- Głupi Akihiko.. - Powiedział, a pojedyncza łza spłynęła na na małą sowę, której materiał ją wchłonął.
Następnego ranka idąc do szkoły, spotkał swojego Senpaia, próbującego naprawić swój rower. Zauważył, że łańcuch pękł na pół, a ręce starszego były czarne od smaru.
- Co robisz, Bokuto-san? - Spytał Akaashi, na co drugi odwrócił się z czerwonymi policzkami, wyraźnie zawstydzony.
- Emm.. ten no... - Podrapał się po głowie i lekko uśmiechnął. - ulepszałem swój rower! - odpowiedział, najwyraźniej z siebie dumny.
- Jesteś pewny? To wygląda mi na ostry kamień.
- ... możliwe
- Ehh - westchnął Keiji - pomogę ci. - wyjął z plecaka zszywacz, z którego wyciągnął jeden nabój.
- Co robisz? - Zapytał zaciekawiony Kotaro.
- Naprawiam ci łańcuch. - odpowiedział i złączył dwa ogniwa ze sobą. - Proszę, jednak to starczy na krótką chwilę. Lepiej jakbyś zostawił to sobie na drogę powrotną.
- Dzięki Akaashi! - podziękował i zarzucił ramię na niego.
Odpowiedział tylko lekkim uśmiechem, który wyższy bardzo docenił. Poszli do szkoły rozmawiając o głupotach. Bokuto, jak się okazało, zawalił matematykę i musiał iść poprawiać, tuż przed obozem treningowym. Czarnowłosy zaproponował pomoc, na co drugi chętnie przystał.
Przyszli do pokoju klubowego i czekając na resztę, przygotowali salę. Pierwsze osoby zaczynały przychodzić, a trener zjawił się jako ostatni. Oznajmił dokładny termin obozu i drużyny jakie się tam zjawią.
- Tak więc, - zaczynał wymieniać trener. - na naszym zgrupowaniu będą drużyny: Nekoma, Ubugawa, Karasuno oraz Shinzen.
Keijiego sparaliżował strach i zrobiło się niedobrze. Czuł, że zaraz zwymiotuje. Zauważył to Konoha i spytał, czy nie chce wyjść na dwór, na co chłopak nic nie odpowiedział, tylko wyszedł, a jego kolega poinformował zdziwionego trenera.
- Akaashi, chłopie co się stało? - chłopak tylko na niego spojrzał swoją bladą twarzą. - Jezu, zabiorę cię do pielęgniarki.
Szli przez szkołę, w której zostały tylko nieliczne kluby. Kiedy przechodzili koło toalet, rozgrywający wystrzelił do nich jak rakieta. Akinori stał tylko za drzwiami i nie wiedział co powiedzieć. W końcu dotarli do gabinetu. Poczekał z nim parę minut dopóki nie zjawiła się pielęgniarka.
Keiji zasnął na niewygodnym łóżku i o mało z niego nie spadł. Śnił mu się piękny sen, a zarazem koszmar. Ktoś trzymał go za rękę, miał zamazaną twarz. Czuł się przy nim bezpiecznie, jakby byli dla siebie stworzeni. Lecz w oddali zobaczył grupę, wskazywała na niego. Odwrócił głowę w stronę postaci stojącej przy nim. Nie było jej tam, stała na czele grupy, śmiejąc się z niego.
Czemu istniejesz?!
Jebany Pedał!
Obudził się, widząc Kapitana siedzącego na łóżku. Wyglądał na zmartwionego.
- AKAASHI! - Krzyknął z radości, aż piguła odsunęła zasłony żeby mu powiedzieć aby był cicho. - Jak się cieszę, że żyjesz!
- Bokuto-san, zwyczajnie zasłabłem, ale dziękuję, że się martwiłeś. - powiedział po czym lekko się zaśmiał, na co Kotaro się zarumienił.
Wracali razem do domu, rozmawiając o najróżniejszych rzeczach. Począwszy od ulubionego serialu, a kończąc na niedalekim obozie, na który Keiji BARDZO nie chciał jechać.
CZYTASZ
Boys // Bokuaka (Porzucone)🔪
FanfictionAkaashi przenosi się do nowego liceum na drugim roku. Przez swoją osobowość nie zdobywa nowych przyjaciół, więc postanawia dołączyć do klubu siatkówki - rzeczy która utrzymuje go przy zdrowych zmysłach. Spotyka Bokuto Kotaro - nowego kapitana druży...