Kto opowie twoją historię

116 14 37
                                    

Alexander gwałtownie podniósł się do siadu. Od razu spojrzał obok siebie - Thomas tam był. Leżał obok niego, cicho oddychając przez nos. Hamilton widział jak jego klatka piersiowa unosi się i opada.

- To był sen - wyszeptał - tylko sen...tylko sen - jednak czujny Jefferson obudził się słysząc szept chłopaka.

- Coś się stało, Alex? Jesteś strasznie blady - Teraz i Thomas usiadł na łóżku.

- Wszystko dobrze... - zabrzmiało to tak niepewnie, że nikt by nie uwierzył.

- Widzę, że nie. Miałeś koszmar? - spytał zatroskany

- To brzmi jakbym był dzieckiem, które boi się snów... - uniósł głowę - śniła mi się śmierć. Najpierw ty, potem pielęgniarka Maria Reynolds, a potem ja - głos mu się załamał, po policzku spłynęła łza. - To było takie realistyczne, Tom - wtulił się w swojego partnera, który nie miał pojęcia jak zareagować na taką opowieść, więc zaczął głaskać Alexandra po włosach i szeptał uspakajające słowa. Powtarzał, że przy nim jest i zawsze będzie. W końcu Alexander usnął, a rano obudził się w objęciach Thomasa. 

Poszli do pracy i chyba każdy zauważył tam, że ta dwójka ma podejrzanie dobry humor, ale to nikomu nie przeszkadzało. Gdy spotkali na korytarzu Tadeusza Kościuszkę, nie zignorowali go. Wręcz przeciwnie. Wdali się z nim w fascynującą dyskusję o zwyczajach starszych pań na imprezach. Temat, bądź co bądź, był dosyć ciekawy i w końcu do rozmowy dołączyli inni pracownicy. W dyskusji bardzo zawzięcie brał udział sam Washington, ale jakoś nikt tego nie wspominał. Tego dnia wszystko wydawało się weselsze, ale Alexander i Thomas byli chyba najszczęśliwsi. W końcu nie codziennie dowiadujesz się o tym, że twoja największa miłość odwzajemnia twoje uczucia i nie codzień zostajecie parą. 

Miało to oczywiście także złe strony, bo Hamilton nie potrafił się skupić na pracy i ciagle, bezczelnie gapił się na swojego partnera. Tym razem jednak mógł to robić bezkarnie i nikt mu tego nie zabraniał. W końcu sam przestał się powstrzymywać też Thomas i aż do końca zmiany po prostu się na siebie patrzyli.

W następnych dniach radosna atmosfera się utrzymywała, ale Hamilton i Jefferson na szczęście zajęli się także pracą. 

Po kilku dniach Alexander zdacydował 

- Powiemy o nas Washingtonowi - to nie było pytanie. To było stwierdzenie.

- Jesteś pew...

- Tak, przemyślałem to i uznałem, że jako nasz szef ma prawo wiedzieć o związkach swoich pracowników...no i - Alexander nieznacznie się zarumienił i spuścił głowę - on traktuje mnie jak syna...

- Awwwwwww - Jefferson zaczął rozczulać się nad tym „Jakie to urocze, gdy on mówi o Washingtonie. Zupełnie jakby on serio był jego tatą" .

- Thomas! 

- Dobrze, dobrze. Chcesz mu powiedzieć akurat teraz, czy może potem?

- Teraz, bo potem pewnie się rozmyślę. - Alexander podniósł się z krzesła, a zaraz po nim Thomas 

Już po chwili Hamilton bez pukania wszedł do biura szefa. Uśmiechnięty Washington przywitał się z nimi

- Cześć, Alex. Cześć, Thomas. Co was sprowadza? - Hamilton nieznacznie wysunął się przed Jeffersona żeby dać do zrozumienia, że on to powie.

- Szefie...bo chcieliśmy cię poinformować o...o... - zawachał się, ale Thomas za niego dokończył

- O naszym związku - po usłyszeniu tego,  George uśmiechnął się jeszcze szerzej, ale tym razem to był uśmiech tryumfu. 

- WIEDZIAŁEM! - Potem Washington zaczął zwycięsko się śmiać i powtarzać, że on shipował ich od początku. Nie żeby shipowal swoich pracowników. Wcale tego nie robił. W c a l e

Po gratulacjach Hamilton i jego partner poszli z powrotem do biura i każdy zajął się swoją sprawą. Tak minęła im reszta zmiany. Po pracy poszli razem z Tadeuszem i kilkoma innymi pracownikami (Lafayette, Mulligan, Laurens) do baru. Oczywiście Alexander pił sok, nie alkohol, ale to nie zmieniał faktu, że bawił się równie dobrze co inni. 

I tak Thomas i Alexander trwali w szczęśliwym związku o którym po jakimś czasie dowiedzieli się wszyscy pracownicy (wcale nie wygadał tego Kościuszko). Nigdy dotąd nie byli tacy szczęśliwi. Oczywiście zdarzały się gorsze i lepsze dni i będą się zdarzać, jak u każdego. 

Ale teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że żyli długo i szczęśliwie.


On zabrał moją kawę! [Jamilton]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz