Rozdział 16

2.6K 134 29
                                    


Harry przebudził się około południa. Nadal znajdował się w skrzydle szpitalnym. Wspomnienia wczorajszej nocy wróciły do niego z siłą wodospadu. Tym razem był już na tyle świadomy, że potrafił połączyć ostatnie wydarzenia w jedną całość. Może nie wszystko jeszcze do siebie pasowało idealnie, ale na pozostałe pytania przynajmniej już wiedział, gdzie może znaleźć odpowiedź.

Spojrzał w kierunku zaplecza. Drzwi były uchylone.

Podniósł się na łóżku. Założył okulary i różdżką przywołał swoje szaty. Ubrał się bardzo cicho, aby nie zwrócić na siebie uwagi pielęgniarki. Czuł się już na tyle dobrze, że nie zamierzał zostać w łóżku, a tym bardziej czekać na spotkanie z dyrektorem, którego wcześniej czy później się spodziewał. Przemknął dyskretnie pomiędzy parawanami i wymknął się niezauważony ze skrzydła szpitalnego. Po chwili zastanowienia, zdecydował się udać do biblioteki. Musiał coś sprawdzić.

Zazwyczaj w niedzielne popołudnie korytarze Hogwartu były jeszcze puste. Starsi uczniowie korzystali z pozwolenia na wyjście do Hogsmeade, gdy młodsi spędzali wolny czas w pokojach wspólnych, bibliotece czy spacerując po dziedzińcu szkolnym. Harry podejrzewał, że jego przyjaciele skorzystali z możliwości wyrwania się ze szkoły i teraz świetnie się bawią w wiosce czarodziejów. Nie widział więc większego sensu, aby wracać do wieży Gryffindoru. Przynajmniej nie w tym momencie.

Z niecierpliwością czekał, aż ruchome schody podjadą na kolejne piętro. Zszedł z nich i puścił się biegiem w kierunku biblioteki, mijając po drodze kilku zaskoczonych uczniów.

— Panie Potter, na Merlina? — odezwała się zaskoczona Pince, widząc Gryfona z rozczochranymi włosami i lekko zarumienionymi policzkami. — Nie powinieneś być w skrzydle szpitalnym?

— Już czuję się lepiej. To było... tylko lekkie przemęczenie. Naprawdę, nic poważnego. — dodał szybko, widząc wyraźne niedowierzanie w oczach bibliotekarki.

Zanim jednak zdążyła cokolwiek odpowiedzieć czy zapytać, Harry już stał pod działem archiwalnym. Przeszukał szybko wzrokiem albumy i zatrzymał się na roku 1974. Wyciągnął go z półki i przekartkował niecierpliwie kartki w poszukiwaniu zdjęcia Julie. Znalazł je po dłuższej chwili i ponownie wrócił do bibliotekarki.

— Czy może wie pani, kim ona jest?

Pince założyła okulary i przyjrzała się zdjęciu. Dziewczyna z fotografii uśmiechnęła się do nich ciepło, a jej szafirowe oczy wypełnione były ciekawością i rozbawieniem.

— Obawiam się, że nic o niej nie wiem. Chociaż... mam wrażenie, że już gdzieś ją widziałam. — Zmarszczyła brwi. — Chodź za mną.

Wzięła od Harry'ego album i ruszyła w głąb biblioteki, klucząc między regałami. Zatrzymała się przed sporym działem prasowym i machnęła różdżką.

Quaero Julie Moon.

Wypowiedziała inkantację kilkakrotnie, kierując różdżkę na poszczególne regały z czasopismami.

Po chwili z różnych półek uniosło się kilka gazet, które wręczyła Harry'emu wraz z albumem.

— Mam nadzieję, że znajdziesz w nich coś użytecznego. Jakbyś jeszcze czegoś potrzebował, to tylko powiedz.

— Dobrze, dziękuję.

Bibliotekarka uśmiechnęła się i odeszła do swoich obowiązków.

Harry rozłożył czasopisma na stoliku i zabrał się do przeglądania artykułów. Jednak nie znalazł w nich zbyt wiele informacji o Julie Moon. Jedynie w jednym z wydań Proroka Codziennego natknął się na jej niewielkie zdjęcie i krótką informację, a raczej wzmiankę.


Skradzione ChwileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz