XXXVIII. Nadciągają kłopoty!

899 71 21
                                    

- Nareszcie... - odezwał się głos w głowie blondyna. Głos który słyszał gdy miał w rękach berło. To była jego zła osobowość. Nie nie nie! Nie chcę tego! Już ci mówiłem. Że ciebie nie potrzebuje krzyczał próbując uciszyć ten wkurzający głos. Złapał się za głowę a jego oczy przemieniły się zpowrotem w kocie.
- DALEJ!! WEŹ NASZĄ MOC OD NIEGO ZNÓW NIE BĘDZIEMY MIELI OGRANICZEŃ!!! JESTEŚ BILL CIPHER!!! CHAOS TO TWOJE DRUGIE IMIĘ - słysząc to jego ciało już sięgało po kule. W ostatniej chwili się opamiętał i wziął rękę. Jego oczy znów stały się ludzkie o złotych magicznych tęczówkach.

- Nie! To co robiłem z tą mocą było niezdrowe, wytorzyłem ją by podbijać wymiary i rozsiewać chaos, by uzdrowić swoje złamane serce. Serce które złamałeś ty! Myślałem że jeśli udowodnię że jestem tym mrocznym demonem nikt nie będzie wstanie więcej mnie skrzywdzić. Zadawałem ból innym bo liczyłem że to mi pomoże. Lubiłem to,ja... ja nienawidziłem tego! Przez ten cały czas tylko jednej istoty nienawidziłem. Ciebie - Bill wskazał na Darka który nie wydawał się być zadowolony z obrotu wydarzeń.
- Więc weź te kule i oddaj mojemu ojcu bo obydwoje wiemy że tylko właściciel danej mocy może ją wchłonąć. - Bill odwrócił się, ale nie zdążył zrobił nawet kroku gdy został przyszpilony do ściany.

- Gggrr... Wiesz Bill nie sądziłem że mi odmówisz, przecież jesteś tu więziony pod okiem jakiegoś dziecka które musi cię niańczyć, jestem twoją jedyną nadzieją na wrócenie do domu - czarnowłosy przybliżył się do Billa.
- Jesteś nikim. - blondyn wymruczał z pogardą wbijając w niego nienawistny wzrok.

- I Dipper nie jest żadnym dzieckiem, pomaga mi zrozumieć uczucia... Bo niestety moja mama została zabita przez jednego takiego skurwysyna! - złotooki kopnął Demona w piszczel przez co ten go puścił.
- Masz na myśli tego dzieciaka z którego psychiką się bawię? - zachichotał złowieszczo.

- To ty sprawiłeś że jego wuj nim gardził, i to ty wysłałeś mu ten straszny liścik? Po co?! Przecież ty nawet go nie znasz.. - Bill nie rozumiał poczynań Darka, jaki on miał w tym cel.
- Wiesz troche cię wtedy okłamałem z tym że nie mogę rozpętać tu Strachokalipsy, właśnie dlatego tu jestem chce by ten wymiar należał do mnie - rozłożył swoją ręce pokazując na krajobraz miasta. Za to Bill lekko się zaśmiał, co Darka nieco zbiło z tropu.
- Ale.. ty wiesz że tu jest bariera nie? - zachichotał lekko.

- To dla mnie nie problem nie martw się tym... Do zobaczenia Cipher? - Dark pożegnał się i zniknął a Bill bał się to znaczy pokonanie Darka to nie problem ale... Jego moc była... I Bill tak by stał zamyślony gdyby nie Dipper.
- Emmm... Bill? - brunet wychylił się za rogu. Nie podsłuchiwał ale martwił się o Billa długo rozmiawał się o tym nieznanym mu chłopakiem.

- A cześć dzieciaku... Wybacz że tak mi długo zeszło z tym idiotą. - blondyn wywrócił oczami z irytacji.
- A... To nic ludzie się zmywają bo wiesz jest dziesiąta a dziś podobno o dwunastej będzie bardzo gorąco... Więc Mabel zaproponowała że pójdziemy na lody to co idziesz? - zapytał go brunet na co ten szybko przytaknął i ruszył za nim.

502 słowa.

Co dwa rozdziały autorko szalejesz!

Wiecie bo znowu pewnie zrobię przerwę.

Dlaczego?! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz