W mediach fragment koncertu Grzegorza Ciechowskiego z Sopotu 88'. Interesujące wykonanie. Te emocje idealnie pasują mi do klimatu tej części, w której zastanowimy się, czy ktoś poszukuje porwanej? Czy w ogóle zauważono jej zniknięcie? Jednym z aspektów, które przerażają mnie w tej historii najbardziej to fakt, że można tak po prostu zniknąć...
Przy okazji serdecznie polecam biografię Ciechowskiego, autorstwa Małgorzaty Potockiej: Obywatel i Małgorzata. Wróciłam do lektury po latach, w ramach researchu do Syndromu. To świetna książka.
26.03.2018, poniedziałek
— Posłuchaj mnie, idiotko. — Porywacz zniżył głos. — Na twoim miejscu przestałbym myśleć o jedzeniu i ziewaniu, a zaczął o tym, że to gra o twoje życie.
Dziewczyna była wykończona tygodniem niewoli. Robiła, co mogła, żeby się nie rozsypać emocjonalnie. Całą noc siedziała przy komputerze w ciemnym pokoju, oczy ją piekły. Dawała z siebie wszystko. Udało jej się ustalić nazwisko mężczyzny ze zdjęcia i potwierdzić, że pracował dla FOZZ w tym samym czasie, co jej ojciec. To był prawdziwy przełom, a ten dupek, ten złamas pachnący Diorem zupełnie jak jej ex, on śmiał wyzywać ją od idiotek i zarzucać, że się nie starała?
— Skuj mnie — rzekła niespodziewanie. Dostrzegła błysk w jego ciemnych oczach. — Jak byłam związana, to przynajmniej mnie karmiłeś.
Wyciągnęła w jego kierunku złączone dłonie. Zdębiał. Nie spodobało mu się jej zachowanie. Sam był głodny, ten zeschły kawałek pizzy tylko pobudził apetyt. On był przyzwyczajony do niedojadania, ona najwyraźniej nie.
— Jedzenie będzie, jak zasłużysz. — Sięgnął przez stół, dotykając jej dłoni. Były zimne. Próbowała je cofnąć. Wzmocnił uścisk, zmuszając ją do pozostania w miejscu. — Teraz musisz się skupić. To ważne — szepnął bez zwykłej dla niego grozy w głosie. — Wiem, że potrafisz.
Sięgnął do jej twarzy, ale przerażenie w jej oczach odebrało mu odwagę. Zwykle zwierzęcy strach go podniecał. Nie tym razem. Poczuł gorzki smak w ustach, jakby rozgryzł niedojrzałą cytrynę. Nie tego się spodziewał. Co się z nim stało? Cisza między nimi nienaturalnie się przedłużała. Odchrząknął, bo głos dziwnie uwiązł mu w gardle.
— Zrobię ci herbatę.
Tylko na to czekała. Potrzebowała choć chwili, by nie patrzył jej na ręce i co ważniejsze w ekran. Podszedł do zlewu, słyszała jak napełniał czajnik. Szum gotowanej wody zagłuszył przyspieszone bicie serca. Waliło tak mocno, że na pewno to słyszał. Wpisała swoje imię i nazwisko w przeglądarkę. Rzut oka wystarczył, by przekonać się, że była poszukiwana przez policję. Poczuła ulgę i jednocześnie strach. Zerknęła kątem oka. Stał nad zlewem, odwrócony do niej plecami ze spuszczoną głową. Nie patrzył. Miała jeszcze chwilę. Wpisała adres pierwszego portalu informacyjnego, jaki przyszedł jej do głowy. Z wrażenia mało nie spadła z krzesła. Na stronie głównej było jej zdjęcie! Czajnik piknął. Wydawało jej się, że porywacz się odwrócił. Szybko zamknęła kartę i próbowała udawać, że poszukiwała mężczyzny ze zdjęcia, ale przyspieszony oddech zdradzał podekscytowanie. Próbowała wstrzymać powietrze. Zakręciło jej się w głowie. Zdążyła zamknąć na czas? Nie zauważył? Bała się odwrócić. Znając jego gwałtowność, na pewno już by trzymał ją na muszce, gdyby tylko coś podejrzewał. Najważniejsze, że była poszukiwana. I to dość intensywnie sądząc ze zdjęć w ogólnopolskich serwisach. Musiała stąd uciec. Nikt nie znajdzie jej w tej pustelni. Jedyną jej szansą było znalezienie się wśród ludzi. Ucieczka nie wchodziła w drogę, nie miała szans. Musiałaby go zabić, by stąd wyjść. Drugą opcją było zmusić go, żeby on sam ją stąd zabrał. Gdyby znaleźli się w samochodzie, ktoś musiałby ich zauważyć. W miastach są przecież kamery, fotoradary, jest policja. Mogłaby spróbować wyskoczyć na światłach albo na skrzyżowaniu, schować się w tłumie i biec, ile sił, tak by zniknąć. Nie zaryzykowałby strzału, nie gdyby nie był pewien, że ją zabije. Nie wyglądał na kogoś, kto zrobiłby krwawą masakrę w centrum. Miał tylko pistolet. Przy odrobinie szczęścia, mogłoby się udać. Tylko jak nakłonić go do opuszczenia tego przeklętego miejsca?
CZYTASZ
Syndrom [Teoria chaosu 1]
General FictionDziewczyno! Tak ty, do ciebie mówię! Jak masz na imię? Zresztą nieważne. Kiedy znikniesz, twoje imię przepadnie razem z tobą. Zapomnij o dawnym życiu, bo ono już zapomniało o tobie. Nie masz dokąd uciec. Jest tylko tu i teraz. W jednej chwili jej n...