Został jeszcze jeden rozdział i pożegnamy się z tą historią. Miłego czytania. Dajcie znać, jak wrażenia:)
Rozdział dziesiąty
Nowy Jork
Powrót do domu był już tylko kwestią czasu. Wiedział, że za kilka dni będzie w Londynie. Zastanawiał się, gdzie polecieć na samym początku, do rodziny czy też wylądować w stolicy i spotkać się z Gemmą. To był trudny wybór, jeszcze nie zdecydował, co zrobi. To pewnie miała być spontaniczna decyzja, gdy tylko lotniska dostaną zielone światło i będą mogły wznowić loty.
Miał wrażenie, że wszyscy wracają już do normalnego życia. Oczywiście maseczki były obowiązkowe, ale słyszał, co dzieje się w Europie, ludzie planowali wakacje i letni wypoczynek. Świat kręcił się niezależnie od tego, czy panowała pandemia, czy też towarzyszył im względny spokój. Sam marzył tylko o swoim domu, spotkaniu z rodziną, Gemmą i przyjaciółmi, za którymi naprawdę zdążył się stęsknić. Nie pogardziłby również wyjściem na jakiś mecz, ale z tym musiał się chyba jeszcze wstrzymać. Z tego co wiedział, nie było mowy o powrocie kibiców na stadiony. Pozostawały mu transmisję telewizyjne, ale te oglądane w większym gronie również dostarczały wielu wrażeń i emocji. Nie miał zamiaru narzekać, chciał tylko wydostać się ze Stanów, tylko tyle potrzebował do szczęścia.
Powoli zaczynał się pakować, nie chciał zostawić wszystkiego na ostatni moment. Spędził prawie cztery miesiące w tych czterech ścianach, więc panował tu totalny chaos, chociaż zdarzało mu się towarzyszyć Gemmie w maratonach sprzątania i sam porządkował bałagan, który stworzył. Wrzucał właśnie ubrania do pralki, gdy rozdzwonił się telefon. Ostatnio dzwoniła do niego jedynie Gemma, manager i kilku kumpli z Londynu. Zerknął na wyświetlacz i ze zdziwieniem zauważył, że to jego mama.
–Cześć, dawno nie rozmawialiśmy – przywitał się ze śmiechem, oczekując jakiejś złośliwej odpowiedzi, ale jedyne co usłyszał po drugiej stronie to dźwięk branego z trudem oddechu – mamo? Mamo?
– Cześć synku – z trudem usłyszał wypowiedziane słowa i głos swojej mamy. Nie miał pojęcia, co się właśnie działo.
– Co się stało? Gdzie jesteś?
– Dzień dobry Panie Horan, z tej strony doktor Rowell, Uniwersytecki Szpital Mater w Dublinie. Pana mama została przyjęta na oddział cztery dni temu po uzyskaniu pozytywnego wyniku testu na obecność koronawirusa. W tym momencie jest w złym stanie. Dla jej dobra będziemy musieli przewieźć ją na oddział intensywnej opieki medycznej i podłączyć do respiratora, który pomoże jej oddychać. Pańska mama poprosiła o telefon do Pana, oczywiście nie myślimy w tym momencie o najgorszym, ale ma Pan okazję pożegnać się z mamą. Podaję jej teraz telefon.
– Słucham? Co? O czym pan mówi? – nie wiedział, co się dzieje. Jak to możliwe, że mama znajdowała się w szpitalu, a nikt nie pomyślał, by go poinformować. Był wściekły, a przecież chwilę temu śmiał się głośno i zastanawiał, kogo odwiedzi w pierwszej kolejności po powrocie do kraju. – Mamo?
– Wszystko jest dobrze Niall – wyszeptała z trudem, brzmiąc jakby było bardzo źle i przecież musiało tak być, jeżeli z trudem oddychała samodzielnie. – Zachowuj się rozsądnie, uściskaj ode mnie Gemmę i ... – przerwał jej ostry kaszel, na dźwięk którego skrzywił się boleśnie – i powiedz jej, że jest odpowiedzią.
– Co? Mamo, o czym ty...
– Nie złość się na brata i pamiętaj, że bardzo cię kocham synku.
– Mamo nie żegnamy się, przestań proszę – to nie miało tak wyglądać. Nigdy nie planował pożegnań z najbliższymi, nie myślał nad słowami, które powinno się wtedy powiedzieć. Nie chciał nigdy przeżyć takiego momentu, ale czuł, że to jest ta chwila, która nadeszła nieproszona i niespodziewana, okrutna w swojej prostocie i bezsilności, którą odczuwał.
CZYTASZ
Wieczność i Chwila / Larry i Nemma
FanfictionGdy świat zmierza ku najgorszemu jedynym co może nas uratować jest wiara w ludzi, nadzieja na powrót do normalności i miłość, której nie przeszkadza odległość, strach i krążący po świecie wirus. Krótka opowieść o pandemii, która zamknęła ludzi z ca...