Rozdział 6 Nieprzewidywane zmiany

12 0 0
                                    

Wraz z powrotem cała moja radość zniknęła. Moje lęki się nasiliły a przez całą noc rozmyślałem czy wszyscy są bezpieczni. Obawiałem się najgorszego. Gdy zapomniałem o wszystkich problemach w tym wspaniałym miejscu a dokładnie z tą wspaniałą osobą to gdy już wyjechałem myśli powróciły. Najbardziej się bałem, że kontakt znów się urwie, albo że mnie znienawidzi. Lecz były również sprawy zabójstwa. Przez to wszystko nie potrafiłem się za dobrze skupić na nich. Jednak w nocy dostałem przerażonego SMSa od Sebastiana, że w wiadomościach właśnie pokazali kolejną ofiarę. Nie mogłem uwierzyć w to co przeczytałem. Została zamordowana Klaudia. Byłem roztrzęsiony a zarazem załamany. Choć zerwaliśmy w dość niemiły sposób ze sobą a dokładnie to ja zakończyłem nas związek to nie oznaczało, że jej nienawidzę. Podejrzewałem iż to ona może być drugim zabójcą ale najwyraźniej się myliłem. Nagle zadzwonił telefon. Byłem tak roztrzęsiony, że upuściłem telefon i rzuciłem się na ziemię. Moje ciało całe się trzęsły a ręce miały tak napięte mięśnie, że trzęsły się jak by zimno mi było. Mama usłyszawszy huk wleciała do mojego pokoju przerażona i zaczęła pytać co się stało. Spojrzała na podłodze a byłem tam zwinięty w kulkę i przerażony. Podeszła do mnie ze spokojem i spytała co się stało. Byłem tak przejęty, że nawet nie słyszałem by coś do mnie mówiła. Nagle dostałem pustki. Obudziłem się dopiero w szpitalu zastanawiając się co tam robię. Przy mnie stał Sebastian opowiadając co się stało. Okazało się, że dostałem takiego szoku, że aż zemdlałem. Nie mogłem uwierzyć nadal co się stało. Mama przyszła z jakimiś przekąskami dokańczając co się wtedy wydarzyło. Zastanawiało mnie tylko co robił tam Sebastian. Mama wytłumaczyła mi, że wie jak bardzo jesteśmy zżyci więc chciała by był poinformowany. Niestety by już godzina gdzie nie mógłby do mnie przyjść więc wyruszył rano a kilka godzin potem się wybudziłem. Kończąc historie mama dodała, że ktoś do mnie dzwonił i pisał gdy zemdlałem. Okazało się, że była to Ola. Chciała chwilowo to wszystko przemyśleć bo nie wiedziała czy na pewno coś do mnie czuje. Poprosiłem Sebastian by do mnie podszedł. Gdy to zrobił rozpłakałem się mu na ramieniu i szeptem wszystko mu opowiedziałem. Nie wiedziałem co robić. Ludzie ode mnie odchodzili szybciej niż przychodzili. Bałem się że za niedługo Sebastiana zabójca też zabierze. W mojej głowie teraz była walka z czasem by tylko wszystkich ocalić na czas. W szpitalu miałem wystarczająco dużo czasu by wszystko rozmyśleć bo wypis miałem dopiero na godziny poranne. Niestety przez ten cały czas nic nie wymyśliłem. Byłem załamany tymi wszystkimi dziejami mojego kiepskiego życia. Gdy wszyscy w szpitalu już spali postanowiłem napisać list pożegnalny dla mamy i Seby a zarazem zaproszenie dla zabójcy. Nie wiedziałem gdzie go dostarczyć więc zaniosłem go ojczymowi. Byłem w 100% pewny, że się ze sobą kontaktują. Chciałem wszystkim odpuścić cierpienia. Wiedziałem, że mogę to załatwić tylko w jeden sposób. Musiałem dać się mu na tacy by przestał mordować innych. Obawiałem się jedynie, że poczuje się tak wolny to zacznie robić masowe mordy. Lecz nie miałem innego wyboru musiałem się poświęcić samemu by nie było więcej ofiar. Zapieczętowałem wszystkie listy i czekałem do rana. Nie byłem pewny czy zasypiać ponieważ czułem, że mama przyjedzie dość wcześnie i za szybko odczyta list przez co nie będę mógł wykonać mojego planu. Po dość krótkim czasie zasnąłem. Obudziłem się jakoś po między 9 a 10. Zdziwiłem się, że moje rzeczy nie były tknięte. Spytałem pielęgniarki, która akurat weszła czy przyjechała moja mama. Na całe szczęście nie było jeszcze jej to w spokoju mogłem się ogarnąć i schować listy. Ogarniałem się z niecałą godzinę. Nagle ktoś wszedł po cichu do mnie do Sali. Na całe szczęście mam bardzo dobry słuch i wzrok więc słyszałem ciche zamykanie drzwi. Odwróciłem się dość szybko ale moja reakcje była dość dziwna. Przyszedł Sebastian a zupełnie się go nie spodziewałem. Zacząłem go wypytywać dlaczego przyjechał. Stwierdził, że chce mi pomóc bo po takiej sytuacji mogę być osłabiony. Nie chciałem się z nim kłócić lecz czułem się w doskonałej formie jak nigdy. Może dlatego, że dawno tak długo nie spałem. Nie chciałem go okłamywać więc dałem u do ręki list. Spytał mnie co to jest więc wytłumaczyłem mu, że to list ale kazałem mu go przeczytać dopiero w piątek o 2000. Powiedział, że wysłucha mojej prośby. Czekałem teraz tylko na mamę by podpisały papiery o odbiór z wypisu. Choć miałem 16 lat to i tak jakoś nie chcieli mnie wypuścić. Musiałem czekać na mamę do 13 ponieważ myślała, że będę długo spał. Od razu wyruszyliśmy w trójkę zanieść rzeczy lecz mama chciała mnie po tym wszystkim gdzieś jeszcze zabrać. Musiałem odmówić i jak najszybciej leciałem do więzienia okręgowego by zanieść list do więzienia. Nie byłem z tego zadowolony lecz musiałem. Gdy przyszedł i się miło przywitał to z gardziłem jego uprzejmością i wyjaśniłem mu co wiem i komu ma dać list. Zaczął się przeraźliwie śmiać i powiedział mi, że wiedział to już dawno. Domyślił się mojego poświęcenia, więc mogłem zrozumieć, że zawsze był o krok ode mnie. Wychodząc z więzienia ktoś mnie złapał za rękę wykręcił ją i przyparł mnie do ściany. Myślałem, że to zabójca lub złodziej lecz, okazało się że to był Seba. Śledził mnie spod domu aż do więzienia a to tylko dlatego bo przeczytał list. Zaczął się na mnie wydzierać czy wszystko dobrze przemyślałem, czy komuś dałem jeszcze taki list i czy jestem pewny, że to wszystko się skończy. Powiedziałem mu wszystko co wiedziałem lecz zabroniłem mu robić cokolwiek w tą stronę. Nie zgodził się na moje warunki. Chciał coś wymyśleć by im się krzywda nie stała. W małą chwile wymyśleliśmy mega plan więc musieliśmy poczekać do Piątkowego wieczora. Czas myślałem, że minie błyskawicznie lecz szkoła znów się o sobie przypomina więc musieli moją mamę poinformować o zagrożeniach na półrocze. Zaczęła się wielka awantura. Mama miała mi za złe opuszczenie się w nauce i nieobecności. Nie miałem pomysłu co mogę jej powiedzieć. Chciałem się zamknąć w pokoju i wyciszyć lecz od razu za mną weszła mama dalej krzycząc swym oburzonym głosem. Nie mogła uwierzyć, że urodziła tak wielkiego debila. Z wielkich nerwów krzyknąłem by się zamknęła. Nie wiedziałem co robię lecz kazałem jej się wynosić z pokoju. Nie wiedziała co powiedzieć więc wyszła. Gdy wiedziałem, że już usnęła wziąłem swoje buty z przedpokoju. Ubrałem się wystarczająco by mi było ciepło i wyskoczyłem przez okno by trochę odetchnąć od myśli. Trochę nogi bolały bo to było pierwsze piętro więc wolnym tempem poszedłem do lasu. Choć wiedziałem, że na dzień dzisiejszy jest niebezpieczne chodzić do niego musiałem się przejść a w lesie o północy najlepiej mi się odpoczywa. W trakcie spaceru w środku lasu zacząłem słyszeć szelesty. Przeraziłem się lecz mój wzrok się przyzwyczaił do ciemności więc miałem ułatwioną sytuacje by się rozedrzeć. Nie widziałem żadnej ludzkiej postaci ale gdy się przyjrzałem zauważyłem żółto-pomarańczowe ślepia. Z góry wiedziałem, że to wilk lecz zacząłem się zastanawiać dlaczego chodzi samotnie po lesie. Po kilku minutach zdałem sobie sprawę, że musi to być Omega ( wilk który odszedł lub został porzucony przez watahę) takie wilki są nieszkodliwe lecz zwierzę to drapieżnik więc wolałem się lekko trzymać z daleka lecz on jak by szedł za mną. Nie rozumiałem co się dzieje lecz po chwili nie był oddalony. Zauważyłem, że stoi on koło mojej nogi łasząc się jak pies. Bez przemyśleń zacząłem z nim wracać do domu. Wiedziałem, że będę musiał go jakoś nazwać ale bardziej martwiłem się reakcją mamy. W kilka minut wyszedłem z lasu a wilk ze mną. Dzięki lampą oświetlającym chodnik zauważyłem, że wilk jest umaszczenia białego. Zacząłem się zastanawiać skąd biały wilk był u nas w mieście ale po chwili zdałem sobie sprawę, że musiało nas połączyć przeznaczenie bo to było nie możliwe by mieszkał w naszym lesie i nagle się do mnie przyczepić. Byłem przeszczęśliwy z niego ale zastanawiałem się jak mam go nazwać. Przez całą drogę do domu rozmyślałem jak go nazwać ale nie miałem pomysłu. Do domu wszedłem po cichu lecz mama i tak na mnie czekała oburzona za nocne wypady. Na całe szczęście nie zaczęła krzyczeć na mnie ponieważ wilk zaczął warczeć i pokazywać zęby. Uspokoiłem go gwałtownie tylko mówiąc by był spokojny a on od razu posłuchał. Nie wierzyłem w to co widzę, uspokoiłem wilka jednym słowem. Spytałem mamę czy mogę go zachować lecz z początku się nie zgadzała lecz tak zacząłem marudzić, że się w końcu zgodziła. Więc wziąłem wilka do pokoju przebrałem się po czym położyłem się spać. Zanim zasnąłem wilk położył mi się w nogach. Usnąłem gwałtownie a podczas snu miałem cudowne pomysły. W jednym z nich miałem pomysł na imię dla wilka a brzmiało Ayame. Gdy się obudziłem od razu tak do niej zawołałem. Zareagowała bardzo szybko, okazało się że jest wilczycą a imię pochodzi z japońskiego i oznacza „wilczyca". Musiałem wszystko opowiedzieć Sebastianowi i mu pokazać moje nowe zwierzątko lecz na to byłby czas wieczorem. Gdy już wstałem z łóżka i ogarnąłem pokój zacząłem robić sobie coś do jedzenia i w trakcie tego ogarniać siebie. Jak już to wszystko zrobiłem napisałem do chłopaków byśmy się spotkali w naszej siedzibie. Zabrałem ze sobą Ayame by była moim prywatnym ochroniarzem. Tak wiem to jest wilk ale moja prawdziwa miłość, od zawsze kochałem wilki i zawsze chciałem jakiegoś mieć a w końcu marzenie spełniło. Jak dotarłem na miejsce chłopacy z gangu już byli lecz troszkę przerażeni, wiedziałem że to przez wilka. Z góry dostał zakaż rzucania się na ludzi i warczenia na nich. Słuchał mnie jak by był ze mną od urodzenia. Musiałem im trochę wyjaśnić co się dzieje, a zeszło mi to z jakąś godzinę. Kolejną godzinę było zajmowanie i rozdzielanie ludzi w planie. Zeszło nam tak do 17 więc mieliśmy z jakieś 2 godziny by zebrać potrzebny sprzęt. Oczywiście ja przyszedłem 30 minut przed 2000 a chłopacy mieli przyjść o kilka minut później niż wyznaczona godzina spotkania. W trakcie czekania zaczął dzwonić do mnie telefon. Był to jakiś nieznajomy numer więc odebrałem. Dzwonił zabójca, że chce się ze mną spotkać i za kilka minut będzie w wyznaczonym miejscu. Czekałem z niecierpliwością aż nagle dostałem czymś w głowę. 

Powiedz zanim zaśnieszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz