Następny dzień wydał się młodemu Malfoyowi inny od poprzednich, na swój sposób dziwny i nie chodzi tu o kaca, którego szybko się pozbył. Gdzieś w jego wnętrzu tliło się jakieś dziwne, trudne do zidentyfikowania ciepło. Co to było? Czy tak się czuł człowiek, który wiedział, że inni mu ufają i uważają za dobrą osobę? Nie wiedział, ale jeśli tak było to cieszył się, że udało mu się pokonać wszystkie trudności i zwalczenie dawnego siebie, by dotrzeć do tamtej chwili
Tamtego ranka Draco Malfoy poczuł się w końcu szczęśliwy. Dodało mu to jakiejś dziwnej siły za sprawą, której przemierzał świat energicznym krokiem. Krzywe spojrzenia mijających go czarodziei, nie miały już znaczenia. Gdy człowiek, chociaż raz poczuje się wartościowy, zazna tego słodkiego smaku zaufania ze strony innych to nie boi się, że kiedyś znów popadnie w otchłań nienawiści, bo wie, co ma do stracenia i nie chce tego oddać.
- Ale ty się dzisiaj uśmiechasz- zauważyła Fiona, gdy zajrzał do niej w poniedziałek rano.- Mamy jakiś powód do świętowania?- zapytała, odkładając obszerną książkę do Historii Magii.
- Co najwyżej twoje dobre wyniki- odparł, przeglądając jej kartę pacjenta.- Jednak, jeśli będziesz się tym dalej zajadać to ci się pogorszy- wskazał na kilka pudełek czekoladowych żab.- Miałaś unikać cukru.
- Jeden dzień w miesiącu mogę sobie zrobić wakacji od tej okrutnej diety. I tak nie macie tutaj lepszego pacjenta ode mnie- dziewczynka dumnie podniosła głowę. Jej poważna mina w połączeniu z dwoma kucykami sterczącymi na jej głowie, wyglądała dość zabawnie.- Wiesz, kogo znalazłam?
- Niech zgadnę, kartę Granger?- Fiona potaknęła.
- I McGonagall i Ginny Weasley- pokazała mu swoje nowe zdobycze.
- Co za feministyczna pula, jakim cudem nie trafił ci się ani jeden Potter? Ja zawsze na niego trafiam i od razu odechciewa mi się tej czekoladowej żaby- dziewczynka się zaśmiała.- Z tego, co widziałem w rozpisce, jutro wracasz do domu na trzy dni.
- Lekarz wieczorem, wiesz ten taki gruby z bródką, powiedział, że możliwe, iż pozwolą mi tam zostać na pięć dni. Moi rodzice świetnie się znają na mojej chorobie, a ja też wiem, co robić, więc mogę się chyba zacząć powoli usamodzielniać od was.
- Nie wierze, chcesz nas porzucić? Ty podła czarownico- Fiona znów się zaśmiała.- A chciałem ci podać z tymi wypracowaniami.
- Jak na razie daje sobie ze wszystkim znakomicie radę- odparła, pokazując mu jedno z zadań, na którym widniało wielkie W.- Moja pierwsza ocena, Wybitny. Lepiej uważaj, bo jeszcze zajmę twoje miejsce- mężczyzna się uśmiechnął.
- Z chęcią to zobaczę- spojrzał na zegarek.- No dobra, muszę wracać do pracy, a ty się ucz, bo przyjdę i sprawdzę jak ci idzie.
Fiona uśmiechnęła się do niego promiennie i wróciła do czytania zadanego rozdziału. Draco tym czasem poszedł opatrzyć nowo przyjętego pacjenta, a później zrobić obchód. Dzień w szpitalu mijał spokojnie. Wiosną i latem niewielu ludzi pojawiało się u Świętego Munga, chyba, że z poparzeniami słonecznymi. Owszem czasami zdarzały się wypadki, czasami nawet bardziej drastyczne i wymagające wiele wysiłku by ocalić pacjenta, ale tamtego zaskakująco słonecznego dnia nic takiego się nie stało.
Powoli zbliżała się godzina zakończenia zmiany, gdy Draco siedział w swoim gabinecie, zastanawiając się, co zrobić z resztą dnia, ale wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Pielęgniarka przyniosła mu list, który sowa zostawiła na recepcji. Mężczyzna od razu rozpoznał koślawe pismo pewnego rudzielca.
- Nie musiałaś się fatygować, odebrałbym go po zmianie- na twarzy kobiety pojawił się promienny uśmiech.
- I tak szłam w tą stronę- odparła po czym uśmiechnęła się do niego jeszcze raz i wyszła, a wtedy mężczyzna otworzył list.
CZYTASZ
Dramione
FanfictionA co gdyby historia potoczyła się trochę inaczej? Gdyby przyjaźń nie przerodziła się w głębsze uczucie, a pewne serce pozostałoby niespętane czyjąś miłością? Czy można zapomnieć o przeszłości i spróbować żyć inaczej? Czy można wybaczyć ból i cierpi...