Pov. Pennywise
*Uwaga w rozdziale znajduje się morderstwo, jak nie chcesz, nie czytaj*
Biegnę do mojej kryjówki. Mam ochotę coś zjeść. Moje oczy stają się mocno żółte zawsze się tak dzieje, gdy jestem głodny. Normalnie są niebieskie. Jak niebo nade mną. Hah o czym ja wogule myślę ?
Zboczyłem ze ścieżki, ponieważ wyczułem zapach krwi. Hm takk świeża krew. W oddali zobaczyłem małego chłopca, który leżał na ziemi i płakał.
Jego noga była wygięta pod dziwnym kontem. Chyba złamana. Kałuża czerwonej cieczy też mówiła sama za siebie. Podszedłem do niego i przybrałem smutny wyraz twarzy. To wszystko była gra aktorska.
Chłopiec, gdy mnie zauważył odsunął się trochę z lekkim przerażeniem w oczach.
Ja starając się brzmieć jak najbardziej przyjacielsko zagaiłem :
- Hej! Jestem Pennywise. Co ci się stało ?- chłopiec przez chwilę milczał, lecz po chwili odpowiedział :
- Jestem Tony. Spadłem z rowerka i nie mogę się ruszyć. - faktycznie koło chłopca leżał zgięty w pół rower.
- Spokojnie. Pomogę ci. - wziąłem go na ręce po czym ruszyłem ścieżką. Moja rządza głodu była tak wielka, że w końcu nie wytrzymałem.Zacząłem lekko trząść się. Powoli "wyciągałem" z siebie tą paszczę wypełnioną tysiącami żółtych, oślizgłych kłów. Tony patrzył na mnie z przerażeniem a po chwili zaczął krzyczeć.
W połowie przestał. Wbiłem się w jego brzuch i rozszarpywałem mięso na kawałki. Po 10 minutach szczątki chłopaka nie wyglądały już jak człowiek. Flaki rozrzucone wszędzie wokół i ich przykry zapach dawał się we znaki. Nie odczuwałem żadnych emocji. Najważniejsze było to, że nie byłem już głodny.
Odwróciłam się i ruszyłem w stronę mojej kryjówki zostawiając po sobie wielki harmider. Czy było mi żal chłopaka ? Jedno słowo. Nie.
CZYTASZ
Przeciwieństwa się przyciągają ••• Pennywise ff ZAWIESZONE / W Trakcie poprawy
ChickLitGdy w miasteczku Derry pojawia się nowa dziewczyna, szalony klaun musi mieć się na baczności, ponieważ rozbudziła w nim najstarsze uczucie świata.... Miłość Drogi czytelniku! Wiem, że na wattpadzie jest sporo takich historii, ale wejdź a nie zawied...