Szczerbata stała przed swoim "chłopakiem", o ile to wciąż był on. Czuła powiew wiatru, który roznosił zapach zgniłego ciała i zaschniętej krwi po okolicy. Mimo tego, dziewczyna nie dała po sobie doznać obrzydzenia. Wszystko dookoła niej się teraz nie liczyło. Chciała teraz wykombinować, jak powstrzymać przeciwnika na przeciwko.
Potarła się po bolącym miejscu przy żebrach.
Piekło jak cholera i to ją dobijało, że jej chłopak ją uderzył. jednak jednocześnie poczuła przebłysk radości, bo teraz mogła się dowiedzieć jak dobrego miała stróża, który nad nią do tamtej pory czuwał.
Sam lis, z rudym futrem wpatrywał się w nią z pustymi oczami z fioletowym błyskiem, tak jak u Pyrka i szczerzył się, pokazując przeżółkłe zęby. Niektórych nie było na swoim miejscu.
Wtedy rozpoczął się atak.
Pierwszy ruch wykonał Fogzi, biegnąc na dziewczynę z nożem wcelowanym w jej gardło.
Ta uskoczyła z miejsca i płynnym ruchem wybiła mu broń z ręki.
Metalowy przedmiot wbił się w ziemię i jednocześnie umarły w szybkim ruchu nogi, kopnął Szczerbatą w brzuch.
Czując nasilający się ból i lekki odruch wymiotny, Skrill poddała się sile odrzutu i poleciała na ziemię, brudząc się przez wilgotne podłoże.
Wstała szybko i wzniosła się w powietrze za pomocą skrzydeł i ruszyła w stronę lisa zadając mu potężny cios w szczękę, wybijając mu jeszcze jednego zęba. Złapała się go i kopnęła w kolano, powalając na ziemię.
Dziewczyna odsunęła się szybko i złapała się za prawą dłoń, którą zadała cios, z bólem wyrytym na jej twarzy.
- Kurna jak na martwego ma twardą szczękę - pomyślała i spojrzała na chłopaka, który powoli się podnosił z ziemi - No nie... - dodała w myślach
Podeszła do niego ostrożnie i zrobiła unik przed jednym z jego ciosów, zadając mu kolejne gdzieś w pobliżu wątroby, gdy nagle, uderzając go, jej ręka wbiła się do środka jego ciała.
- Ohyda. - czuła w środku chłód i parę narządów w części pożarte przez robale i insekty. Wtedy właśnie poczuła coś pełznącego po jej pięści.
Z jeszcze większą chęcią szarpnęła, uwalniając rękę. Jednak zanim się zorientowała, pięść przeciwnika wylądowała na jej twarzy.
Okropny ból sprawił, że jęknęła jednocześnie wycierając strużkę krwi, wypływającą z jednej dziurki.
Fogzi nie marnował czasu, ani nie czekał.
Jego noga kopnęła Szczerbatą w bolące żebro, odrzucając ją metr dalej.
Ta się złapała kurczowo za przeszywający ból. Próbowała się podnieść, gdy poczuła jak pojawia się kolejny ból przy pasie, a sama poturlała się dalej, przez siłę uderzenia zadaną przez umarłego.
Wtedy sobie przypomniała, te wszystkie chwile które razem spędzili, co razem przeżyli. Wiedziała, że nie może mu pozwolić zostać bezwładną marionetką arystokracji i to wtedy duża dawka adrenaliny wpłynęła w jej krew, niwelując częściowo ból. Wstała i zablokowała nadchodzący kolejny cios w postaci lewego sierpowego, złapała za tą rękę i wykręciła do tyłu, zmuszając przeciwnika do odwrócenia się, i bez zbytniego wysiłku położyła go na ziemię siadając na nim, aby nie mógł się poruszyć.
- Ktoś pomoże?-Wykrzyczała spoglądając na pole walki i drzwi od redakcji Catonowej.
Na pomoc wybiegł Regular z liną dzięki której związał Fogziego i zaprowadził wgłąb budynku za nimi.
Szczerbata odetchnęła lekko, lecz to nie był koniec. Koło jej twarzy właśnie przeleciał jeden z noży. Dziewczyna odwróciła wzrok w tamtą stronę i zobaczyła mackę i Kimoki walczących z jej towarzyszami, jednak adrenalina lekko opadła, serce waliło jak młot, a ból dawał się w oznaki. Przypomniała sobie o nim, gdy ten wzrastał i wzrastał, stając się nie do zniesienia.Cały świat wirował przed Aiko, a pieczenie w plecach dalej występowało. Dowódczyni próbowała się podnieść, gdy obok niej w ścianę wbiły się trzy noże, krusząc tynk. Dziewczyna jednocześnie upadła na ziemię, spoglądając w stronę Aste, gapiącej się w ziemię z łzami w oczach.
- Zróbże coś. - syknęła do niej.
Naczelna redaktorka patrzyła na podeptaną, w niektórych miejscach, zakrwawioną trawę, bujającą się na wietrze. Czuła ogromny smutek, gdy zobaczyła ranną Marli. Wyobrażała sobie najgorsze scenariusze na przyszłość. Już czuła się samotna, mimo że jej dziewczyna mogła żyć.
Jednak smutek dość szybko przerodził się w złość. Złość do tych osób, które jej to zrobiły, czyli tych którzy powstali z grobów i walczą z nimi. Zacisnęła powoli dłoń wokół rękojeści noża.
Otrząsnąć jej się jeszcze pomogła Aiko, która syknęła do niej groźnie, aby się ogarnęła i coś zrobiła.
Ta wstała i ujrzała lecącą w jej stronę zombie-mackę która oplątała się wokół jej ciała. Aste jednak szybko uwolniła rękę w nożem i zadała 28 ran kłutych macce, która szybko się wycofała tracąc swoje części i zniknęła w studni.
- TCHÓRZ - wydarła się Kimoki - nie wierzę, że muszę się wami zająć sama.
Wyjęła kolejne noże i powoli zaczęła stąpać w ich stronę. Chód zmienił się w trucht, a następnie szybko w bieg.
Ożywiona morderatorka rzuciła się na naczelną, a ostrza ich broni stanęły sobie na drodze, wydając nieprzyjemny dźwięk.
Aste szybko machnęła nożem, tworząc sporą ranę w brzuchu Kimoki.
Wydobył się jeszcze większy odór przypominający zapach szamba.
Przeciwniczka jedynie się uśmiechnęła, bez poczucia jakiegokolwiek bólu. Jej uśmiech był w nieopisany sposób przerażający, wywołujący strach.
Naczelną przeszły ciarki, lecz nie opuściła gardy. Szybko nadszedł kolejny cios zadany przez Kimoki. Dziewczyna szybko kucnęła unikając ataku. Wyprostowała się i chciała zadać kolejny cios nożem, jednak został odparty przez futrzastą dziewczynę, która zwinnym ruchem pojawiła w drugiej ręce nóż i zaatakowała, póki przeciwniczka była zajęta i wbija broń białą w jej ramię.
Aste poczuła okropny, nieznany jej dotąd ból. Zmuszona była wypuścić broń z ręki. Złapała się za przedramię z którego sączyła się ciemna krew.
Kimoki zrobiła zamach, aby wbić ostrze w gardło zranionej przecwiniczki, lecz dostała z baseballa w głowę, przewracając się.
To był Kot i Chiaki, która związała mocno moderatorkę i zabrała do wnętrza redakcji.
Dłoń Aste była już cała mokra w czerwonej cieczy, aż w końcu krew zaczęła kapać na jej ubranie.
- Cholera no. - schowała swój nóż i zacisnęła dłoń na ranie.
Aiko powoli się podniosła, gdy pomógł jej chłopak o jasno-brązowych włosach - Kot.
Ta się tylko wyprostowała i próbowała iść dalej sama, lecz ból nagle stał się zbyt duży i oparła się o Kota idąc powoli w stronę wejścia wraz z innymi.
- Nieźle grzmotnęłaś w tę ścianę - odezwał się chłopak z dowódczynią pod ramieniem.
- A weź nic nie gadaj. - odpowiedziała mu zimno Aiko, zawiedziona sobą i swoim udziałem w walce.
Szczerbata idąc na końcu, napotkała się na zmasakrowane ciało bez głowy.
Złapała je za rękę i pociągnęła dalej ze sobą.
Teraz rebeliantom pozostało lizanie ran i modlenie się o chwilę spokoju.
CZYTASZ
Catony - Zemsta Ocalałych
FanficSamobójstwo Jagody - dowódcy grupy rebeliantów, pogrążyła wszystkich w chaosie. Aiko, dotychczasowa doradczyni pułkownika i jego as bojowy, postanawia poprowadzić wszystkich do upragnionej wolności. Jednak nie wszystko idzie po ich myśli. Ludzie za...