To uczucie nieszczy mnie od środka...

338 15 1
                                    

    Obudziłam się w dość dziwnym miejscu.
To chyba... kanały? No cóż, mogłam trafić gorzej. W powietrzu unosił się lekki zapach zgnilizny, starych butów i...ekskrementów.

       No to cały outfit do wyrzucenia. Jak byłam nieprzytomna to umazałam się tym świństwem. Myślałam, że się porzygam.
Wstałam i rozejrzałam się po "pomieszczeniu". Było ciemne i mokre. Wtem, usłyszałam jakby kroki na suficie.

        Mój wzrok odrazu powędrował na górę gdzie moim oczom ukazał się dość niecodzienny widok.
Klaun siedział na suficie do góry nogami i spoglądał na mnie swoim tajemniczym wzrokiem. W tamtej chwili wydawało mi się, że w jego spojrzeniu widzę....złość.

          Błyskawicznie zeskoczył na ziemię i powoli do mnie podchodził. Ślina powoli ściekała mu na kamienną posadzkę.
Na ten widok nieco się wystraszyłam. Pamiętam, co się stało tamtego wieczoru, tylko nie wiem o co mu chodzi.

          - Będziemy się unosić.... Tak... Unosić... - Mruczał pod nosem, ledwo go rozumiałam. Oparłam się o ścianę.
- Czemu mnie tu przyniosłeś?, a w ogóle czemu mnie uderzyłeś?! - Miałam duże pretensje, bo niby po co ta cała checa?

          - Muszę go zabić... On jest zagrożeniem...Jego brat już dawno się unosi, na niego też pora.... Odebrał mi coś...To uczucie niszczy mnie od środka -  pochylił się i patrzył na mnie nieobecnym wzrokiem.

            - Co ty bredzisz Penny?, jaki on?, jakie uczucie? - W tym momencie klaun jakby otrząsnął się z rozmyślań. Jakby nigdy nic zaczął gdzieś iść.
            - Hej! Zaczekaj! Gdzie ty idziesz? - postanowiłam pójść za nim.
             - ZABIJĘ GO! - krzyczał. Chciałam chwycić go za rękę i porozmawiać, uspokoić, ale ten odwrócił się, wystawił swoje kły, chwytając mnie za nadgarstek. Je do uścisk był tak mocny, że powoli z ran sączyła się lśniąca krew. Bolało okropnie, wydałam z siebie cichy jęk.

              - I.T.... Ja... Ja przepr... - Opanował się i znowu zaczął podchodzić, tym razem twarz miał smutną i oszołomioną.
              - Dość tego! Przytargałeś mnie tu i odstawiasz takie szopki. Nie chcę cię więcej widzieć! - owinęłam dłoń wokół ręki, chmując tryskanie krwi i najkrótszą drogą wybiegłam z kanałów.

               Nawet nie próbował mnie powstrzymać. Nic z tego nie rozumiem. O co mu chodziło? Po co to wszystko?

Może myliłam się co do niego....

Przeciwieństwa się przyciągają ••• Pennywise ff ZAWIESZONE / W Trakcie poprawy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz