#8: Leż spokojnie

750 77 192
                                    

Jedna z moich ulubionych części, plus Jenny w prezencie. Wydaje mi się, że: "odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak" idealnie obrazuje sytuację bohaterki.


20.03.2018, wtorek

Świadomość wracała bardzo powoli. Nieprzytomnie zdawała sobie sprawę ze swojego jestestwa. Odpływała i wracała, śniąc koszmary, nie wiedząc jeszcze, że największy zacznie się po przebudzeniu. Trwało to całą wieczność, ale stopniowo z nicości i chaosu zaczął wyłaniać się ból. To on pomógł jej w powrocie do siebie. Na początku nie potrafiła określić jego źródła. Potem umiejscowiła łupanie w skroniach, pieczenie na plecach i potworne mdłości. Próbowała się poruszyć, ale jej się nie udało. Gorące fale rozchodziły się od łokci i ramion do kręgosłupa. Drapało ją w gardle. Język przypominał suchy wiór. Chciała oblizać spieczone wargi, ale nie przyniosło to ulgi. To wszystko jednak było niczym w porównaniu z ciężką zasłoną, jaką, miała wrażenie, ktoś zarzucił na jej umysł. Czuła, jakby jej myśli oblepione były smołą.

Nic nie widziała. Nie mogła otworzyć oczu. W pewnej chwili zdała sobie sprawę, że coś jej te oczy zasłania. Brawo, Sherlocku, zganiła się w myślach. Powoli, bardzo powoli zaczęła poruszać głową, trąc nią o podłoże. Jedyne co udało jej się osiągnąć, to niewielkie przesunięcie grubego materiału. Kiedy wzrok przyzwyczaił się do słabego, rozproszonego światła, zobaczyła żeliwny kaloryfer. Dwadzieścia centymetrów przed swoim nosem. Musiała leżeć na boku, przodem do ściany. Ponownie spróbowała się poruszyć, wkładając w to całą siłę i ciało, kolejny raz dało jej do zrozumienia, że to się nie uda. Obudziło to w niej lęk, przeradzający się w panikę. Spróbowała poruszyć nogami. Usłyszała metaliczny chrzęst i poczuła ból w kostce.

Nic nie słyszała. Było zupełnie cicho, ale instynkt podpowiadał, że nie była sama. Czuła czyjąś obecność. Wydawało jej się, że dostrzegła cień na ścianie. Ktoś stał tuż za nią, czy to tylko wyobraźnia podsuwała takie obrazy? Usłyszała męski głos, dochodzący z oddali.

— Śpi jeszcze. Tak, cały czas jest nieprzytomna, nie ocknęła się. Powinna się obudzić dwie godziny temu. Dostała tyle, ile powinna. Najwyraźniej za mocno podziałało. Słaby osobnik. — Wydawało jej się, że słyszała pogardę w głosie mówiącego. — Nic jej nie jest. Mogę jej zrobić zastrzyk i się obudzi, jeśli to pilne. Nie, żadnych kłopotów, żadnych świadków. Zawiadomię, gdy się obudzi. Czy... — I wtedy poczuła paproch w gardle. Zakaszlała. To był odruch. Usłyszał ją. — Obudziła się. Oddzwonię.

Ciche kroki na skrzypiącej podłodze zbliżały się niespiesznie. Wstrzymywała oddech. Zrobiło jej się zimno. Mdłości się nasiliły, a żołądek gwałtownie skurczył. W ciepłym, żółtym świetle odbijającym się na szarej ścianie dostrzegła cień. Przełknęła żółć, podchodzącą do gardła. Zbliżał się do niej. Słyszała jego oddech. Był blisko. Skoncentrowała się na cieniu.

— Leż spokojnie.

Usłyszała cichy głos. Miał niską, dźwięczną barwę. W innej sytuacji stwierdziłaby, że nadawał się na spikera.

Nie musiał krzyczeć. Czuł jej przerażenie, stojąc dwa metry dalej. Oparł się o futrynę, patrząc z niezadowoleniem. Próbowała podciągnąć kolana pod brodę. Celowo wybrał krótki łańcuch i zapiął go daleko, żeby nie mogła tego zrobić. Niewprawne oko nie zauważyłoby tej subtelnej zmiany, ale on zawsze zwracał uwagę na detale. Rękami nie próbowała ruszyć albo już nie była w stanie. Oboje wiedzieli, że nie spała, ale ona próbowała udawać nieprzytomną. Była ostrożna.

— Powiedziałem, żebyś się nie ruszała — powtórzył.

Tyle wystarczyło. Pomijając wzdrygnięcie, gdy się odezwał, zmarła w bezruchu. Jej oddech stał się nierówny. Nie dziwiło go to. Zrobił dwa kroki i kucnął przy niej, a następnie klęknął na materacu, uważając, by nie przygnieść jej rąk. Był dużo cięższy niż ona, więc materac się zapadł, a jej ciało zaczęło się zsuwać w jego stronę. Musiał ją jak najszybciej dotknąć. Kontakt fizyczny zaraz po porwaniu był jednym z elementów złamania woli towaru. Nachylił się. Była znacznie bledsza niż rano. Drżały jej wargi. Zauważył, że odchyliła opaskę. Nie wiedział, czy pozwalało jej to cokolwiek zobaczyć, ale szybkim gestem wsunął dłoń pod jej głowę i poprawił. Teraz na pewno niczego nie widziała.

Syndrom [Teoria chaosu 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz