Jakim dziwnym losem wciąż pragnę cię i nie znoszę.
Nadzieja ze złością się zlewa
i choć ból me ciało ogrzewa,
zamarza moje serce,
skorupa miłości.
Tam gdzie powinno być życie nic już nie istnieje,
jedynie gruzowisko przypomina dawne dzieje.
Nie ruszam i też nie stoję,
nie chcę przyznać jak bardzo się boję niewiadomego.
Choć co znane równie mnie przeraża.
Tym się staliśmy.
Pustką we świecie.
Całością, popękaną i oddzieloną od reszty.