{15}

378 8 1
                                    

-Veronica!! -  chłopak pobiegł za mną i wszedł do mojego pokoju.

-Wyjdź i nie odzywaj się do mnie narazie - rzuciłam w starszego poduszką.

-Proszę... Wytłumaczę Ci wszystko.. - Słyszałam jak starszy opiera się o drzwi i opada na ziemię.

Po trzech przepłakanych godzinach wyszłam z pokoju, i pierwszą przeszkodą jaką spotkałam był oczywiście Styles.

-Czekam, chce usłyszeć wyjaśnienia. - Stanęłam przed chłopakiem-Jak wytłumaczysz to z wróciłeś do domu cały we krwi, z rozwalona twarzą i zmasakrowanym brzuchem i plecami???

-Ja.. - starszy wstał i patrzał mi w oczy- popadłem w długi juz w wieku 15 lat, i w zamian za pieniądze walczyłem na ringu, potem zaczęło sie komplikować bo czułem się jakbym był w sekcie z której nie ma wyjścia.. W sumie tak było.

- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś wcześniej?!? - krzyknęłam i czułam że jestem bliska ponownego rozpłakania się.

-Nie miałem kiedy, poza tym nie chciałem cię martwić skoro nie było mi nic przez ten rok. Ja sie poprostu bałem..

- Czego?

-Ze cie stracę.. Że się zrazisz i będziesz sie mnie bała. - Widziałam że chłopakowi naprawdę na mnie zależy i naprawdę jest mu ciężko z tym co zrobił. - Moze jednak chłopak z opinią najprzystojniejszego w szkole, który ma "idealne życie", przyjaciół, rodzinę, jest kapitanem drużyny szkolnej nie jest taki doskonały jak sie wydaje, każdy ma swoje wady.

-Czemu tak wogóle pomyślałeś? Kocham cię i nie umiałabym teraz wrócić do początków naszej znajomości, nie umiała bym cię na nowo nienawidzić. - chłopak uśmiechnął sie i pocałował mnie w czoło.

-Też cię kocham.

Następnego dnia do domu wrócił Mike.

-no hej hej siostro i przyjacielu. - przyszedł uśmiechnięty od ucha do ucha do kuchni gdzie siedziałam na blacie i czekałam na kanapki które robił nam Harry.

-Hej-uśmiechnęłam się.

- stary co ty taki poobijany - powiedział do Harrego gdy zobaczył jego plecy.

- Weź nie pytaj nawet - odwrócił sie i skupił sie dalej na robieniu śniadania.

- Okej okej nie będę - uniósł rece w "żartobliwym" geście obronnym.

- Gdzie byłeś? - spytałam z ciekawości brata.

- U znajomego - odpowiedział zmieszany.

- U tego z którym cie widziałam w galerii? - zaśmiałam się.

- nawet jeśli to co? - Czyli był.

- a nic nic.

Po pięciu minutach Harry podał mi talerz z kanapkami dla nas dwóch i poszliśmy do mojego pokoju. Położyłam talerz na łóżku i poszłam rozczesać włosy. Poczułam ciepłe duże dłonie na swoich biodrach.

- Roni.. Co ty na...

- Nie. Ty teraz masz odpoczywać. Gdybyś nie wrócił wczoraj poobijany do domu to inaczej by to dziś wyglądało. - dalej czesałam włosy.

- Veronica.. - przysunął sie do mojej szyi przez co czułam jego cichy, równy oddech.

- Wiem jak mam na imię. - odłożyłam szczotkę na komode i poszłam w strone łóżka na którym chwile później usiadłam. - oglądamy coś? czy będziemy siedzieć w kompletnej ciszy?

-włącz telewizor - starszy usiadł obok mnie na łóżku.

Jakby to powiedzieć. Bardzo przepraszam za tak długą przerwę w pisaniu książki, ale moja wena i wszystkie checi do czego kolwiek wzięły i uciekły.

Tacy Sami || H.S Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz