- Olivia Bena urządliło- powiedział Plaster.
- Co purwa? Żartujesz? - nie mogłam uwierzyć w to. Ben, jeden z najszybszych osób w strefie dał się użądlić? - niemożliwe.
- Nie wiem jak to możliwe, ale chłopak jest w złym stanie - Jeff sam nie mógł w to uwierzyć. Muszę go zobaczyć - stwierdziłam.
- Gdzie on leży? - łzy napłynęły mi do oczu. Wiedziałam, że z tego się wychodzi ale nikt po tym nie jest taki sam. Kim stanie się zawsze uśmiechnięty i pogodny Ben? Nagle powietrze przeszył wrzask. Był on pełen bólu i wysiłku oraz bardzo zniekształcony. Czyli to tak brzmi przemiana.
- Lepiej żebyś nie widziała go w tym staniem - Plaster podszedł do mnie delikatnie łapiąc za rękę.
- Tylko chwila - zabrzmiało to wręcz desperacko.
- No ogay - i zaczął iść w stronę drzwi prowadzących na korytarz. Po chwili byliśmy już sali. To co tam zobaczyłam sprawiło, że nie mogłam dłużej powstrzymywać łez. Ben leżał w samych spodenkach, a pod jego skórą malowały się zielone żyły. Sam chłopak był przeraźliwie blady.
- Ben - szepnęłam podchodząc do jego łóżka. Oddychał ciężko i nierówno. Spojrzał na mnie a jego oczy, które płonęły gniewem złagodniały.
- Nie ufaj stwórcom - wydobyło się z jego ust i nagle zaczął się podduszać. Przestraszona starałam się oderwać jego ręce od szyi, w pomocą Jeffa i Clinta udało się.
- Czas iść. Chodź zdejmę ci opatrunki - udaliśmy się do sali obok. Plaster widząc jak bardzo martwię się Benem starał się mnie pocieszyć. Gdy w końcu udało mu się i zaczęliśmy się śmiać drzwi sali otworzyły się.
- Widzę, że świetnie się bawicie - w drzwiach stał Minho. Po jego minie widać było, że starał się ukryć irytację.
- Przecudnie - powiedziałam uśmiechając się promiennie.
- Chodź już idziemy zwiedzać - powiedział podchodząc w moją stronę.
- Idę już, pa Jeff.
- Pa mała.
Wyszłam razem z Minho na dwór i aż zaparło mi dech w piersiach. Podczas gdy Azjata niósł mnie do szpitala nie zdążyłam przyjrzeć się temu miejscu jednak teraz widzę jakie jest ogromne.
- Zaczynamy - powiedział łapiąc mnie za rękę - tu gdzie byłaś to Baza, znajdują się w niej pokoje opiekunów oraz szpital. Dalej tam są obory oraz rzeźnia inaczej Mordownia. Tam Winston i jego pracownicy zabijają zwierzęta, które potem jemy.Dopiero, gdy chłopak wspomniał o jedzeniu, zauważyłam jak bardzo jestem głodna.
- Głodna jestem - powiedziałam - może udalibyśmy się na jakieś jedzenie?
- Spodziewałam się tego, za mną księżniczko - powiedział idąc w nieznanym mi kierunku.
- Jesteśmy na miejscu - do moich nozdrzy dotarł pyszny zapach naleśników.
- Idź spróbuj swojego uroku osobistego i poproś Patelniaka o trochę naleśników przed obiadem - powiedział Minho lekko dźgając mnie palcem w bok.
- Hej - powiedziałam podchodząc do okienka, do wydawania jedzenia - mogłabym może coś przekąsić.
- O hej świeżynko, trzymaj - powiedział dając mi cały talerz małych naleśników i sos klonowy.
- Dziękujeeee - powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Zobacz co mam - podeszłam do stolika przy którym siedział Minho.
- O wow musiałaś niezwykle przypaść mu do gustu skoro dał Ci sos klonowy.
Zazwyczaj wydziela go sam małe porcje a ci dał cały.
- Nie mam pojęcia dlaczego tak postąpił ale wiem, że jestem głodna - stwierdziłam pchając do ust naleśnika.
Po chwili Minho też wziął jednego.
- Ej to moje - powiedziałam dla żartów.
- Przepraszam już ugryzłem - powiedział z udawaną skruchą.
- O nie ma tak - stwierdziłam dźgając go w bok.
- Osz ty mała - i zaczął mnie łaskotać.
- Dobra już dobra stop - powiedziałam śmiejąc się.
- No niech ci będzie. To co idziemy dalej.
- Oczywiście.
Dalej zaprowadził mnie na pola uprawne. Dowiedziałam się, że tam rządzi Zart. Potem przeszliśmy się na grzebarzysko, a następnie do sadu.
- Podasz mi jedno jabłko? - spytałam patrząc w oczy Minho.
- Coś za coś - powiedział mrużąc oczy.
Przytuliłam go.
- Starczy? - zrobiłam szczenięce oczy w nadziei, że w końcu dostane upragnione jabłko.
- No nie wiem - odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Proszeeee.
- Eh no dobra nie umiem ci odmówić.
- Jeej - ucieszyłam się wgryzając w owoc.
- Ja muszę lecieć już - powiedział - do zobaczenia księżniczko.
- Pa Minho - odpowiedziałam a chłopak mnie przytulił. W tamtej chwili poczułam motylki w brzuchu.
Poszłam sobie pod jakieś drzewo na skraju lasku i usiadłam.
- Cześć świeża - ugh to był ten chłopak, który stwierdził, że mnie zaklepuje.
- Pa - nie miałam ochoty za rozmowę z nim.
- Nie tak prędko - powiedział zbliżać się do mnie na niebezpieczną odległość.
- Zostaw mnie - wrzasnęłam kiedy chłopak złapał za moje nadgarstki.
- Jeszcze nie, czas na zabawę - jego głos sprawił, że miałam ciarki na plecach.Dziś dwa rozdziały na raz wyjątkowo dla pewnej osoby😅o(^▽^)o
CZYTASZ
Błąd Miłości // Minho
FanfictionZaledwie 15 letnia Olivia trafia do labiryntu gdzie są sami chłopcy. Mimo przerażenia i wielu przeciwności losu musi iść dalej przez siebie. Minho staje się jej najbliższy. Jednak czy na drodze do ich szczęścia ktoś stanie? Czy dziewczyna przetrwa p...