Ciche pukanie wyrwało Hermionę ze snu. Zaskoczona rozejrzała się po pokoju, ale nigdzie nie było widać Malfoya. Czytając liścik, który znalazła na blacie w kuchni, otworzyła Ginny i Harry'emu, którzy przyszli zobaczyć jak się czuje i czy na pewno daje sobie radę. Miniony dzień był dla niej prawdziwą katorgą. Może i tkwiła w rękach porywaczy zaledwie pięć godzin, ale za sprawą tortur, którym ją poddano, miała wrażenie, że minęło znacznie więcej.
- Hermiono?- dziewczyna zamrugała i spojrzała na zmartwioną przyjaciółkę.- Na pewno dobrze się czujesz?- rudowłosa się zaniepokoiła, gdy dziewczyna nie odzywała się od kilku minut.
- Tak, nic mi nie jest- uśmiechnęła się do nich lekko i sięgnęła po kubek z herbatą, która zdążyła już przestygnąć.- Co z Ronem? Wczoraj wyszedł stąd w nie najlepszym humorze.
- Potrzebuje dużo więcej czasu by pogodzić się z nową rzeczywistością- odparł Harry.- To dziwne uczucie, nawet dla nas. Niecodziennie okazuje się, że ty i Malfoy zostaliście przyjaciółmi, a sądząc po ostatnich wydarzeniach ty naprawdę mu wybaczyłaś- Hermiona spuściła wzrok. Wiedziała, że jej przyjaciel domyślał się, co zaszło między nią a Draco, ale nie miała siły by o tym rozmawiać.- Będziesz musiała się jutro stawić na przesłuchaniu, twoje oskarżenia będą kluczowe w tej sprawie- oznajmił, chcąc zmienić temat nim jego narzeczona zacznie pytać Hermionę o Malfoya.
- Zrobię to z samego rana nim pójdę do pracy- obiecała, chociaż wcale nie miała ochoty tego robić.
Dziwnie się czuła po powrocie do domu. Tyle się stało w trakcie tych kilku dni, że miała wrażenie jakby minął rok w trakcie, którego jej życie obróciło się do góry nogami. Nie wiedziała jak się w tym wszystkim odnaleźć, jak uporać się z tą dziwną tęsknotą za siedzeniem i oglądaniem filmów?
To było trochę jak sen. Nie tamte dni, lecz to, co się stało po powrocie do dawnego życia. Nudny, monotonny sen. Co rano trzeba było wstać do pracy, spędzić w niej niemal cały dzień i wrócić do pustego mieszkania. Po trzech dniach, Hermiona była bardziej wykończona niż kiedykolwiek wcześniej, ale broniła się przed zrozumieniem powodu tego uczucia. Bała się przyznać, że po prostu brakowało jej kontaktu z pewną osobą, która zniknęła bez śladu.
Czasami się zastanawiała czy może pójść i go odwiedzić, ale zaraz sobie tłumaczyła, że przecież nie wie, kiedy Draco pracuje albo czy nie zmienił mieszkania, bo to, w którym z nim była, uległo dość sporym zniszczeniom. Miała ochotę go za to przeprosić i zaoferować pomoc w remoncie, ale gdy już była gotowa by do niego pójść, coś nagle uniemożliwiało jej dotarcie do celu. Zwykle tłumaczyła to sobie nadmiarem spraw, które musiała nadrobić po kilku dniach nieobecności w pracy. Kiepskie wytłumaczenie, ale jakoś za każdym razem wybierała sprawy służbowe niż wyprawę na drugi koniec miasta.
W taki sposób, życie powoli toczyło się do przodu, dręcząc ją aż pewnego wieczora, gdy dość późno wyszła z pracy, wpadła na kogoś, kto sprawił, że na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Dokąd tak pędzisz Granger?- zapytał blondyn, który nie spodziewał się jej spotkać.
- Do sklepu, a ty Malfoy?- mężczyzna się jej przyjrzał, wyglądała o wiele lepiej, niż gdy widział ją ostatnio. Nienawidził się za to, ale stęsknił się za jej uśmiechem.
- Do kina, dwa dni temu była premiera Ataku Klonów, drugiej części Gwiezdnych Wojen- wyjaśnił jej.- Wczoraj oglądałem pierwszą, faktycznie słabsza od oryginalnych, mam nadzieję, że ta będzie lepsza.
- Bez Harrisona Forda to nie to samo- mężczyzna potaknął.- To cię już dłużej nie zatrzymuje, bo się jeszcze spóźnisz.
- Mam jeszcze trochę czasu. Może chcesz iść ze mną?- Hermiona przygryzła lekko dolną wargę, zaskoczona tą propozycją.
CZYTASZ
Dramione
FanfictionA co gdyby historia potoczyła się trochę inaczej? Gdyby przyjaźń nie przerodziła się w głębsze uczucie, a pewne serce pozostałoby niespętane czyjąś miłością? Czy można zapomnieć o przeszłości i spróbować żyć inaczej? Czy można wybaczyć ból i cierpi...