Witam was wszystkich w zupełnie nowym tekście. Zostałam zainspirowana naszą codziennością, tym z czym mierzymy się od marca. Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie wam do gustu i dacie mu szansę. Gwarantuję wam dużą dawkę emocji. Miłego czytania:)
Prolog
Życie składa się z dni, które tworzą tygodnie, zamieniają się w miesiące, by później stać się latami. Dni mijają wolniej lub szybciej w zależności od tego, co robimy, co czujemy, gdzie jesteśmy. Czas umyka nam przez palce, bądź wlecze się niemiłosiernie niczym najgorsza tortura, jakiej można doświadczyć. Mówimy, że nie mamy czasu, brakuje nam go, chcielibyśmy, by dobra trwała nieco dłużej. Gonimy jak szaleni, biegniemy, pędzimy przed siebie, a gdy czasami zatrzymamy się na jedną chwilę, sami nie wiemy, do czego dążymy, ku czemu zmierzamy.
Zima zmienia się w wiosnę, maj w grudzień, czerwiec w listopad, Boże Narodzenie w Wielkanoc. Piątkowy wieczór staje się poniedziałkowym porankiem, pierwsza filiżanka kawy staje się tą kolejną dającą nam energię. Sen przestaje dawać ukojenie i odpoczynek, staje się tylko czasem, kilkoma godzinami, gdy nie pędzimy. Przed snem w łóżku tworzymy listę nieobejrzanych filmów, niedokończonych seriali, nieprzeczytanych książek, rozmów, które nigdy nie miały szansy się odbyć, słów niewypowiedzianych w najważniejszych momentach.
Nie doceniamy codzienności, dopóki ktoś jej nam nie odbierze, nie cieszymy się z małych rzeczy do chwili, gdy okażą się wyjątkowe i tak potrzebne. Unosimy się dumą, nie rozumiejąc, że jest ona nic nie warta w obliczu porażającej samotności i pustki. Czujemy się władcami świata do momentu, gdy ktoś nie zamknie nas w domach niczym w klatkach, w których zamykamy przecież na co dzień zwierzęta.
Nadchodzi moment, gdy trzeba przewartościować wszystko, a szczególnie swoje życie i to, jak chce się przeżyć resztę swoich dni.
Siadamy w pustych domach, a może w domach pełnych ludzi takich nam bliskich, a zarazem obcych i zaczynamy myśleć o tych dniach, kiedy wszystko będzie normalne, takie jak dawniej.
Nagle zaczynamy tęsknić za codzienną drogą do pracy, która była przecież porannym spacerem. Mamy ochotę pójść na zakupy z babcią, która zawsze zatrzymuje się zbyt długo przy stoisku z kwiatami. Wspominamy, jak cudownie planowało się wakacje, tworzyło co raz to lepsze atrakcje, szukało hoteli i lotów. Okazuje się, że była to świetna zabawa, a nie uciążliwe zadanie. Myślimy o tych tłumach na rowerowych ścieżkach, o biegających osobach, które zawsze mają w sobie tyle energii i pasji. Czujemy w ustach smak ciasta z naszej ulubionej cukierni, zapach pizzy z restauracji, z którą wiąże się tyle wspomnień. Słyszymy śmiech dzieci bawiących się na placu zabaw. Chcemy zobaczyć pary trzymające się za dłonie, skradające sobie pocałunki, rozmawiające ze sobą szeptem.
Kiedyś to wszystko wróci, niespodziewanie, pewnego dnia obudzimy się i okaże się, że świat, który znamy powrócił. Wtedy docenimy to, co mieliśmy, odczujemy wdzięczność za każdą minutę, podziękujemy za deszcz, wiatr, sąsiadów, dzieci, kino, koncerty, mecze, pielęgniarki, kurierów, nauczycieli, sprzedawców, wschód słońca, szum morza, podroż pociągiem, kolejkę na lotnisku, rodzinne zakupy, szkolną wycieczkę. Podziękujemy za naszą codzienność, którą kochamy, a o której zapomnieliśmy w pędzie życie.
Nie zapomnimy jednak o tym czasie, w którym poczuliśmy, że jesteśmy wspólnotą, dzieliliśmy się życzliwością i dobrem, podnosiliśmy się na duchu małymi gestami i zrozumieliśmy, że nikt nie jest samotną wyspą. Nie zapomnimy też o stracie i bólu, który pozostanie w nas na zawsze.
CZYTASZ
Wieczność i Chwila / Larry i Nemma
FanfictionGdy świat zmierza ku najgorszemu jedynym co może nas uratować jest wiara w ludzi, nadzieja na powrót do normalności i miłość, której nie przeszkadza odległość, strach i krążący po świecie wirus. Krótka opowieść o pandemii, która zamknęła ludzi z ca...