Nagle do labiryntu wbiegł nowy i ten się zamknął. Wszyscy się rozeszli a ja nadal stałam wpatrując się w miejsce, gdzie jeszcze przez chwilą wrota stały otworem. To już koniec. Nikt nie wytrwał nocy w labiryncie. Najpierw Ben, który jednak nie był mi aż tak bliski jak Minho. Już nigdy nie spojrzę mu w oczy. Nigdy go nie przytulę. Nigdy go nie zobaczę. Ta myśl sprawiła, że kolana pode mną się ugięły a ja całą siłą opadłam na kolana czując, pustkę. Nigdy już go nie zobaczę. Te słowa kołatały się po mojej głowie cały czas. Nigdy.
- Olivia? - Newt podszedł do mnie starając się pomóc mi wstać. Nawet nie zauważyłam gdy zaczęłam podpierać się na dłoniach jednocześnie wbijając sobie ostre kamienie w dłonie. Teraz krwawiłam już nie tylko z kolan.
- Chodź Plaster cię opatrzy - delikatnie złapał mnie za nadgarstki podnosząc je do góry.
- N - miało być nie jednak głos załamał mi się już na samym początku słowa.
- Olivka nie łam się - sam Newt był załamany przecież stracił Alby'iego i Minho jego najlepszych przyjaciół, jednak nadal pocieszał mnie. Za to go uwielbiałam - zaraz wracam.
Jego oczy były zaszklone. Nie chce żebym widziała, że on też płacze. Przecież teraz on rządzi.
Straciłam Bena i Minho. Obu. Nie mam nikogo. Zaczęłam się śmiać. To nie był zwykły śmiech, taka bardziej histeria. Wstałam podchodząc pod mur labiryntu, mając nadzieję, że ten magicznie się otworzy. To koniec zrozum to. Powtarzałam to sobie aż do mnie dotarło. W jednej chwili zrozumiałam. Zaczęłam płakać, ale nie tak zwyczajnie. Nie mogłam oddychać więc brałam szybkie i nierówne oddechy, trzęsłam się. Minho już nie ma. Nie ma go. Nie ma nas. Po chwili przyszedł Newt jednak widząc w jakim jestem stanie objął mnie ramieniem. W tamtej sekundzie przed oczami przyleciały mi wszystkie wspomnienia z Minho.
- Zostaw mnie - wrzasnęłam na blondyna. Nie miałam mu nic za złe sama nie do końca rozumiałam co się ze mną dzieje - przepraszam.
Widząc zbolałą minę Newta zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Świetnie idiotko teraz strać jeszcze go.
- Olivia nie płacz proszę - jego głos był cichy i w połowie się załamał.
Odszedł do Bazy a ja zostałam w natłokiem myśli. Jestem pokłócona z Minho i on w tej świadomości umrze. Zrobiło mi się słabo. I znów zaczęłam zanosić się płaczem nie mogąc łapać tlenu. Po jakiś 5 godzinach przyszedł znowu Newt z spuchniętymi oczami.
- Kilku chłopaków chciało do ciebie przyjść ale powiedziałem, że potrzebujesz teraz samotności - ironiczna prawda, bo jakby nie patrzeć już do końca życia będę samotna.
- Dzię - reszta słowa uwięzła mi w gardle, a oczy ponownie zaszły łzami - idź.
Chciałam powiedzieć miłej ale purwa jaki ma co sens. Blondyn wstał i bez słowa odszedł. Przez całą noc siedziałam tak niewątpliwie wyziębiona. Gdy nadszedł ranek stałam przed wrotami jak głupia łudząc się, że kogoś tam zobaczę. Nikogo nie było. Cały dzień nic nie robiłam, chyba że liczyć płakanie co chwilę. Pod wieczór zrobiło się zamieszanie pod wrotami więc poszłam w tamtą stronę a nadzieja odżyła we mnie momentalnie jednak szybko ją zgasiłam. Niepotrzebnie. Niedaleko wrót był Minho i nowy ciągnący Alby'iego w stronę strefy. Ktoś wziął od nich czarnoskórego i oboje podparli się o kolana ciężko oddychając. Zaraz zaraz Minho. To był impuls. Podbiegłam do niego wpadając w jego otwarte ramiona. Staliśmy tak może pięć minut a może dziesięć. Nie liczyło się to wtedy dla mnie. Minho tu jest. Po chwili podszedł Plaster mówiąc, że musi zbadać i mnie ze względu na rany i Minho czy czasem nic mu nie jest. Oboje go zbyliśmy a gdy już się oddalił nasze usta złączyły się w długim pocałunku. Potem udaliśmy się do jego pokoju i położyliśmy się na łóżku natychmiastowo zasypiając.
Oboje tego potrzebowaliśmy. Obudziłam się leżąc na czymś twardym co rytmicznie podnosiło się w górę i dół. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że Minho już nie śpi tylko leży patrząc na mnie.
- Nie śpisz? - mój cichy szept był prawie niesłyszalny.
- Nie księżniczko, poza tym całkiem uroczo wyglądasz jak śpisz. Tak słodko - jego uśmiech sprawił, że na sercu zrobiło mi się cieplej.
Jednak szybko przypomniałam sobie, że mało co nie zginął jeszcze na dodatek byliśmy wtedy pokłóceni.
- Jak to się stało? - moje pytanie sprawiło, że Minho lekko zmarszczył czoło.
- Obiecaj, że jak ci powiem to nie będziesz się obwiniać - na potwierdzenie tylko skinęłam głową.
- Byłem po kłótni rozkojarzony - powiedział cicho i niepewnie na co ja zrobiłam wielkie oczy. W jednej chwili zrobiło mi się słabo. Brzuch rozbolał mnie a w żołądku wszystko się poprzewracało. Byłam o krok od zwymiotowania.
- Czyli to moja wina - szepnęłam.
- Nie, to nie tak. Sam sprowokowałem tą kłótnie i nie musiałem się tam pchać będąc w takim stanie - starał się mi tłumaczyć.
- Minho ja przepraszam - i znowu zaczęłam płakać.
- Przestań się obwiniać ogay? - jego głos stał się ostry na co ja lekko się od niego odsunęłam - powinniśmy oboje odpocząć.
- No tak - przyciągnął mnie ponownie do siebie.
Po dwóch godzinach zrobiliśmy się głodni.
- Zaraz wracam - powiedział wstając. Rozłożyłam się jeszcze bardziej na łóżku po wyjściu chłopaka. Nie wiem co będzie ale wiem, że ja go potrzebuje a on mnie.
Wrócił z jedzeniem które szybko zjedliśmy. Następnie przez chwilę po chwili wpatrywania się w Minho rozpłakałam się. Nie mogłam uwierzyć, że on tu jest. Nadal mimo, że był już tu może kilka godzin. Chłopak otarł moje łzy przyciągając mnie do siebie. Gdy się uspokoiłam nasze usta znowu złączyły się w pocałunku.
Miało się teraz odbyć głosowanie w kwestii nowego. Poszłam sceptycznie nastawiona do tego. W końcu uratował Alby'iego i Minho a oni jeszcze nie wiedzą co zrobić. Wchodząc zajęłam miejsce na samym końcu zaraz obok Minho. Dużo osób miało sprzeciwy żebym należała do rady, jednak zostałan opiekunką zastępcą Plastrów. Po załatwieniu formalnych części zaczęło się wyrażanie swojego zdania. Ja miałam być ostatnia. Gally od samego początku miał ewidentny problem do Thomasa. Zaczął Zart. Co chwilę nasz Budol wtrącał swoje zdanie.
- Purwa Gally przymknij się w końcu - jęknęłam zdenerwowana.
Ten tylko zrobił obrażoną minę.
Ogółem zdania były podzielone. Cześć chciała dać karę nowemu a druga część raczej stawiała na nagrodę.
Zamyśliłam się i nawet nie zauważyłam, gdy zaczęła się kłótnia między Minho i Budolem.
- Przetrące kark tobie i twojej dziewczynie zobaczysz.
Szybko pożałował tych słów. Został przygnieciony do ziemi przez Azjatę, który teraz lekko ironicznie patrzył na niego.
- Zostaw go już - powiedziałam nie chcąc, aby Minho zrobił jeszcze większy chaos.
Głowa bolała mnie do tego stopnia, że nie byłam w stanie się na niczym skupić. Lekko odchyliłam się na krześle czując, że robi mi się coraz bardziej gorąco. "Dreszcz jest dobry". Krótka wypowiedź którą usłyszałam w swojej głowie sprawiła, że poczułam się nieswojo. Zaczęłam powoli rozglądać się po pomieszczeniu myśląc, że ktoś robi sobie ze mnie żarty, jednak wszyscy byli skupieni na obradach.
"Dreszcz jest dobry" głos był na tyle nasilony, że na chwilę mnie zamroczyło i upadłam z krzesła.
- Wszystko ogay? - obok mnie pojawił się Minho.
- Tak.
Ton mojego głosu wyraźnie mu pokazał, że rozmowa dobiegła do końca a on ma się skupić na tym co teraz ustalają. Usiadł jednak bliżej mnie łapiąc mnie za rękę. Nagle do pomieszczenia wbiegł Chuck.
- Alby dostał szału i rozwala wszystko dookoła. Mówi, że chce się widzieć z Olivią i Thomasem.
- No to idziemy - powiedział Newt a ja udałam się za nim.
Gdy weszliśmy Alby najpierw wygonił Newta a potem zaczął mówić co widział podczas przemiany, jednak z nieznanych przyczyn zaczął sam siebie podduszać. Przerażona podbiegłam do niego z chłopakami. Miałam zbyt miało siły, żeby im pomóc więc spojrzałam mu w oczy i powtarzałam słowo "spokojnie". Gdy już się uspokoił jęknął cicho na tyle, że tylko ja stojąc najbliżej go zrozumiałam.
- Uważaj na siebie. Nie ufaj temu czego nie widzisz.
Te wskazówki wydały mi się bez sensu jednak skinęłam głową i wyszłam na korytarz.
Udałam się następnie do pokoju z Minho na odpoczynek.
CZYTASZ
Błąd Miłości // Minho
FanficZaledwie 15 letnia Olivia trafia do labiryntu gdzie są sami chłopcy. Mimo przerażenia i wielu przeciwności losu musi iść dalej przez siebie. Minho staje się jej najbliższy. Jednak czy na drodze do ich szczęścia ktoś stanie? Czy dziewczyna przetrwa p...