Rozdział dziewiąty

234 32 1
                                    


Jesteśmy coraz bliżej końca tej historii:) Miłego czytania:) 


Nowy Jork

Nie rozmawiali od tygodnia i pierwszy raz od tego długiego czasu, w którym przebywał w swoich czterech ścianach, poczuł się samotny. Nagle okazało się, że całe dnie spędzał na rozmowach z Gemmą, myśleniu o niej, tworzeniu muzyki, która miała z nią związek. Cały swój czas poświęcił właśnie jej i teraz, gdy musiał radzić sobie sam i był bez możliwości kontaktu, miał wrażenie, że straci zmysły i oszaleje.

Oczywiście mógł do niej zadzwonić, ale czuł, że to zły pomysł. Nie chciał się narzucać, wolał dać jej czas na ochłonięcie i poukładanie sobie w głowie pewnych spraw. Wiedział, że żyła teraz w stresie i była sfrustrowana tak, jak większość osób w sytuacji, w której się znaleźli. Pamiętał też wyraźnie słowa, które powiedziała chwilę przed przerwaniem połączenia, one zabolały, ale wiedział, że były powiedziane w złości, w pewnym poczuciu bólu i smutku, ogromnej bezsilności, dlatego ostatecznie zadecydował, by nie brać ich do siebie. Gemma, którą poznał, nie była złośliwa, nigdy nie uderzyłaby go takimi słowami celowo, by zranić i zadać ból. To nie była ona.

Mijały kolejne dni, na zewnątrz było coraz cieplej, a władze pozwalały już na coraz więcej: swobodne opuszczanie domu, zakupy, stopniowe otwieranie się restauracji. Wydawało się, że świat miał zacząć wracać do życia po miesiącach pustki i ciszy, która ogarnęła wszystkich. Pierwsze wyjście na świeże powietrze było zaskakująco zwyczajne, chociaż podmuch wiosennego wiatru, który subtelnie muskał jego twarz, okazał się czymś nadzwyczajnym, prawie magicznym. Rozumiał już te wszystkie hymny pochwalne na temat przyrody i żywiołów. Było coś niezwykłego w tych pozornie zwyczajnych chwilach. Wybrał się na krótką przebieżkę, miło było rozruszać zesztywniałe ciało, biegać pustymi alejami, które zazwyczaj przepełnione były ludźmi spieszącymi się do pracy.

Każdego dnia po przebudzeniu sprawdzał wiadomości, czekał tylko na sygnał, by loty zostały wznowione, by mógł wrócić do domu, ale jak na razie nic nie uległo zmianie. Granice były zamknięte, a on został uziemiony w tym miejscu. Wykorzystywał wolny czas i znużenie, które ogarniało go zbyt często na tworzenie nowej muzyki. Siedział i pisał jakieś teksty, które może kiedyś mogłyby stać się piosenkami, gdy jego telefon rozdzwonił się niespodziewanie. Jeden rzut oka na ekran spowodował, że zamarł.

– Słucham? – chciał zabrzmieć pewnie, ale był przekonany, że wyszeptał to słowo ze strachem i nadzieją w jednym.

– Przepraszam – padło po drugiej stronie, a po chwili zapanowało milczenie i słychać było tylko cichy oddech.

– Gemma?

– Przepraszam, że zachowałam się jak rozpuszczony dzieciak, wiem że chciałeś dobrze, a ja źle zareagowałam. Chyba nie umiem przyjmować pomocy i lubię radzić sobie ze wszystkim sama. Nie miałam na myśli tego, co powiedziałam, nie jesteś kimś obcym i może poznaliśmy się przypadkiem, chociaż chyba wolę określenie przeznaczenie, więc może to było nam przeznaczone. I dziękuję za twoją pomoc, Harry powiedział mi, że nasze wypieki dotarły też do szpitala, w którym pracuje. Wszyscy byli szczęśliwi, więc chyba masz jakąś zdolność w uszczęśliwianiu ludzi, ponieważ ten tydzień bez ciebie był koszmarny i nie chcę czuć się w ten sposób.

– Boże – wykrztusił z siebie po tej długiej przemowie, która odebrała mu mowę. – Jak dobrze, że zadzwoniłaś. Cholernie za tobą tęskniłem każdego dnia. Bałem się, że nigdy nie zadzwonisz, a sam nie chciałem ci się narzucać i zmuszać cię do rozmowy. Czy między nami wszystko jest w porządku?

Wieczność i Chwila / Larry i NemmaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz