"...To śmiech, to cicha łza.
Ktoś stąpa, ktoś tam dyszy,
Za nami sunąc w ślad,
Ktoś pełza tuż, tuż w trop,
Jakby się krył..."
(Franciszka Arnsztajnowa — "Noc księżycowa")
Mistrz Eliksirów zmarszczył czoło i przekręcił głowę, chcąc uniknąć rażącego światła, które przebijało się przez jego zamknięte powieki.
Jęknął z powodu bólu, który odczuł przy tym ruchu, i otworzył gwałtownie oczy. Jednak natychmiast je zamknął, gdyż poczuł mdłości. Na wpół świadomie zdał sobie sprawę, że znajduje się w ciepłym łóżku w Skrzydle Szpitalnym. Znajomy zapach eliksirów, maści i innych medykamentów odprężył go całkowicie. Jakimś sposobem znalazł się w Hogwarcie.
— Severus?
Tylko Dumbledore potrafi wypowiedzieć jego imię tak miękko i ciepło.
— Jak długo tu jestem? — odezwał się w końcu lekko zachrypniętym głosem, jednak nadal nie podnosząc powiek.
— Niecałe cztery godziny — odparł głosem przepełnionym troską. Snape skrzywił się i powoli otworzył oczy. — Jak się czujesz, chłopcze?
— Myślę, że dobrze — wymamrotał niepewnie, starając się podnieść i spojrzeć na dyrektora, który siedział w fotelu z zatroskanym wyrazem twarzy. Snape z ulgą stwierdził, że nudności i zawroty głowy minęły. Jednak czuł się okropnie osłabiony i obolały. — Jak się tu dostałem? — zapytał ściszonym głosem. — O ile pamiętam... to Lucjusz aportował się ze mną na błonia i...
— Zemdlałeś — odparł Dumbledore. — Znalazłem cię niedaleko chatki Hagrida. Byłeś nieprzytomny.
— Wspaniale. — Wykrzywił usta sarkastycznie. Dostrzegł, jak dyrektor wyraźnie posmutniał. — Nie patrz tak na mnie, Albusie. Nadal żyję, niestety — dodał znacznie ciszej i bardziej do siebie niż do mężczyzny.
— Przykro mi, że musisz przez to przechodzić.
— To nie pierwszy i nie ostatni raz, więc się nie obwiniaj. — odparł, szukając wzrokiem swojej różdżki.
Znalazł ją leżącą na stoliku nocnym. Machnął nią i wyczarował sobie szklankę chłodnej wody. Z ogromną ulgą napił się łyk orzeźwiającej cieczy, która obmyła jego obolałe gardło.
— Co się stało?
— Czarny Pan nie był zadowolony z moich starań przeciągnięcia Pottera na ciemną stronę i postanowił przypomnieć mi, jakie są moje obowiązkach względem niego. To nie miało mnie na celu zabić, a jedynie zmotywować do działania.
— Rozumiem.
— Mam to zrobić do końca stycznia, Albusie. W przeciwnym razie...
— Powinniśmy mu powiedzieć.
Snape spojrzał na dyrektora lodowato.
— Nie — powiedział stanowczo, starając się, aby jego głos zabrzmiał w miarę normalnie. — Chłopak nie musi wiedzieć.
— Severusie, ja też wolałbym go w to nie mieszać, ale nie sądzisz, że powinien się tego dowiedzieć od nas niż od kogoś innego?
— To tylko wszystko skomplikuje. Czy naprawdę chcesz ryzykować? — Snape odwrócił głowę, nie będąc w stanie spojrzeć w oczy Dumbledore'a, i kontynuował głosem cichym, pełnym napięcia, prawie fascynacji. — Czarna Magia i świadomość władzy, jaką można dzięki niej uzyskać, jest kusząca, zwłaszcza dla tak młodego chłopca. A jeśli on się jej nie oprze? Sam mówiłeś, że to niebezpieczne.
CZYTASZ
Skradzione Chwile
FanfictionAkcja dzieje się zaraz po śmierci Syriusza. Harry wraca do Hogwartu wcześniej niżby tego chciał. Dumbledore zdaje sobie sprawę, że Harry traci kontrolę nad swoją mocą. Ku zaskoczeniu wszystkich, Voldemort ma nowe plany względem chłopca. Jaka jest ro...