Hello my Bubbles, melduję się z wiejskich, urlopowych włości, łapcie parta ^^
🥊
Cofnąłem się kilka kroków, próbując unormować ciężki oddech. Pot wąskimi ścieżkami spływał mi po skroniach i gołych plecach, a włosy drażniąco przyklejały do czoła. Wykop, unik i cios. Trzy kroki w lewo, ponowny unik. Kopnięcie z półobrotu. Garda.
Jak mantrę powtarzałem sobie w głowie wszystkie sekwencje. Przewidywałem ruchy przeciwnika sparingowego i reagowałem, zanim sam o niektórych rzeczach pomyślał.
Kątem oka wypatrzyłem pod klatką ruch. Mignęła mi jasna, znajoma czupryna, dlatego też podniosłem rozwartą dłoń, dając Hyukowi znać, że robimy sobie przerwę. Otworzyłem bramkę i darowałem sobie stopnie, od razu stając przed zaskoczonym Jiminem. Starszy gwałtownie wciągnął powietrze, gdy nie przejąwszy się towarzystwem, złapałem go za policzki i wpiłem w pełne, rozchylone usta, od razu przejmując kontrolę nad pocałunkiem. Smakował waniliową kawą. Dzieliliśmy się oddechem przez kilka długich sekund. Skóra starszego zrobiła się gorąca, a soczysty rumieniec przyozdobił poliki, gdy wokół nas zrobiło się cicho. Ktoś odważny gwizdną w tle i o tysiąc won mogłem się założyć, że był to czarnoskóry recepcjonista.
Jasnowłosy odsunął się z sapnięciem, kiedy jego drobne ręce powędrowały na mój mokry kark.
- Jesteś spocony.
- No coś ty, Sherlocku... - Przewróciłem oczami, ignorując, malującą się na jego twarzy irytację i ponownie stopiłem nasze usta w nieco delikatniejszym muśnięciu. Chciałem wpleść palce między złote kosmyki, by usłyszeć jego cudowny jęk, ale fakt, że pół siłowni właśnie się na nas gapiło, gwałtownie mnie przed tym powstrzymał.
Byłem jedynym, który miał prawo oglądać roztapiającego się blondyna. Byłem też jedynym, który miał do tego doprowadzać.
- Boże, Jeon, daj temu biednemu chłopakowi oddychać! - Ręka Namjoona wylądowała na tyle mojej głowy, sprawnie przerywając nasze pieszczoty. Warknąłem pod nosem, kiedy Park wyślizgnął się z mojego uścisku i z powitaniem ukłonił przed Kimem.
- Miło mi hyunga widzieć.
Uśmiechnął się delikatnie, poprawiając opadające na oczy włosy, a mi zebrała się ochota, by zamknąć go w uścisku i zatrzymać tylko dla siebie. Najlepiej gdzieś, gdzie bylibyśmy sami i gdzie ponownie mógłbym odpowiednio się nim zająć. Wspomnienie poniedziałkowego ranka podziałało na mnie pobudzająco, lepiej niż kilkugodzinny trening.
Kook-ah, ogarnij się.
Prawda była jednak taka, że minęły już cztery dni, a my poza pocałunkami nie obdarzaliśmy się większymi czułościami. I nie była to niczyja wina, ale kiedy po tak długim czasie miałem okazję go spróbować, chciałem zdecydowanie więcej. Czułem się jak nabuzowany hormonami nastolatek. To nie była jeszcze miłość, ale potrzeba by posiadać go przy swoim boku bezustannie, coraz bardziej narastała. Chciałem widzieć ten uśmiech, który zamieniał czekoladowe oczy w półksiężyce. Czuć ciężar jego ciała na swoim i słyszeć dźwięczny śmiech, gdy bawił się z Sanniem.
Naprawdę miałem nierówno pod sufitem. W końcu znaliśmy się dopiero miesiąc.
Moje rozmyślania przerwała cicha melodia wydobywająca się z kieszeni ciemnych, parkowych dżinsów. Prawnik rzucił nam przepraszające spojrzenie i oddalił kilka kroków, by móc w spokoju odebrać telefon. Po kilku sekundach rozmowy zmarszczył brwi i wyraźnie zdenerwowany nastroszył dłonią swoje ułożone pukle.
CZYTASZ
Fighter II Jikook
FanficJimin leci przez swoje poukładane życie na autopilocie, mając świadomość, że czas wyrwać się z nużącej stagnacji i coś zmienić. Lubi wygodę, spokój i świadomość na czym stoi, jednak grunt usuwa mu się spod stóp, gdy w progu kancelarii widzi tego sam...