Rozdział V - Oczy

167 19 1
                                    


Biały anioł z nieba spadł
Spojrzał na mnie i wstał
Całkiem nagi i piękny był
Anioł taki jak ptak

Na ulicy deptał strach
Godził noce z dniem
człowiek wskazał na gardło swe
Dławiąc się swym złem...

Kiedy drzwi wejściowe do mieszkania biało włosego się zamknęły on wstał i usiadł na kanapie. Zaraz po tym poczuł silną można powiedzieć że mocną dłoń na swoim ramieniu. Wiedział do kogo ona należała.
- Bardzo dobrze...może dzisiaj będziesz miał spokój - oznajmił mężczyzna cały czas mocno trzymając  za ramię Suzuno.
- Tak... - wyszeptał i wpatrywał się w podłogę cały czas czując ból na ramieniu jednak ból zaczął stopniowo ustawać a mężczyzna za nim zniknął.
Lecz cały czas czuł obecność tego mężczyzny. Każdy ruch, dotyk. Na to wspomnienie aż się wzdrygnął. Ruszył do kuchni a tam zaczął przygotowywać dla siebie posiłek jak gdyby nigdy nic. Podczas zamknięcia drzwi od lodówki zauważył numer i podpis pod nim. Cały czas tutaj wisiał. - Jego numer telefonu...- wyszeptał wpatrując się w dziewięć cyfr układających się w numer telefonu.
Czuł się dziwnie, strasznie dziwnie. Przy Nagumo czuł się bezpieczny, nie wykorzystany jak zwykła szmatą, tylko delikatnie przytulany a nie szarpany na wszystkie możliwe strony. Czuł się bardzo dziwnie a jednocześnie dobrze w obecności czerwono włosego. Lecz szybko zaczął wyrzuć Nagumo z myśli. Nie chciał go mieć tam gdzie jest pustka. Wrócił do wcześniej wykonywanej czynności. Czuł coś dziwnego, obecność kogoś. Po jego karku przepłynął chłód zniżając się wzdłuż kręgosłupa. Wzdrygnął się na to, znowu wróciły do niego koszmary z tamtych nocy. Otulały go niczym zimne koce, puszyste w dotyku otulały go do snu.

Tym razem Nagumo całkowicie oddał się pracy. Nie zważając na nic ruszył na izbę przyjęć do przychodni.
- Następny proszę! - zawołał zza drzwi siadają spowrotem za biurkiem. Gabinet w delikatnych kolorach kremowego, machoniowe biurko na nim sterta poukładanych czystych kartek. Spore okno oświetlało niewielkie pomieszczenie. Niedługo potem czerwono włosy usłyszał pukanie do drzwi, odpowiedział cichym ,, proszę ,, a zaraz po tym do pomieszczenia wszedła starsza kobieta z delikatnymi siwymi włosami prawie jakby białymi. Można było dostrzec na jej twarzy kilka zmarszczek. Pośród tych kilku oznak starości można było ujrzeć piękne lecz już delikatnie zmatowiałe błękitne oczy. Ubrana w błękitną koszulkę w czarną spódnicę do kostek, włosy upięte nad karkiem w kucyka. W dłoniach trzymała czerwoną ale już wyblakłą torebkę.
- Dz... dzień dobry - przywitała się delikatnie zachrypniętym głosem.
- Dzień dobry, proszę usiąść - wskazał gestem dłoni na jedno z krzeseł. Kobieta zaraz usiadła ostrożnie.
- Co Panią tutaj sprowadza? - zapytał przyglądając się uważnie mimice twarzy kobiety.
- Ja... przyszłam się poradzić..- zaczęła nie pewnie, zdenerwowana oraz zakłopotana.
- Proszę spokojnie mówić, jestem od tego by Pani pomóc - uśmiechnął się delikatnie. Biało włosa spojrzała na Haruyę i zaczęła kontynuować.
- Boje się o swojego syna.. miesiąc przed osiemnastymi urodzinami pokłóciliśmy się z nim, wyszedł z domu trzaskając za sobą drzwi... więcej już go nie zobaczyliśmy. Minęły ponad dwa lata nie wiem czy on w ogóle żyje..tak bardzo się o niego boje - powiedziała łamiącym się głosem. Przez chwilę milczał zastanawiając się nad tym co powiedzieć.
- Jak miał na imię syn? - zapytał nagle. Kobieta zaskoczona spojrzała na niego.
- A po cóż Panu taka osobista informacja? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Z czystej ciekawości - odpowiedział. Wiedział że ta kobieta przypomina mu jedną osobę. Chciał się upewnić czy jego przypuszczenia są pewne. W pewnym momencie do gabinetu wszedła An z jej twarzy można było wywnioskować że nie jest szczególnie zadowolona że tutaj jest.
- Panie Haruya ma Pan następnych pacjentów, którzy czekają - poinformowała.
- Dobrze dziękuję możesz już iść - odpowiedział obojętnie. Dziewczyna zniknęła zza drzwiami.
- Cóż, jeśli Pani będzie chciała się jeszcze umówić na rozmowę tutaj ma Pani ma moją wizytówkę - podał jej kartonik ze swoim numerem telefonu.
- Będziemy w kontakcie jeśli Pani będzie tylko tego potrzebowała - powiedział i wstał, idąc w jego ślady kobieta również wstała.
- Dziękuję, na pewno skorzystam do widzenia - odwitała się i wyszła przez trzymane drzwi przez Nagumo. Zdąrzył zauważyć jak owa kobieta podchodzi do mężczyzny o czarnych włosach oraz zielonych oczach. W tym samym momencie mężczyzna spojrzał w stronę Nagumo. Widział tą obojętność w jego oczach. Teraz nie miał wątpliwości że to są rodzice pewnej osoby. Ale oczywiście nie mógł być tego pewien w stu procentach gdyż dużo jest ludzi na tym świecie o tak obojętnych i pustych oczach jak tego mężczyzny. Lecz w nich widział coś, coś co widział tylko u niego.
- Przepraszam..? - usłyszał nagle głos przed sobą. Ocknął się i spojrzał na osobę która próbowała do niego dotrzeć.
- Wszystko w porządku? - zapytała kobieta w ciąży.
- Ah..tak tak proszę może Pani wejść - wszedł do pomieszczenia wraz z czarno włosą kobietą w ciąży oraz jak się później okazało jeszcze z nastoletnim synem. Zaproponował im żeby usiedli. Zaczęła się rozmowa. Lecz Nagumo myślami był gdzieś całkiem indziej. Gdzieś na obrzeżach miasta, w małym delikatnie zaniedbanym bloku w niewielkim mieszkaniu przy pewnej małej istocie, o której nie miał pojęcia co teraz robi a co mowa jak się czuje. Zaczął odczuwać że się martwi oraz strach.

Poszukując Światła~NaguSuzu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz