Hermiona przysiadła na kozetce i rozejrzała się po małym gabinecie, w którym miała poczekać na lekarza. Mogła sama się zająć swoją zranioną nogą, ale jej przełożona nalegała żeby dziewczyna udała się do szpitala, zwłaszcza, że do wypadku doszło w trakcie wykonywania obowiązków służbowych. Był na siebie zła, że postąpiła tak nieostrożnie przy Hipogryfie, zwłaszcza, że znała już te zwierzęta i wiedziała, do czego są zdolne. Wystarczył jeden nieodpowiedni ruch by je rozzłościć, a ona niestety go popełniła.
Gdy karciła się w duchu za tą głupotę, drzwi stanęły otworem i pojawił się nich mężczyzna w idealnie białym kitlu. Był wysoki, szczupły, a jego głowę zdobiły nienaturalnie jasne włosy. Na jego twarzy gościł pogodny uśmiech, który sprawiał, że jej bladość nie wydawała się taka chłodna.
- Zobaczmy, co tutaj mamy- mężczyzna podniósł wzrok z nad karty przyjęć i zamrugał zaskoczony, po czym szybko odszukał nazwisko pacjenta by się upewnić.- Granger?
- Malfoy?- dziewczyna odruchowo założyła dłonie na piersi żeby odzyskać zachwiane poczucie bezpieczeństwa.- Nie widziałam, że tu pracujesz.
- Już od dwóch lat jestem lekarzem- zamknął drzwi, a jego pogodne i swobodne nastawienie zniknęło za chłodną maską opanowania. Zmienił się od czasu, gdy widziała go po raz ostatni w dniu, gdy ukończyli Hogwart. Dalej był wysoki i na swój sposób przystojny, ale jego twarz wydawała się inna. Kiedyś gościła na niej pogarda, poczucie wyższości ewentualnie strach. Tera mężczyzna spoglądał na nią w zupełnie inny sposób.- Jeśli chcesz to poproszę kogoś innego żeby się tobą zajął. Rozumiem jeśli nie chcesz...
- Nie ma takiej potrzeby- odparła szybko, nie chcąc pokazywać słabości.- Ty przynajmniej masz doświadczenie z ranami zadanymi przez Hipogryfa.
- Moja głupota nie miała wtedy granic- przypomniał podchodząc bliżej.- Obejrzyjmy to.
Podszedł i nie wykonując żadnych gwałtownych ruchów obejrzał ranną nogę Hermiony, która została wcześniej znieczulona przez jedną z pielęgniarek. Uniósł ją ostrożnie i ułożył na kozetce by lepiej widzieć powód tego niecodziennego spotkania. Rozcięcie było niemal idealnie proste, bez poszarpanych krawędzi, co dawało nadzieję, że nie pozostanie żadna blizna. Draco najostrożniej jak tylko mógł założył opatrunek, który miał przyśpieszyć gojenie i uniemożliwić wdanie się zakażenie. Hermiona przyglądała się mu przez cały czas, czując strach i złość na siebie. Wiedziała, że Malfoy się zmienił po wojnie, stanął po ich stronie i próbował odpokutować swoje winy, ale lęk, który zrodził się w niej przed laty nie chciał ustąpić.
- I gotowe, wygląda na to, że obejdzie się bez pamiątki na przyszłość- odparł wstając i cofając się na drugi koniec pomieszczenia.- Przyjdź za dwa dni na zdjęcie opatrunku i postaraj się nie nadwyrężać tej nogi. Żadnego biegania, a przez kilka dni odradzam noszenie obcasów. Zaraz wypisze ci zwolnienie do pracy.
- Czy to konieczne? Wolałabym wrócić normalnie do pracy, poproszę o przydzielenie mi jakichś zadań w biurze.
- Cała Granger- na jego twarzy pojawiło się coś podobnego do uśmiechu.- No dobrze, jutro wróć do pracy, ale bez zbędnego wysiłku- dziewczyna skinęła głową.
- Dziękuję- odparła spokojnie, ostrożnie wstając.
- Od tego tu jestem- przypomniał jej. Hermiona przyjrzała się mu. Zawsze myślała, że Malfoy pójdzie za rodzinną tradycją i będzie pracował gdzieś w Ministerstwie, nie spodziewała się, że wybierze tak odmienną ścieżkę.- Współczuje zerwania zaręczyn- dziewczyna zamrugała jakby nie wiedziała, o co chodzi, po czym zarumieniła się lekko.
CZYTASZ
Dramione
FanfictionA co gdyby historia potoczyła się trochę inaczej? Gdyby przyjaźń nie przerodziła się w głębsze uczucie, a pewne serce pozostałoby niespętane czyjąś miłością? Czy można zapomnieć o przeszłości i spróbować żyć inaczej? Czy można wybaczyć ból i cierpi...