Rozdział 7: Decyzja

299 9 2
                                    

Dalej rozmyślałem o tym, co zrobić z lekarką. Chciałem jeszcze odwiedzić Piotra w szpitalu. Stwierdziłem, że muszę już iść, bo pomimo zakończonego dyżuru siedziałem w gabinecie. Poszedłem sprawdzić tylko, czy jest Artur, na stacji musi być jakiś lekarz i eska w gotowości.

- Artur? - spytałem schodząc po schodach.

- Jestem - usłyszałem z dołu.

- Super, to ja idę - powiedziałem, gdy pojawiłem się w drzwiach socjalnego.

- Co ty tu jeszcze robisz? - spytał zaskoczony Artur.

- Rozmyślam... Muszę już iść, jutro Ci powiem. Myślę jednak, że będę potrzebował twojej rady.

- Dobrze Wiktor. Zawsze chętnie ci pomogę.

- Dzięki. Lecę!

Praktycznie natychmiast się przebrałem. Spokoju nie dawała mi myśl o doktor Annie. Nadal nie wiedziałem co z nią zrobić... Nie mam zielonego pojęcia... Wyszedłem z bazy i skierowałem się ku drzwiom szpitala. Mijałem się akurat z Martyną, która szła do karetki, bo akurat dostała wezwanie. Jej humor był już chyba lepszy, nawet się uśmiechała. Na pewno jest też już spokojniejsza o Piotrka, w końcu jest już stabilny. Uśmiechnąłem się do niej i poszedłem dalej. Kilka chwil później znalazłem się pod salą Piotrka. Zapukałem i wszedłem, nawet nie zdążyłem nic powiedzieć a chłopak już zaczął rozmowę. 

- Dzień dobry doktorze! Coś się stało? Nie wygląda pan najlepiej...

- Cześć Piotrek, mam swoje zmartwienia - powiedziałem i spojrzałem na jego monitor.

- Chce pan pogadać? - spytał i przesunął się na łóżku ręką robiąc gest, który sugerował, żebym usiadł.

- W sumie, czemu nie... - powiedziałem. Jego parametry były w porządku, sam czuł już się lepiej.

- No niech doktor mówi, co się stało...

- Chodzi o tę lekarkę, co cię uratowała. Przyjąłem ją do nas do pracy i nawaliła już pierwszego dnia. I co ja mam z nią zrobić? Wysłać ją do pracy na SORze? Czy zostawić u nas?

- Co zrobiła?

- Dwaj nastolatkowie wpadli pod samochód. Ja zająłem się tym w gorszym stanie... Ona miała zająć się tym przytomnym. Zaczął coś kręcić, że mu się spieszy, wiesz szok... No i ona mu pozwoliła wstać. Nawet mu w tym pomogła... Nie zdążyłam zwrócić jej uwagi a chłopak stracił przytomność. Potem trochę się z nią starłem... To była odma. Chciała jechać do szpitala robić rentgen. Przecież jakby mnie tam nie było to ten chłopak by nie żył... No to ją opieprzyłem.

- Porządek musi być! Ruchy, ruchy te sprawy - próbował poprawić mi humor.

W odpowiedzi się uśmiechnąłem i postanowiłem kontynuować - zaczęła potem spekulować, że mu zaszkodzimy. Nie wiem co w nią wstąpiło... Ostatecznie zrobiliśmy drenaż i chłopak żyje, ale mogło się to źle skończyć. 

- Dobrze doktor zrobił. Niech się pan tak nie przejmuje, skąd mógł pan wiedzieć. Co do tej lekarki. Każdy zasługuje na drugą szansę. Ale tu bardzo nawaliła. Myślę, że kilka miesięcy na SORze i będzie gotowa na karetkę. 

- Też myślałem o tym, żeby wysłać ją na SOR. Dobra, dzięki. A jak ty się w ogóle czujesz? - spytałem. 

- Lepiej. Chcę już wyjść z tego szpitala. Brakuje mi karetki... Dodatkowo nie znoszę szpitali.

- Cieszę się Piotrek, że z Tobą lepiej - uśmiechnąłem się i klepnąłem go po ramieniu. Wtedy pobladł, próbował jednak zachować neutralny wyraz twarzy. - Chyba nie jest w porządku... Piotrek, jak na spowiedzi, co cię boli? 

- Doktorze to pewnie jeszcze stłuczenie mi dokucza. Proszę się nie przejmować - powiedział. 

Przypatrzyłem się uważnie i wsłuchałem w jego głos. Bolało go, ale nie tak, aby dał to po sobie poznać. To może faktycznie jest tylko ból po urazie. Ale nie jestem tego pewny w stu procentach. A ja muszę być pewny. Martyna nie da sobie rady, jeśli znowu coś się stanie. - Piotrek, leż spokojnie, nie denerwuj się. Pójdę po Michała, musimy się upewnić, że to nic poważnego - uspokoiłem go. Pobiegłem do dyżurki. 

- Cześć Michał, Piotrek ma... - w tym momencie mi przerwał. 

- Wiktor, spójrz - pokazał mi kliszę ze zdjęciem rentgenowskim.

- Co podejrzewasz? - spytałem zanim zacząłem przyglądać się kliszy.

- Sarkoidoza? Nie jestem pewny... 

- A układ nerwowy?

- Właśnie nie, dlatego się waham.

- Może mieć kontakt z berylem? Jak tak to podejrzewałbym berylozę.

- Pracuje w fabryce.

- No to sprawdź. Teraz moja kolej, Piotrek ma bóle. 

- Chodźmy.

Kilka chwil później byliśmy już w sali chłopaka. Sprawdziliśmy jego klatkę, nie było widocznych nowych obrażeń. Osłuchowo też było w porządku. Więc to wszystko to bóle pourazowe. To dobrze. Wszyscy będziemy spokojniejsi. Postanowiłem jeszcze poprosić Michała o jeszcze jedną przysługę. 

- Michał, masz wolne miejsce dla lekarza? 

- Na SORze zawsze, a co? Chcesz zacząć u nas pracę? - spytał i zaczął się śmiać.

- Nie! Mam tylko lekarkę, doktor Reiter, która musi zdobyć doświadczenie i chyba lepiej, żeby zrobiła to na SORze.

- Jasne, nie ma problemu. 

- Dzięki.

- To już pójdę. Miłego wieczoru panowie - uśmiechnął się do mnie i Piotrka po czym  opuścił salę.

- Dzięki za spędzony czas Piotrek - dotknąłem jego ramienia.

- To ja dziękuję doktorze, dobrej nocy.

- Trzymaj się, jutro wpadnę! - powiedziałem i wyszedłem.

Wpadłem na kogoś jak otworzyłem drzwi. Nawet nie spojrzałem i odruchowo powiedziałem: co ty robisz, człowieku? Dopiero potem spojrzałem. To była doktor Reiter. 

- Przepraszam... - wydukała.

- Co pani doktor tu robi?

- Chciałam sprawdzić jak czuje się ten chłopak - wyjrzała mi przez ramię.

- W porządku... - złagodniałem - od jutra zacznie pani pracę na SORze. A za dzisiejsze występy dostaje pani trzy plus. 

- Doceniam za ten plus... Dobrze, może faktycznie muszę się dostosować. Dziękuję.

- Wierzę, że będzie pani świetnym lekarzem. Takich, co na oko wiedzą, co jest pacjentowi mamy tu na pęczki. A potrzebujemy takich, którzy może zrobią za dużo, ale nie dopuszczą do pogorszenia się pacjenta. Liczę na panią, jeśli chodzi o tą drugą kategorię...

W odpowiedzi podniosła głowę i uśmiechnęła się - dziękuję za szansę. Wrócę jak poćwiczę.

Wyszedłem. Odwróciłem się jeszcze, stała i patrzyła gdzieś w dal... Problem doktor Anny zniknął. Przynajmniej w sensie pracy, bo wydaje mi się, że chyba się zakochałem...

Wir życia - Na SygnaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz