☆PROLOG☆

4.1K 125 11
                                    

Dostojnym krokiem przemierzałam ulice Paryża. Poprawiłam perukę, kiedy obok przejechał radiowóz na sygnałach. Uśmiechnęłam się na myśl o bezsilności paryskiej policji. Jakaś szczupła blondynka ukradła 537 diamentów i do tej pory nie znaleziono żadnego prawdziwego tropu. Oczywiście zostawiłam dużo fałszywych śladów , więc służby porządku kręciły się w kółko. Skręciłam w zaciemnioną uliczkę i otworzyłam drzwi do małego mieszkania. Od razu weszłam do łazienki i pozbyłam się niewygodnej rudej peruki. Odłożyłam przedmiot od szafy z najróżniejszymi perukami. Zmykam makijaż i wyjęłam zielone szkła kontaktowe. Zrobiłam nowy makijaż i rozpuściłam moje długie brązowe włosy. Opuściłam łazienkę i zamarłam. W fotelu, na przeciwko telewizora siedział Sergio- mój wieloletni przyjaciel. Przewróciłam oczami widząc uchylone okno. Podeszłam do blatu kuchennego i włączyłam express.
- Sergio, Sergio, Sergio. Znamy się od 7 lat, a ty się jeszcze nie nauczyłeś używać drzwi?- zapytałam z uniesionymi brwiami. Podałam brunetowi kubek i usiadłam na blacie upijając pierwszego łyka kawy.

-Miło cię widzieć Chlóe.-uśmiechnął się brunet, zakładając nogę na nogę. Upił łyk kawy, ale po chwili ją odstawił.

-Jest napad. Wchodzisz w to?-zapytał bez ogródek, a ja przewróciłam oczami. Przecież on dobrze wie, że nie zgodzę się na coś do póki nie poznam chociaż ogólnikowo planu.

-Ile?

-240 milionów euro na głowę-rzekł, a ja się uśmiechnęłam.

-Plan twojego ojca. Mennica Narodowa Hiszpanii-powiedziałam przypominając sobie plan ojca Sergio. Kiwnął głową.

-Masz już pełny skład?-zapytałam, a okularnik pokręcił głowa i spojrzał na mnie.

-Potrzebuję kogoś w środku, na wypadek jakby wybuchł bunt-powiedział Sergio, a mi odrobinkę zrzedła mina. Westchnęłam, ale wiedząc, że 240 milionów euro piechotą nie chodzi, więc pokiwałam głową.

-Polecimy jutro do Hiszpanii, do starego domu gdzie spotkasz jednego członka ekipy-dowódcę. Inni nie będą o tobie wiedzieć, a i jeszcze musisz sobie wybrać pseudonim, na przykład miasto-dodał Sergio i dopił swoją kawę.

-𝙽𝙰𝚂𝚃𝙴̨𝙿𝙽𝙴𝙶𝙾 𝙳𝙽𝙸𝙰-

Obudziłam się około siódmej, ubrałam w ładne ubrani i wyszłam z sypialni. Sergio już  schował gościnną pościel i szykował właśnie śniadanie. Zjedliśmy śniadanie omawiając już z grubsza plan napadu. Wyszliśmy z mieszkania i wsiedliśmy do samochodu Sergio. Poprawiłam usta przeglądając się w lusterku.

-A i jeszcze zwracaj się do mnie Profesorze.

-Wybrałaś sobie pseudonim?-zapytał Sergio, kiedy zatrzymał samochód przed starym domem. Ignorując pytanie przyjaciela wysiadłam z samochodu i rozciągnęłam się po jeździe. Z wnętrza budynku wyszedł wysoki brunet w eleganckim garniturze. Podszedł do mnie pewnym krokiem  i ujął moja dłoń.

-Jestem Berlin, señorita-ucałował wierzch mojej dłoni. Dygnęłam i uśmiechnęłam się lekko.

-Miło pana poznać, panie Berlin. Jestem Manila*.


Cześć! To moja pierwsza ksiąąka na wattpadzie, ale nie pierwsze na takich typu platformach. Wcześniej pisałam głównie na samequizy, więc jak ktoś chce zajrzeć to tu podaję mój profil: Samantha.Black . Napiszcie w komentarzach jak wam się podobało.

Buziaczki :)

P.S.

*Manila stolica Filipin :)

Podwójna Agentka || La casa de papelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz