III.Opoczno

221 18 10
                                    

Fizyk pokonywał w milczeniu kolejne stopnie stromych, wąskich schodów porośniętych wilgotnym mechem prowadzących najprawdopodobniej bezpośrednio na powierzchnię, cały czas czując na plecach wzrok strażniczki pracującej dla Bonusa. Milczał od czasu wzmianki o dualizmie korpuskularno - falowym.
- Nie jesteś ciekawy naszego miasta? - zapytała dziewczyna z zainteresowaniem. - Po fizyku spodziewałabym się raczej odwiedzenia uniwersytetu opoczyńskiego, ewentualnie jakiegoś... rozrywkowego przybytku, jak każdy. Opoczno to największa jeszcze istniejąca metropolia w tym kraju, a tymczasem ty pierwsze co robisz po dotarciu tu, to rozróba w podrzędnej knajpie. Niezbyt miłe przywitanie.
- Załatwiam swoje sprawy i stąd wyjeżdżam. Nic mnie tu nie trzyma i lepiej dla Bonusa i całej reszty, żeby mi nie przeszkadzali. Dla ciebie też - odpowiedział sucho.
Strażniczka zaśmiała się.
- Widać, że jesteś tu nowy. Bonus to niestety tylko marionetka w rękach Brajana Psa. Jest tu tylko po to, żeby Opoczno reprezentował ktoś znany. Nic od niego nie zależy.
Fizyk na chwilę zamilkł, przytłoczony zalewem nowych informacji. Ta misja zdecydowanie zbyt mocno się komplikuje, ale w tym momencie wiedział już do kogo powinien się udać żeby się dowiedzieć co tu się właściwie dzieje. Mówiono, że nie było w okolicy lepiej poinformowanej osoby od Tigera Bonzo, jego znajomego hakera. Z ostatnich informacji wynikało że powinien mieszkać gdzieś w okolicach Skały, jednej z najrzadziej uczęszczanych dzielnic Opoczna. Nie bez powodu. To dziwne i mroczne miejsce, którego sława sięgała daleko poza to miasto. Fizyka zawsze zastanawiało, ile z wielu (często wykluczających się nawzajem) opowieści krążących o Skale jest prawdziwych...
- Daleko jeszcze? - zapytał.
- Jeszcze chwila.
Po kilku minutach dotarli do wrót które strażniczka otworzyła wielkim, starym kluczem, który trzymała za pasem. Była już ciemna noc, ale z tego miejsca widzieli żarzące się w ciemności wielobarwne neony i blaski świateł położonych w oddali sklepów oraz klubów goszczących przybyszów z całego pustkowia. Widok zrobił wrażenie nawet na fizyku.
Pewne dzielnice Opoczna nigdy nie zasypiały, ale stąd słychać było jedynie dochodzący z daleka bardzo cichy szum nocnego opoczyńskiego życia. Wiał delikatny wiatr, ale noc była ciepła. Maciej przeczesał swoje mlecznobiałe włosy, odwrócił wzrok od klimatycznego krajobrazu i przeszedł kilka kroków. Zatrzymał się przed wielkim, podświetlonym od dołu posągiem konia z małymi, rozpadającymi się skrzydłami. Zadarł głowę i przez chwilę patrzył na niego w milczeniu.
- Aha - oznajmił. - To jest ta słynna opoczyńska architektura.
- To koń wolności - dziewczyna stanęła obok niego. Spojrzał na nią z politowaniem. - Symbol dawnego świata. Jesteśmy przy Domu Kultury - wskazała na duży, obskurnie wyglądający szary budynek z powybijanymi oknami. To jego boczne wrota prowadziły do głębokiego tunelu przez który przed chwilą wyszli na powierzchnię. Pod ziemią musiała znajdować się bardzo skomplikowana sieć korytarzy, pomyślał Maciej. - Kiedyś te okolice były uznawane za obyczajowe centrum miasta - dodała.
- Jasne... No dobrze, to którędy stąd na Skałę? - zapytał w końcu. - Wiem, że Brajan Pies zazwyczaj przebywa w szkole gdzieś niedaleko, ale mam tam jeszcze jedną sprawę do załatwienia u starego znajomego.
- Szukasz Tigera Bonzo? - zapytała.
- Skąd takie podejrzenie? - spojrzał na nią podejrzliwie.
- Wiem trochę więcej o tobie niż ci się wydaje. Psu może się wydaje, że Bonus to marionetka, ale tak naprawdę on ma plan, by przywrócić tu sprawiedliwą władzę. A ty, ze swoimi fizycznymi umiejętnościami, możesz się nam przydać.
- Dlaczego więc Bonus sam mi o tym nie powiedział?
- To bardzo zajęty człowiek, dziś akurat ma nagrywać nowy kawałek z Roxie Węgiel, to z pewnością będzie wielki hit...
- Wystarczy - przerwał jej. - Co wiesz o Tigerze Bonzo?
- No... - zawahała się. - Od jakiegoś czasu potajemnie próbujemy go przekonać, żeby dołączył do ruchu oporu, ale nikogo nie wpuszcza do swojej meliny. Może ty byś go zdołał przekonać?
- Ruchu oporu? - Maciej uniósł brwi.
- Brajan Pies podejmuje brutalne decyzje, a jego rządy to jeden wielki fałsz, zdobył to miejsce siłą i zamordował naszego poprzedniego wodza, Majora Pierwszego - powiedziała ze złością. - Ma silne wpływy, ale prowadzimy przeciwko niemu partyzantkę. Wbrew pozorom wielu zależy na wolnym Opocznie...
Fizyk przeszedł kilka kroków i usiadł przy podstawie konia wolności. Zastanowił się, wpatrując się w widniejącą w oddali Biedronkę.
- I co ja z tego będę miał? - zapytał cicho.
- Przeżyjesz - oznajmiła dziewczyna. - A jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Bonus na pewno załatwi ci jakąś ciekawą posadkę w odrodzonym Opocznie.
- Kurwa, to zawsze się tak kończy... - mruknął. - Dobrze, jeśli mam tam iść, potrzebuję swojej broni. Nigdy tam nie byłem, ale nikt nie chodzi po Opocznie nieuzbrojony. A Skała, przynajmniej z tego co słyszałem, to już wyższa szkoła jazdy - ciągnął. - Podobno są tam ghule i zmutowane koty. Potrzebuję mojej karty wzorów i amperomierza.
- Pójdziemy tam razem, Bonus kazał nie spuszczać cię z oka. Co do broni... - sięgnęła do swojego barwnego plecaka. Maciej poczuł podziw, jak na tak małym plecaczku udało jej się umieścić tak wiele naszywek. I był ciekaw ile broni tam zmieściła. - Masz tu wzorki, amperomierz i nóż - powiedziała. - Klasyczne uzbrojenie też się może przydać - dodała.
Fizyk sięgnął po sprzęt z nieufnością, po czym włożył kartę wzorów do pochwy na plecach, a amperomierz i nóż do kieszeni spodni.
- Idę tam sam, a ty rób sobie co chcesz.
- A znasz drogę? No właśnie. Za mną - powiedziała zdecydowanym głosem. - Przy okazji, możesz mi mówić Karyna, to mój pseudonim.
Zatrzymał się i spojrzał na nią z poirytowaniem. Sprawiał wrażenie jakby miał to sarkastycznie skomentować, ale po chwili się jednak rozmyślił i poszedł w ślad za dziewczyną.
Droga na Skałę była stosunkowo spokojna, a na drogach nie było żadnych aut poza pojedynczymi wrakami, reliktami dawnego świata z którymi nikt nic nie zrobił od czasu apokalipsy. Widzieli jedynie kilka osłów. Ludzie, których widzieli nie oglądali się na nich, a będąc obok tylko przyspieszali kroku. Było widać, że zdecydowanie nie są to "te" rozrywkowe dzielnice Opoczna. Latarnie działały, ale światła paliły się w niewielu obskurnie wyglądających domach. Wszystko było spowite mgiełką.
- Mgła gęsta jak mleko - odezwał się Maciej po chwili ciszy.
- Obudził się w tobie poeta? - zapytała Karyna.
- Mhm. Chcesz usłyszeć fraszkę?
- Pewnie.
- Brajan, Brajan ty chuju - mruknął fizyk.
- Całkiem, całkiem. Bonusowi się spodoba - rzekła z uznaniem dziewczyna.
- Może nie będzie z tobą tak źle... - fizyk spojrzał w bok.
- UWAŻAJ!
Maciej ledwo zdążył się obejrzeć, gdy ktoś rzucił się na niego z krzaka obok. Dzięki swojemu błyskawicznemu refleksowi udało mu się w porę wyciągnąć z pochwy kartę wzorów. Bez dłuższego namysłu zaczął wykrzykiwać wzory z bryły sztywnej. Napastnik nie mógł znieść jego potęgi i osunął się na ziemię przeraźliwie krzycząc. Fizyk wstał i razem z Karyną spojrzeli na zwijającego się z bólu człowieka. Miał mechaniczną lewą rękę i był zamaskowany. Maciej schylił się i zdjął mu kominiarkę z głowy.
- Wygląda jak Janusz Korwin-Mikke - powiedziała Karyna.
- To JEST Korwin. I jest jebanym cyborgiem. Ja pierdolę...

Ostatni FizykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz