kontynuacja imprezy

454 29 4
                                    

  Zeszliśmy do gości. Wszyscy dobrze się bawili. Poznałam jeszcze kilku przyjaciół Josha, ale najbardziej polubiłam chyba Bryce'a i Kio. Jakoś zawsze lepiej dogadywałam się z chłopakami. Weszłam na stół?
- Jak się bawicie??! - krzyknęłam
Ludzie zaczęli coś tam wrzeszczeć, no wiecie jak wyglądają takie sytuacje.
- Przenieśmy się do basenu! - gdy to krzyknęłam wszyscy rzucili się w kierunku basenu. Został tylko Kio.
- Ale się wszyscy rzucili co nie? - zaśmiał się Kio
- Noo - powiedziałam - ale cieszę się ze tyle osób mnie poznało i przynajmniej kilka polubiło - nie spodziewałam się tego
- Czemu? Przecież fajna jesteś
- A dziękuję - zarumieniłam się
- A jak ci się podoba tutaj? Bardzo tęsknisz za krajem?
- Wiesz co, przez pierwsze dwa miesiące ciągle płakałam ale już lepiej
- A obawiałaś się czegoś?
- O jezu, cały czas się boje że powiecie coś po angielsku, a ja nie zrozumiem albo ja nie będę wiedziała jak coś powiedzieć
- A tam, dobrze ci idzie
- Nie chcę żeby to źle zabrzmiało czy coś, ale masz dziewczynę??
- Mam mam - zaśmiał się Kio
- Jak się nazywa?
- Olivia
- Pokażesz mi jej zdjęcie?
Kio pokazał mi zdjęcie. Śliczna ta jego dziewczyna w sumie haha
- Ale ładna - powiedziałam
- Dzięki, a ty spotykasz się z Joshem? tak?
- Na to wyglada, wiem że może być trochę dziwnie że się dopiero poznaliśmy i już chodzimy ze sobą ale czuję ze to była właściwa decyzja.
- To dobrze, szczęścia - powiedział
- Tobie też z Olivią
- Dobra, chodźmy do basenu - powiedziałam i pociągnęłam go za rękę
Podeszliśmy pod basen, rozebrałam się do stroju kąpielowego i wciągnęłam Kio do basenu. Coś tam jeszcze pogadaliśmy i podpłynęłam do Alice.
- Hejka, widziałam cię z Jadenem dzisiaj
- No działo się haha
- Pierwszy raz?
- Weź, proszę cię - powiedziała Alice - tyle co zdążyłam ją poznać to Alice raczej jest dość przebojowa
- Wiesz co... bo my..ja i Josh..
- Uprawialiscie seks?!
- No tak
- Pierwszy raz? W sensie no ty
- No tak..
- O kurde, laska, porządziłaś
- Dobra dobra - powiedziałam i odeszłam. Coś tam jeszcze potańczyłam. Pogadałam z Brycem, śmieszny się wydaje, mogłabym się z nim przyjaźnić. Gości poszli do domów ok. 4:00 na ranem. Z Joshem sprzątaliśmy jakoś do 6:00. Stwierdziliśmy ze nie idziemy jutro do szkoły. Umyliśmy się, przegraliśmy i położyliśmy spać. Żaden z nas się na szczęście nie upił wiec no, było bez problemu. Ja wole uważać bo niezłe akcje odwalałam po pijaku w Polsce. Spaliśmy tak może do 15:00. W prawdzie długo. Jutro przyjeżdzają rodzice. Nie wiem czy się cieszę czy nie, ale przynajmniej dom nie będzie taki pusty.

𝐷𝑒𝑎𝑟....𝐼 𝑑𝑜𝑛'𝑡 𝑘𝑛𝑜𝑤 𝑤ℎ𝑜.. || 𝚂𝚝𝚘𝚛𝚢 𝚘𝚏 𝚖𝚢 𝚕𝚒𝚏𝚎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz