pochowałem wszystkie rzeczy, które mogą się stłuc, i zacząłem ustawiać rzeczy na stole.

– Może byś pomógł, Alek – spojrzałem na Alexa, który grał z moim najlepszym przyjacielem w Beer ponga. Maksovi słabo szło, i coś czułem, że może skończyć się to źle, bo normalnie za dużo nie pił. Co innego mój brat.

– Dobrze ci idzie, braciszku – powiedział Alek, rzucając piłką pingpongowa w kubek Maksa – pijesz, mi zresztą też dobrze idzie, ale wcale nie jest mi to na rękę, bo też chętnie bym się napił. Zadzwonił dzwonek do drzwi.

– Tyle chętnych, ja otworzę – powiedziałem z westchnieniem. Otworzyłem drzwi, a tam stały Brooke i Peyton. Brooke była brunetką, a Peyton blondynką. Jak to się mówi, każda blondynka potrzebuje swojej brunetki. Dokładnie tak to z nimi było, były nierozłączne i obie były też cheerleaderkami, ale na tym ich podobieństwo się kończyło. Peyton była zdystansowana, a Brooke otwarta do ludzi, wydawała się głupiutka, ale wiem, że za tym kryje się coś więcej.

– Cześć, John – powiedziała Brooke zalotnie swoim zachrypniętym głosem – wiem, może nie wypada przychodzić z pustymi rękami, dlatego przyniosłam piwo.

– Cześć – powiedziała Peyton, gdy Brooke ją szturchnęła – i podała mi wino. Mówiłam jak ogień i woda. Brooke była ogniem, ciepła, energiczna z iskrą, a Peyton wodą, spokojna, jednak też potrafi pokazać pazura, jak woda podczas sztormu.
– Zapraszam. Rozgośćcie się, Maks gra w Beer ponga, możecie do nich dołączyć i trochę mu pomóc.

Brooke spojrzała w stronę gry.

– Faktycznie, chłopak potrzebuje pomocy – powiedziała Brooke, w momencie gdy Alek znów wbił piłkę do kubeczka Maksa.
- Dołączam do was – powiedziała Brooke – a ponieważ jestem do tyłu, ja to wypijam – mówiąc to, podniosła kubek i wypiła wszystko na raz.
– Ja też jestem do tyłu – powiedział Alek.
– Zaraz to zmienimy – powiedziała i trafiła prosto do jego kubeczka.
– No wreszcie. Dzięki, ślicznotko – powiedział mój brat.

Wróciłem do kuchni, by kontynuować przygotowania.
– Pomogę ci – powiedziała Peyton.

Weszliśmy do salonu, a tam Alek i Maks bez koszulek. Rzuciłem im dziwne spojrzenie.
– Gdzie wasze koszulki? To przyjęcie, a nie orgia.

– Do orgii to daleko, niewinny braciszku. Ale trochę podkręcimy atmosferę.

– Brooke, nie jesteśmy tu nawet godzinę, a ty już rozbierasz dwóch chłopaków
– To dla ich dobra, a raczej dobra Maksa – powiedziała cicho do Peyton.
Spojrzałem na Maksa. Faktycznie, lepiej niech się rozbiera niż dalej pije.

– Skończyło się na piwie – spojrzałem na ich kubki.
-Ale ty masz jeszcze dużo to po co zdjąłeś swoją koszulkę
- Żeby Maks nie czuł się samotnie.A poza tym zrobiłem sobie nowy tatuaż,czemu się tym nie pochwalić
– Ladny – powiedziała Brooke
Znowu zadzwonił dzwonek do drzwi.
– Tym razem ty Alek otwierasz
– Niech ci będzie – Alek podszedł do drzwi
– Już rozebrany . Szybki jesteś – usłyszałam głos Marka
– Chyba nie ma żadnej imprezy , tylko Alek chciał nas wrobić w orgie. To w jego stylu – usłyszałem kogoś głos.
– ha ha . Zapraszam tych co odważni – powiedział Alek i wrócił do nas.

BraciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz